8.01.2016

„Kasacja” Remigiusz Mróz

„Kiedy walczysz ze świniami, czasem trzeba wejść do koryta.”

Remigiusz Mróz, Remigiusz Mróz, Remigiusz Mróz... ten człowiek jest po prostu wszędzie! Mało tego - gdziekolwiek się pojawia, zawsze towarzyszy mu szereg niezrównanych pochwał, jest wywyższany ponad wszystko, nie mieści się w żadnych ramach. A przecież to tylko autor prawniczego thrillera, powtarzam z uporem w myślach, co można z takim gatunkiem zrobić? Otóż okazuje się, że można zdziałać cuda.


Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób. Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału? Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą. Dwoje prawników zostaje wciągniętych w wir manipulacji, który sięga dalej, niż mogliby przypuszczać.
[opis wydawnictwa]
Pierwsze, co towarzyszyło mi podczas lektury, to nieodłączny sceptycyzm - czyżby to kolejna książka, której partnerami będzie twardo stąpająca po ziemi kobieta i mężczyzna, któremu psychicznie bliżej do podekscytowanego nowymi zabawkami nastolatka? Czy to będzie następna historia, w której zbliżą się do siebie osoby o całkowicie odmiennych charakterach? W dodatku akcja dzieje się w Warszawie - czy może być gorsze miejsce na umieszczenie thrillera niż Polska?

Swego czasu miałam okazję czytać szumnie reklamowany pierwszy thriller medyczny w Polsce, niejakiego Przygodzkiego Z chirurgiczną precyzją. Niewielu o nim słyszało i może to nawet lepiej - bo choć trzymał w napięciu, nie sposób było znaleźć żadnej ekstrawagancji; w dodatku to, że akcja działa się we Wrocławiu, nieszczególnie sytuację poprawiało. Myślałam, że tutaj będzie podobnie - że będzie to kolejna książka z medialną szopką, która choć dobrze się zapowiadała, fakt osadzenia bohaterów w naszym ojczystym kraju okaże się ogromnym błędem - nie ma co ukrywać, zwyczajnie nie lubię czytać o zaskakujących morderstwach wyssanych z palca w mieście oddalonym ode mnie zaledwie do kilku godzin jazdy. Wydaje mi się to trochę nienaturalne, naciągane i paradoksalnie ciężko mi się w takiej historii odnaleźć. Dlatego też byłam szczerze zaskoczona, że pan Mróz nie zaserwował mi powieści rodem z dennych polskich seriali, a nawet w pewien sposób pozwolił mi wejść w świat polskich prawniczych kancelarii.

Nie ukrywam, że podczas lektury dowiedziałam się, jak to jest dla osób niezainteresowanych tematem czytać thrillery medyczne, których jestem wierną fanką. Ze światem prawniczym jestem zupełnie niezwiązana, mówiąc szczerze, nie mam o nim bladego pojęcia, dlatego też na każdym kroku irytowało mnie to, że nie mogę zweryfikować tego wszystkiego, czym autor mnie częstował. Czy tak faktycznie prezentuje się polska kancelaria? Czy naprawdę można się spotkać z takimi procedurami? Jestem jedną z tych, którzy lubują się w wyszukiwaniu potknięć - tutaj Mróz podciął mi nogi, wsadził egzemplarz w dłoń i powiedział jasno: po prostu dobrze się baw. I chcąc, nie chcąc, wsadziłam nos w książkę, by oddać się zwykłej, ordynarnej przyjemności,

Co zauważyłam? Niewiarygodnie trafny humor, nadzwyczaj dobre pióro, mało tego - swoisty klimat, w którym można się zakochać. Czas umilają nam bohaterowie, których nie sposób nie polubić, nawet wtedy, gdy popełniają drastyczne gafy, gdy wznosimy oczy ku niebu, gdy zaklinamy ich, by nie szli w ciemny zaułek, a oni na złość akurat to zrobią. W dodatku towarzyszy im ciągła akcja i zawsze coś się dzieje, nawet gdy pozornie nie dzieje się nic - a najlepszym na to dowodem jest to, że od książki nie da się oderwać. Czasem wydawało mi się, że lektura zaczyna mnie nużyć - obiecywałam sobie, że dojdę do końca strony i kończę. Tymczasem faktycznie kończyłam pięćdziesiąt stron później.

Cholera! Choć rozum mi mówi, że nie jest to książka mego życia, że tak naprawdę nie podzielam w całości wszystkich tych komplementów atakujących mnie zewsząd, to zwyczajnie się zakochałam i doskonale wiem, że na przekór wszystkiemu i tak przy najbliższej okazji sięgnę po kolejne tytuły Remigiusza Mroza. Co prawda, dla mnie, jako długodystansowca w gatunku sensacji, Kasacja nie była historią jakąś wybitną - była po prostu dobra pod względem intrygi, choć faktycznie dla osób, dla których było to jedno z pierwszych spotkań z thrillerem, może wydać się czymś nietypowym. Dlatego też mogę z czystym sercem polecić każdemu, kto do tej pory raczej z tego typu literaturą styczności nie miał, bo będzie to idealne wprowadzenie do gatunku - a nawet rozkochanie go w sobie. Natomiast ci bardziej wymagający również bawić się będą dobrze - choć można odczuć brak tej niezidentyfikowanej kropki nad i. Ale doszły mnie słuchy, że kolejne części są jeszcze lepsze...

★★★★★★★☆☆☆