1.12.2015

Podsumowanie listopada + wyniki konkursu

Z tego, co widzę wokół, nie tylko mnie listopad minął z zadziwiającą prędkością. Może to kwestia tej deszczowo-mroźnej chandry (nie znoszę mrozu!), może próbnych matur, może ogólnemu przeciekaniu czasu przez palce - grunt, że ledwo się obejrzałam, a kalendarz otworzył mi się na grudniu. Trochę to niepokojące, za miesiąc studniówka, za pięć matura... Aż strach myśleć!
Co do przeczytanych przeze mnie w listopadzie książek, z całą pewnością mogę przyznać, że zaszalałam - choć zupełnie tego nie miałam w planach. Summa summarum, skończyłam siedem książek oraz w znacznym stopniu zaczęłam trzy, przy czym - uwaga - zaledwie cztery pozycje ze wszystkich przeczytałam na kanapie, cała reszta to wynik codziennych dojazdów, okienek i temu podobnych okoliczności. Niewiarygodne, prawda?

Książki przeczytane:
  1. Kłamca 4. Kill'em all Jakub Ćwiek - 320 stron
  2. Złodziejka książek Markus Zusak - 496 stron
  3. Kareta Marta Giziewicz - 432 strony
  4. Więzień labiryntu James Dashner - 424 strony
  5. Ferdydurke Witold Gombrowicz - 254 strony
  6. Romans wszech czasów Joanna Chmielewska - 268 stron
  7. Sekta egoistów Éric-Emmanuel Schmitt - 208 stron
Książki zaczęte:
  1. Śmiertelni Atul Gawande - 290 stron z 344
  2. Kasacja Remigiusz Mróz - 310 stron z 496
  3. Tuf Wędrowiec George R. R. Martin - 320 stron z 460
Jak nietrudno wyliczyć, w tym miesiącu przewróciłam 3322 strony, co daje 110,7 stron dziennie! Nie ma co ukrywać, jest to mój dotychczasowy rekord i póki co nie zamierzam go pobijać - choć to przecież grudzień, a wiadomo, jak wyglądają Święta książkoholika.

Najlepszą książką w tym miesiącu okazała się Złodziejka książek (10/10), która otrzymała miano jednej z najważniejszej książki mojego życia (więcej dowiecie się wkrótce!), natomiast najgorszą - Kareta (4/10), której recenzję przeczytać możecie tutaj.

Plan na grudzień: dokończyć rozpoczęte tytuły (choć wiele nie zostało) i zabrać się za oczekujący już trochę Czas żniw oraz mój najnowszy nabytek - Światło, którego nie widać (i nie ma co się oszukiwać, pod choinką spodziewam się również znaleźć jakieś cudeńka, które zdecydowanie obojętnie obok mnie nie przejdą). Myślę, że długie grudniowe wieczory w świątecznej atmosferze będą idealnym tłem dla oczekujących mnie niezwykłych fikcyjnych wydarzeń.

A co Wam udało się przeczytać ciekawego w listopadzie? Trafiliście na jakąś niezwykłą książkę w tym miesiącu?

A korzystając z okazji, ogłoszę również wyniku zakładkowego konkursu. Wybór między odpowiedziami był niewiarygodnie trudny i wprost nie miałam serca wyłonić na ich podstawie zwycięzcy - każdy z uczestników miał własne, oryginalne pomysły i czytając kolejne odpowiedzi, zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak trudne zadanie przed sobą postawiłam. Dlatego też nie zostaje mi nic innego, jak posłużyć się starą dobrą - bezwzględną maszyną losującą...
A piąte zgłoszenie zostawiła... Aivalar! Gratuluję! :)