Jeśli od dłuższego czasu narzekacie na nudę, żadna książka nie jest w stanie Was wyrwać z szarej rzeczywistości, w nawet najlepszych thrillerach autor niczym Was nie zaskakuje i szukacie czegoś, co sprawi, że nie będziecie spać po nocach - oto doskonała pozycja!
Gdy detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli i Maura Isles, lekarz sądowa, zostają wezwane na miejsce zbrodni, odkrywają morderstwo godne okrutnej bestii, o czym świadczą nie tylko ślady pazurów na ciele ofiary. Tylko najbardziej wyrafinowany zbrodniarz mógłby pozostawić ciało doświadczonego myśliwego i wykwalifikowanego preparatora zwierzęcych zwłok, oprawione tak, jak trofea zdobiące ściany jego domu. Czyżby Gott nieświadomie obudził drapieżnika bardziej niebezpiecznego niż te, na które kiedykolwiek polował?
Maura obawia się, że nie jest to pierwsza zbrodnia tego sprawcy, i na pewno nie ostatnia. Ostatnie zabójstwo wydaje się łączyć z serią niewyjaśnionych śmierci na obszarach dzikiej przyrody w całym kraju, a trop prowadzi poszukiwania do odległego zakątka Afryki. Sześć lat temu, grupa turystów na safari padła ofiarą zabójcy, który okazał się być jednym z nich. Uwięzieni w buszu rozpaczliwie liczyli na nadejście pomocy, zanim rozszarpią ich dzikie zwierzęta bądź zwyciężą ukryte w nich zwierzęce instynkty. Teraz morderca wybrał Boston na miejsce swoich łowów. Rizzoli i Maura muszą wywabić go z cienia i schwytać.
[opis wydawnictwa]
Pamiętacie, jak niedawno zawiodłam się jedną z wcześniejszych książek tej autorki? Schemat gonił schemat, rozwiązanie przewidziałam już na samym początku i nawet nie mogłam specjalnie przyznać, że towarzyszyły mi jakiekolwiek emocje przy lekturze. Porównałam wtedy Czarną loterię do innego tytułu Gerritsen - Sobowtóra, który to, choć fabularnie był całkiem podobny, zdawał się być czymś z zupełnie innego wszechświata, pełnym niespodzianek i zwrotów akcji. Dlatego też nie miałam serca przekreślać autorki i wróciłam do niej przy okazji jej najnowszej książki - i już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to klimat, w którym zakochałam się w Sobowtórze. A wszystko dlatego, że obie te książki pochodzą z jednego cyklu; cyklu o detektyw Rizzoli i doktor Isles, postaci, które samą swoją obecnością sprawiają, że nie sposób się oderwać od ich przygód.
Na sam początek zaznaczę pewną istotną kwestię - pewnie większość z Was dojdzie do wniosku, że skoro to, bagatela, jedenasta(!) część cyklu, to chyba wcześniej wypadałoby sięgnąć po wcześniejsze tomy. Otóż wyprowadzam z błędu - chociaż istotnie w Umrzeć po raz drugi pojawiają się pewne odniesienia do poprzednich książek, to są one ujęte na tyle zrozumiale dla nowego czytelnika, że może on spokojnie poświęcić się lekturze, a zarazem dla weteranów stanowi smakowity kąsek.
Tytuł ten kryje w sobie zabieg, który wprost uwielbiam - a mianowicie, prowadzone są równolegle dwa z pozoru niezwiązane z sobą wątki, które pod koniec zaczynają się zbiegać, tworząc mieszankę wybuchową. Z jednej strony mamy zagubioną grupę na safari, w której kryje się zabójca. Prawdę mówiąc, z pozoru nie brzmi to szczególnie oryginalnie, rzec by można - schemat. Każdej nocy ginie kolejna osoba, reszta, która przeżywa sama wymierza sprawiedliwość... to już się powtarzało, prawda? Tym razem jednak sprawa nie okazuje się tak prosta i nawet do głowy by nikomu nie przyszło, że nic nie jest takie, jakie się wydaje z pozoru. Drugi wątek to prowadzone w Bostonie śledztwo, w którym zamiast kroku w stronę rozwiązania zagadki, bohaterki robią kroki w tył. Nic się nie wyjaśnia, pojawia się coraz więcej niewiadomych, nowe ofiary, nieoczekiwane niebezpieczeństwa... Racja, może na pierwszy rzut oka fabuła ta nieszczególnie powala na kolana, ale powiem jedno: za każdym razem, gdy przyszło przeskoczyć z Botswany do Bostonu i odwrotnie, spotykał mnie zarówno zawód (jak można urwać w takim miejscu?!), jak i niepohamowana radość (nareszcie dowiem się, co jest dalej!).
Książka to jedna wielka lawina akcji. Gdy tylko wydaje nam się, że wydarzenia zwalniają, akurat w tym momencie autorka serwuje nam zastrzyk adrenaliny, tym samym nie pozwalając od lektury się oderwać. Każda przerwa wiązała się z ciągłym wałkowaniem powieści, próbą dojścia do odpowiedzi - dlatego nie warto się łudzić, że wraz z zamknięciem książki, znika ona z naszego życia. Bawiłam się w detektywa w każdej wolnej chwili, aż już pod koniec doszłam do ostatecznej konstatacji - ha! Już wszystko rozgryzłam, wcale to nie było takie trudne! I w tym momencie wkroczyła Tess, sprawiając, że do teraz nie mogę pozbierać szczęki z podłogi. Owszem, doszłam do trafnych wniosków, ale był to zaledwie szczyt góry lodowej. A wiecie co jest najgorsze? Autorka w swojej powieści daje nam na tacy wszystkie poszlaki - ale nawet jeśli jesteście dość wnikliwymi czytelnikami, większości z nich w ogóle nie weźmiecie pod uwagę, podczas gdy inne, zupełnie nieistotne będą Wam zawracać głowę.
Jeśliby podsumować to, co czułam podczas lektury, najlepiej byłoby się posłużyć angielskim wyrażeniem to keep on the edge of one's seat. To jest książka, którą będziecie czytać napięci jak struna, poruszeni niespokojnie, z szybko bijącym sercem i niepokojem w oczach - dlaczego wszyscy wokół są tacy spokojni?! Z trwogą będziecie obserwować kolejne ubywające strony. Mogę powiedzieć tylko jedno - polecam i to gorąco!
★★★★★★★★☆☆
★★★★★★★★☆☆
Kolejna bardzo dobra recenzja tej książki :) Wpisuję ją w takim razie na listę "kiedyś do przeczytania" - ostatnio za dużo mam do czytania :P Pytanie, czy kiedykolwiek się to zmieni? :D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że książek do przeczytania zawsze będzie za dużo (choć lepiej, żeby ich miało być za dużo niż żeby miało brakować)! :D Ale mimo wszystko polecam, bo naprawdę warto, dawno nic mnie tak nie trzymało w napięciu. ;)
UsuńJakbym wyliczył co chce przeczytać i czytał 100 rocznie to pewnie z 10 lat bym potrzebował :P A gdzie tutaj wracanie do ulubionych książek? :P Albo gdzie czytanie nowości? :P
UsuńDlatego ja tak boję się robić listy pod tytułem chcę przeczytać - życia by nie starczyło! Swoją drogą, naprawdę masz ich aż tyle? Zawsze pozostaje Ci mieć nadzieję, że nadrobisz na emeryturze. :D
UsuńNIe wiem czy tyle, ale kilka setek pewnie bym uzbierał :) Wiele klasyków z fantastyki, s-f (tutaj to ogrom, bo mało tego czytam), czy ogólnie literatury. Plus cała masa nowości, czy książek autorów, których lubię ;)
UsuńNo i nie zapominajmy o tych książkach co mam w domu a nie są przeczytane - też ich będzie troszkę :D
O matko, to faktycznie sporo! U mnie (mam nadzieję) aż tak źle nie jest - ale jak niegdyś zapisałam w jednym miejscu same niezbędne książki, które, nie ma opcji, muszą się znaleźć na mojej półce, to przy pięćdziesiątej dostałam zawrotów głowy. :D
UsuńNo pozycje "must have" nie licząc nowości to też będzie 20-30 pozycji max. Boję się taką listę robić, ale gdzieś w głowie mam te pozycje :D
UsuńTeż myślałam, że wyjdzie "max 20-30". Ale się przeliczyłam. Zdecydowanie nie rób takiej listy, to zawsze się źle kończy! :D
UsuńKiedys na pewno sięgnę po książkę tej autorki. Ciekawi mnie juz od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńSwietna recenzja!
Pozdrawiam,
turkusowa-sowa.blogspot.com
Polecam, polecam! I bardzo dziękuję! ;)
UsuńMuszę przyznać, że nigdy nie słyszałam o tej książce, ale z chęcią znów przeżyję takie emocje! Chociaż po "Pielgrzymie" nie wiem czy cokolwiek jeszcze sprawi, że moje serce będzie biło aż tak szalenie! Tam też wszystko było na tacy, ale na nic nie zwróciłam uwagi zanim tego nie zrobił Scott! Mistrzostwo, muszę dopisać tę pozycję do listy! :D
OdpowiedzUsuńfind-the-soul.blogspot.com
Ale wiesz, Ty tak na co dzień takich książek nie czytasz, więc całkiem prawdopodobne, że i ta wciśnie Cię w fotel (skoro i ja, weteran sensacji, tego doświadczyłam!). A Pielgrzyma to muszę w końcu poznać, jejku ♥
UsuńKoniecznie, koniecznie, koniecznie! Pielgrzym - Scott to moja wielka książkowa miłość! Pobiła wszystkie książki jakie dotychczas czytałam. Zasłużone pierwsze miejsce na mojej liście ♥
UsuńWiedziałam, że to jest dobra książka, ale żeby aż tak? To nie ma co mówić, muszę przeczytać! :D
UsuńNa dzień dzisiejszy nie potrzebuję thrillerów, bo luty zaplanowałam "spokojnie" - większość obyczajówek i literatura kobieca, coś z młodzieżówki, jedynym odchyleniem będzie chyba tylko Nabokov, żeby się nie zanudzić.
OdpowiedzUsuńAle myślę, że w następnym miesiącu mogę sobie gdzieś ją wcisnąć w grafik, bo wiem, że Twoje rekomendacje są godne zaufania :)
Pozdrawiam,
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Bardzo miło mi to słyszeć, dziękuję! Myślę, że to będzie dobry wybór! ;)
UsuńKolejna tak pozytywna rekomendacja tej pozycji. Jestem przekonana, że powieść przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że Ci się spodoba, bo naprawdę warto przeczytać :)
UsuńThrillery tego samego autora tak już mają, że jeden nawiązuje do drugiego, a drugi do kolejnego.
OdpowiedzUsuńOpis wydawnictwa brzmi zachęcająco. Z przyjemnością sięgnęłabym po tę książkę, tym bardziej, że Twoja recenzja, Medyku, jest pozytywna. Pozostaje mi zatem znaleźć gdzieś taki egzemplarz.
Właśnie nie do końca jest to regułą - choć trzeba przyznać, że, niestety, najczęściej tak się dzieje. Jak tylko będziesz miała okazję, polecam! :)
UsuńTess Gerritsen mnie intryguje, naprawdę! Na półce leży jedna z jej książek i czeka na swoją kolej... Jestem ciekawa, co ta autorka mi zaserwuje.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
A jakiż to tytuł na Ciebie z półki spogląda? :D
UsuńMam tę książkę na liście "chcę przeczytać",ale nie mam pojęcia kiedy po nią sięgnę. Twoja recenzja bardzo mnie zaintrygowała,więc możliwe, że uda mi się ją przeczytać w tym roku :)
OdpowiedzUsuńOj, znam to, tyle książek do przeczytania, a wolnego czasu jakoś nie przybywa! ;) Mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu :)
UsuńGerittsen to jedna z tych autorek thrillera, którą zamierzam poznać. Ale chyba zacząłbym od Chirurga. :) Jestem u Ciebie pierwszy raz, więc cześć tutaj. ;)
OdpowiedzUsuńJa sama Chirurga nie czytałam, raczej skaczę po jej książkach (czytaj, akurat wezmę to, co jest na stanie w bibliotece), ale też nie ma potrzeby czytania po kolei, bo każda powieść Tess jest poniekąd samodzielna. ;)
UsuńWitam, witam! :D
Ja każdą serię zaczynam od początku i jadę chronologicznie. Takie natręctwo. :)
UsuńTeż tak lubię, ale niestety biblioteka rządzi się własnymi prawami... :P
UsuńNo tak to jest z tymi bibliotekami, niestety.
UsuńAle z drugiej strony... Przez to, że niejednokrotnie zawiodłam się biblioteką, na mojej własnej półce musiały pojawić się niektóre tytuły - a zakupu wielu z nich zdecydowanie nie żałuję, więc też nie jest tak źle! :D
Usuń