Zacznę od tego, że już od samego początku do słynnej serii pani Clare byłam mocno zdystansowana, szczególnie gdy zaczęły mnie atakować hasła pod tytułem paranormal romance czy też rekomendacja Stephanie Meyer, która, przykro mi to mówić, ale nie jest dla mnie żadnym autorytetem. Doszłam jednak do wniosku, że gdziekolwiek się nie obrócę, tam u wszystkich cykl ten dumnie stoi na półkach wraz z nieodłącznym towarzystwem zachwytów - stąd też aż nie wypadało się przyznawać, że książek tych w ogóle się nie zna. Wyczekiwałam cierpliwie w bibliotece na pierwszą część...
...i dostałam w ręce historię piętnastoletniej nowojorskiej dziewczyny, która podczas imprezy zauważa uzbrojonych wytatuowanych nastolatków grożących chłopakowi wątpliwej niewinności. Czy będzie zaskoczeniem, jeśli dodam, że nikt poza Clary sytuacji nie dostrzega? I jakby niezwykłym przypadkiem, zaraz po tym wydarzeniu matka dziewczyny zostaje porwana przez tajemniczego Valentine'a, a ona sama nawet nie zauważa kiedy wchodzi w świat Nocnych Łowców i staje się częścią wielkiej misji - uratowania matki, odzyskania magicznego Kielicha i pokonania ów Valentine'a.
Skończyłam lekturę i patrzę się z niedowierzaniem na niespecjalnie przyjemną grafikę na okładce Miasta kości. Jakim cudem ta seria sprawia, że nowi jej fani wyłażą jak grzyby po deszczu? Może jestem w jakiś sposób inna, ale zupełnie nie zrozumiałam fenomenu Darów Anioła, jak dla mnie jest to mało udane połączenie Zmierzchu oraz Harry'ego Pottera. Człowiek, który już w szkole zaczął otaczać się wianuszkiem wyznawców, postanawia wytępić tych nieczystej krwi. Któregoś dnia wszyscy są przekonani, że umiera, ale ten jednak wspaniałomyślnie wraca do gry i sieje grozę. Do tego dochodzi jeszcze nastolatka zakochana w młodzieńcu związanym ze światem, z którego obecności dotychczas nie zdawała sobie sprawy. Nie będę wspominać, że dziewczyna traci przytomność niemal w każdym rozdziale, budzi się w różnych miejscach, za każdym razem w jakiś tam sposób ubliżając swojemu wybawcy, dopóki nie da mu dojść do głosu, by wszystko cierpliwie wyjaśnił. Mogłabym tak długo, ale sądzę, że wszyscy już wiedzą, o co chodzi.
Generalnie książka jest okropnie przewidywalna i choć autorka chciała temu zapobiec, komplikując nieco koneksje rodzinne, to w dalszym ciągu czytelnik jest co najmniej dwa rozdziały przed bohaterką. Chciałabym móc powiedzieć, że jakakolwiek część mnie zaskoczyła, ale choć wysilam pamięć jak mogę, żadnej takiej sytuacji przypomnieć sobie nie jestem w stanie. Hej, Jace! Rzuciłam twoim wyjątkowym sztyletem w tamtego okropnego wilka i go w nim zostawiłam, mam nadzieję, że się nie gniewasz? Ależ oczywiście, że nie, jakże mógłbym się gniewać, przecież byśmy po niego nie wrócili. [Kilka rozdziałów później] Hej, Clary! Jestem wilkiem, w którego rzuciłaś sztyletem. Bardzo trafny rzut, gratuluję! O, a tu jest ten sztylet, masz, oddaję. Krótko mówiąc, zabiegi autorki polegają na zasadzie przygotuj wcześniej taką scenę, by później można było ją łatwo rozwiązać i wszystko pięknie ze sobą połączyć. Czyli na przykład Clary przez przypadek zapomni coś komuś oddać, a czym kilka stron dalej będzie mogła uwolnić się z potrzasku. Bądź też ktoś niecierpliwy zostanie w samochodzie, by później wyskoczyć jak Filip z konopi i wspaniałomyślnie uratować wszystkich. Nie mówię, że to jakoś bardzo źle, mnóstwo twórców stosuje taką taktykę - z tą jednak różnicą, że zazwyczaj nie jest to aż tak zauważalne i, nie oszukujmy się, przewidywalne.
Czy warto wspominać o bohaterach? Clary (w sumie czy to przypadek, że jej imię jest niemal identyczne z nazwiskiem autorki?) jest typową merysujką. Trafia do zupełnie innej rzeczywistości, czasem się buntując, czasem robiąc wielkie oczy, czasem ratując wszystkich pozostałych. Zdarza jej się wpadać na genialne pomysły, zauważać rzeczy, których inni nie dostrzegają, a z drugiej strony, jest zupełnie ślepa na miłość swojego przyjaciela. Nic nowego, że tak powiem. Ogólnie nic bym do niej nie miała, gdyby nie jedna scena - w której całkiem świadomie krzywdzi jednego z bohaterów, grając jego orientacją seksualną, co było zwyczajnym świństwem. Co do Jace'a - sarkastyczny, pewny siebie, a jednocześnie skrywający jakąś tajemnicę. O matulu, był tak bardzo schematyczny, że aż zęby bolą. Swoje zadanie spełnił jednak jak najlepiej - wszystkie fanki książek pani Clare są w nim zakochane. Nie chcę tu nikogo urazić, ale dla mnie jest to postać zwyczajnie irytująca - chociażby z tego względu, że wiernie spełnia swój stereotyp.
Wspomnę jeszcze o postaciach dorosłych, które są zwyczajnie błahe i bez polotu. Bo zacznijmy od tego, że to nie są dorośli bohaterowie w dosłownym tego słowa znaczeniu - a przynajmniej nie na tle nastolatków, którzy ratują świat i zawsze znajdują wyjście z opresji, kiedy akurat jest na takowe zapotrzebowanie. Valentine również mnie nie przekonuje - po antagoniście spodziewałam się czegoś więcej, a tymczasem dostałam postać wyjątkowo jednoznaczną. Choć autorka w pewnym momencie próbowała zarówno bohaterów, jak i czytelnika zmylić co do jego intencji, osobiście nie odniosłam wrażenia, by naszły mnie jakiekolwiek wątpliwości.
Kończąc ten wywód, powiem tyle: to jest ciekawa książka, bo napisana jest stosunkowo dobrze i potrafi wciągnąć - ale na pewno nie osoby, które czegoś od literatury jednak wymagają. Jako wprawiony czytelnik, oczekiwałam przynajmniej cząstkowej oryginalności, a dostałam zlepek wszystkiego, co już wcześniej było. Co prawda, nie wiem, jak prezentują się kolejne tomy serii, ale po wymęczeniu pierwszej części raczej nie ciągnie mnie do następnych. Przy tym dobrze się bawić będzie czytelnik młody, bez dużych wymagań i który nie wyobraża sobie, by książka miała się skończyć źle. Mnie pani Clare niestety się nie udało zauroczyć.
★★★★☆☆☆☆☆☆
Ja oceniłam tę powieść 7/10, bo coś mi również tam nie grało. Ty byłaś znacznie bardziej krytyczna, ale cóż, w pewnym stopniu rozumiem Twoją opinię. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam Miasto kości bardzo dawno temu, krótko po premierze i jak na wtedy książka swoje zadanie spełniła. W tym momencie trudno mi rozróżnić poszczególny tom, dlatego, że po przeczytaniu całej serii opowieść jest dla mnie spójna. Chociaż pamiętam, że dalsze części bardziej przypadły mi do gustu. Nie wiem jak odebrałabym ją teraz, ponieważ tego typu powieści przeczytałam już sporo. Mam ogółem do serii sentyment, ale mimo wszystko rozumiem Twoje zdanie. Sporo rzeczy jest schematycznych, to dopiero zauważyłam po przeczytaniu innych podobnych gatunkowo książek. Wydaje mi się, że dla początkującego czytelnika Miasto kości będzie zadowalające, dla mnie była:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Wydaje mi się, że tak to już jest z seriami młodzieżowymi - może gdybym sama czytała je w odpowiednim wieku, bardziej przypadłyby mi do gustu. Zresztą, tak samo jest z Harrym Potterem, do którego mam wielki sentyment - a znajdą się i tacy, którzy dopiero po latach po niego sięgnęli i się zawiedli. Choć z Harrym to też jest inaczej... :P
UsuńMiasto kości przeczytałam z 4-5 lat temu i to był ten czas, kiedy właściwie mało czytałam i praktycznie nie miałam żadnych wymagań co do książek. Akurat przechodziłam wtedy fazę bycia fanką Zmierzchu XD Dlatego też Miasto kości nie mogło mi się nie spodobać. Czuję do tej serii sentyment i raczej nie potrafiłabym jej znielubić, ale gdybym przeczytała ją teraz, też prawdopodobnie uważałabym ją za gniot.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej nie mam ochoty zabierać się z tą serię :) Zbyt wiele mam do czytania, by wchodzić w nowy cykl, którym się zawiodę :)
OdpowiedzUsuńOj, nie, zdecydowanie szkoda czasu - bo tak, jak wspominałam, to raczej młodszy czytelnik cokolwiek ciekawego w tej książce znajdzie. ;)
UsuńKocham tą serię, ale Clary mam ochotę zrzucić z klifu. Jeżeli byś miała ochotę, to sięgnij po kolejne tomy, bo pierwszy nie jest arcydziełem. Buziaki, Idalia ;*
OdpowiedzUsuń____________________________________________
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Niby słyszałam, że pozostałe części są lepsze, ale nie sądzę, by na tyle, by mnie zainteresowały. Dla dobra wszystkich fanów, pozwolę sobie odpuścić. ;)
UsuńZ ciekawości już dawno mam ją w planach. ciekawe czy mnie zachwyci :D / C.
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Myślę, że jeśli "siedzisz" w tym gatunku, powinno Ci się spodobać, w końcu to lekka, niezobowiązująca lektura. Ja, niestety, nic ciekawego w książce tej nie znalazłam. ;)
UsuńOj zgadzam się, zgadzam. Sama dotrwałam do połowy książki, bo nie mogłam znieść zachowania głównej bohaterki, ale jestem też po filmie (, który według mnie nie był wcale taki zły), więc wiem jak cała historia się kończy. Wszystko to jest bardzo przereklamowanie, a mając gdzieś z tyłu głowy te wszystkie kontrowersje związane z samą autorką, wolę zostawić, zapomnieć i zająć się czym innym. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Skrzynka Pełna Książek
Ja za to słyszałam sporo nieciekawych opinii na temat filmu, gdy porównuje się go do książki, a skoro Ty uważasz go za całkiem niezły, to chyba tym bardziej nie mam co żałować odpuszczenia sobie tej serii. ;)
UsuńCzytałam Miasto Kości i ja się w tej książce zakochałam. Szkoda, że Tobie nie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czytałam Miasto kości jeszcze na początku swojej czytelniczej kariery i chyba właśnie dlatego tak się w Darach Anioła zakochałam. Miałam wtedy piętnaście lat oraz bardzo mało książek w zanadrzu i wszelkie schematy nie miały dla mnie racji bytu. Przypuszczam, że gdybym zaczęła przygodę z Nocnymi Łowcami moja ocena byłaby niewiele wyższa, ale teraz nic nie jest w stanie jej zmniejszyć :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Ja tam oczekuję dobrej zabawy, rozrywki i humoru od tej serii :D Nie musi być genialna, bo to młodzieżowe fantasy xD
OdpowiedzUsuńNoo, jak już mam czytać fantasy, to przynajmniej w jakikolwiek sposób oryginalne. A wiele dobrej zabawy to z tą książką nie miałam, więc... :P
UsuńBardzo dużo słyszałam o tych książkach, przekartkowałam i jakoś mnie nie zaciekawiły, choć poniekąd rozumiem fenomen. Co jakiś czas pojawia się seria, która podbija serca czytelników, a jej zaletą chyba jest taka młodzieżowa lekkość.
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Niby tak, ale z drugiej strony to trochę smutne - bo jest przecież tyle wartościowych książek, a wcale nie mniej wciągających!
UsuńWłaśnie dlatego ją uwielbiam, bo miałam 13 lat, jak ją czytałam i wymagałam wiele od lektury xD
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam ją w gimnazjum bardzo mi się podobała. Pierwszy tom dalej stoi na półce i od paru miesięcy zbieram się do ponownego przeczytania - nie wiem czy mi się uda... Ba! Nie wiem czy w ogóle warto psuć sobie wrażenie sprzed lat :P
OdpowiedzUsuńJestem jeszcze przed lekturą tej serii - niedawno wypożyczyłam pierwszy tom i jak tylko ten cały natłok nauki się skończy, zabiorę się za czytanie. Twoja bardzo krytyczna recenzja absolutnie mnie nie zraziła; zdążyłam się już zorientować, że to po prostu nie do końca Twój typ literatury :D Nie trafiła w Twój gust i zarzuty są jak najbardziej uzasadnione, co spostrzegam nawet z perspektywy kogoś, kto jeszcze tej książki nie czytał. Ja uwielbiam paranormal romance i generalnie młodzieżówki, poza tym obejrzałam już film i jestem przekonana, że się w tej serii zakocham - co osoba, to inna opinia i to jest super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Właśnie, a w moim przypadku jest niechęć zarówno do paranormal romance, jak i młodzieżówek, więc z tego nie mogło wyjść nic dobrego. Ale myślę, że Tobie się spodoba, skoro siedzisz w takich klimatach. ;)
UsuńZastanawiałam się, czy w ogóle sięgniesz po tę lekturę... Mnie cała seria się podobała (no dobra, prawie, gdyż ostatni tom mam jeszcze przed sobą). Swego czasu byłam zachwycona, teraz, z perspektywy czasu, widzę coraz więcej wad. Mimo wszystko - wciąż nie oceniłabym jej tylko na cztery gwiazdki. :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, tak to ze mną jest - i tak cud, że w ogóle sięgnęłam. :P
UsuńTo nie mój klimat więc podziękuję z góry za tę lekturę. Szkoda, że nie ma w niej żadnej świeżości, a jedynie mix już znanych podobnych wątków. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj, nie, zdecydowanie żadnej świeżości w tej książce nie ma, lepiej sobie odpuścić. :)
UsuńOjojoj, jak dobrze! Nareszcie osoba, z którą się zgadzam w kwestii tej książki. Była mi tak polecana, a okazało się, że to zwykła, schematyczna (tutaj podpisuję się pod tym co napisałaś) powieść dla nastolatek. Co prawda oceniłam ją o jedno oczko wyżej niż Ty, ale to było jakieś cztery lat temu :P Podejrzewam, że teraz podobałaby mi się jeszcze mniej!
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem, co czujesz! Sama również jestem przerażona, gdy uwielbiany przez wszystkich bestseller nie przypada mi do gustu - matko, czy ze mną jest coś nie tak? ;)
UsuńJestem fanką Darów, ale mimo to nie będę bronić książki jak lwica młodych. Czytałam ją po raz pierwszy dawno temu, gdy rozpoczynałam przygodę z czytaniem i przepadłam. Wciąż uwielbiam książki autorki. Przesadzasz w tym, że autorka mdleje za każdym razem, ja przypominam sobie dwie takie sytuacje... :P A i kocham schematycznego Jace'a nic na to nie poradzę! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Naprawdę, tylko dwa razy? Ja odniosłam wrażenie, że co większa akcja kończyła się nieprzytomną Clary. :P
UsuńNie miałam jeszcze do czynienia z tą autorką,jednak zupełnie nie przekonują mnie okładki tych książek, więc nie mam pojęcia kiedy po jakąkolwiek sięgnę.
OdpowiedzUsuńZaczęłam jednak czytać "Ginekologów" i gorąco polecam, mimo że muszę sobie dawkować tę książkę, bo jest mocna! Opisy trafiają do czytelnika i obstawiam, że bardzo przypadnie Ci do gustu ;)
Pozdrawiam!
Oooch, czy tylko ja jeszcze nie upolowałam Ginekologów? :c Pragnę bardzo, jestem ogromną fanką Thorwalda i wiem, że będzie to kolejna jego książka, w której się zakocham ♥
UsuńTa seria to moja zmora!
OdpowiedzUsuńMiałam przeczytać... ale zawsze coś, zawsze ktoś...! Tak nie może być!
Oglądałam ekranizację, dlatego wiem, że mi książka się spodoba!
W takim razie zostaje mi życzyć udanego polowania na tę książkę ;)
Usuń