„Mam wrażenie, że aby udokumentować stan mojej psychiki trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew.”
Pat dopiero co wyszedł z niedobrego miejsca i wrócił do domu gotowy, by sprostać stawionemu sobie wyzwaniu - budować sylwetkę, biegając godzinami w worku na śmieci czy robiąc setki brzuszków, a jednocześnie ćwiczyć bycie miłym, czytać klasyki literatury i myśleć pozytywnie. To jedyny sposób, by doprowadzić swoje życie, swój film, do szczęśliwego zakończenia, jakim jest powrót jego byłej żony, Nikki. Tymczasem trafia do rzeczywistości, w której próbuje odbudować swoją relację z ojcem, poznać skrzętnie przed nim ukrywane sekrety, a na domiar złego wciąż plącze się za nim niejaka Tiffany... Czy z tego wyjdzie coś dobrego? Czy Pat zapewni widzom swego filmu wyjście z kina z uśmiechem na ustach?
„Ćwiczę bycie miłym, a nie stawianie na swoim.”
Książka ta już od jakiegoś czasu za mną chodziła, ale nie oczekiwałam po niej niczego specjalnego - ot, historia idealna na ekranizację, która zwabi tłumy do kin. Okazuje się jednak, że od pierwszych stron spotyka mnie zaskoczenie: nie dość, że fabuła sama w sobie nie wydaje się tak płytka, jak ją opis na okładce maluje, to jeszcze niejednokrotnie zaskakuje i zmusza do przemyśleń. Nie pamiętam, ile razy patrzyłam z narastającym smutkiem na optymistyczne działania Pata, który to sam, trzydziestoparoletni mężczyzna o psychice dziecka, trafia do codzienności dorosłego życia, do którego nijak pasuje. Traktowany z pobłażliwością, delikatnie, a jednocześnie z brakiem głębszego zaufania i lękiem, jego dni ograniczają się do ćwiczeń, oglądania meczów Orłów oraz rozmyślania, co też takiego z tym fantem, zwanym Tiffany, zrobić. To historia nie tylko o dążeniu do celu - to również historia pary ludzi zupełnie wyjętych z ram normalności i dorosłości.
Co można powiedzieć o samych bohaterach? Wątpię, byście w którymkolwiek odnaleźli swą bratnią duszę - natomiast jestem pewna, że znajdziecie w nich obiekt pewnego zainteresowania. Będziecie współczuć Patowi, będziecie kręcić głową na jego próby powrotu do żony, a jednocześnie gdzieś w głębi serca będziecie go dopingować, będziecie równie mocno wierzyć, że spotka go szczęśliwe zakończenie. Tiffany prawdopodobnie z początku Was zirytuje, będziecie przewracać oczami na każdorazowe jej pojawienie się - aż w którymś momencie odrzucicie wszelkie blokady i zaczniecie przyglądać się jej uważniej, ujrzycie wokół niej sieć sekretów, które usilnie będziecie chcieli poznać. I myślę, że jeszcze przez jakiś czas pozostaną Wam w pamięci.
„Świadomość, że cuda się zdarzają, wielu ludziom daje siłę do życia.”
Jest pewna rzecz, która większość z czytelników może zirytować - mianowicie ciągłe, nieprzerwane opisy meczów ulubionej drużyny znajomych i ojca Pata, co widocznie jest ulubionym tematem amerykańskich pisarzy. Przez to wiele pozytywnych opinii zostało przyćmionych i sama podchodziłam do książki nieco ostrożnie; w końcu taki ze mnie fan sportu jak z koziej rzyci waltornia. Pozytywnie się jednak zaskoczyłam, bo opisy nie okazały się aż tak nachalne i w pewnym momencie zaczyna dostrzegać się ich głębszy sens - w końcu w jaki inny sposób, jak nie przez wspólne oglądanie rozgrywek, Pat zbliży się do swojego ojca? Dlatego jeśli boicie się sięgnąć po tę pozycję właśnie z tej przyczyny - porzućcie strach i nie wahajcie się!
„Pamiętaj, przyszłość zaczyna się dziś.”
Nie ma co ukrywać, książka napisana jest tak lekko, a narracja prowadzona w formie rozmowy facetów przy barze sprawia, że nie sposób utknąć w niej na dłużej. Poza tym - zwyczajnie wciąga. Co prawda, nie można wymagać od niej za wiele, nie jest to pozycja stworzona z rozmachem i należytym patosem, język jest wyjątkowo prosty, rozdziały krótkie, a tym samym nie trzeba akcji poświęcać całej swej uwagi - stąd jest to doskonały tytuł na wypełnienie czasu w ciągu dnia, podczas oczekiwania na autobus czy w kolejce do przychodni, kiedy świat zewnętrzny często odrywa nas od lektury. Polecam również jako coś do rozładowania się po ambitniejszych tytułach, to doskonała odskocznia.
Moja ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Książka ta już od jakiegoś czasu za mną chodziła, ale nie oczekiwałam po niej niczego specjalnego - ot, historia idealna na ekranizację, która zwabi tłumy do kin. Okazuje się jednak, że od pierwszych stron spotyka mnie zaskoczenie: nie dość, że fabuła sama w sobie nie wydaje się tak płytka, jak ją opis na okładce maluje, to jeszcze niejednokrotnie zaskakuje i zmusza do przemyśleń. Nie pamiętam, ile razy patrzyłam z narastającym smutkiem na optymistyczne działania Pata, który to sam, trzydziestoparoletni mężczyzna o psychice dziecka, trafia do codzienności dorosłego życia, do którego nijak pasuje. Traktowany z pobłażliwością, delikatnie, a jednocześnie z brakiem głębszego zaufania i lękiem, jego dni ograniczają się do ćwiczeń, oglądania meczów Orłów oraz rozmyślania, co też takiego z tym fantem, zwanym Tiffany, zrobić. To historia nie tylko o dążeniu do celu - to również historia pary ludzi zupełnie wyjętych z ram normalności i dorosłości.
Co można powiedzieć o samych bohaterach? Wątpię, byście w którymkolwiek odnaleźli swą bratnią duszę - natomiast jestem pewna, że znajdziecie w nich obiekt pewnego zainteresowania. Będziecie współczuć Patowi, będziecie kręcić głową na jego próby powrotu do żony, a jednocześnie gdzieś w głębi serca będziecie go dopingować, będziecie równie mocno wierzyć, że spotka go szczęśliwe zakończenie. Tiffany prawdopodobnie z początku Was zirytuje, będziecie przewracać oczami na każdorazowe jej pojawienie się - aż w którymś momencie odrzucicie wszelkie blokady i zaczniecie przyglądać się jej uważniej, ujrzycie wokół niej sieć sekretów, które usilnie będziecie chcieli poznać. I myślę, że jeszcze przez jakiś czas pozostaną Wam w pamięci.
„Świadomość, że cuda się zdarzają, wielu ludziom daje siłę do życia.”
Jest pewna rzecz, która większość z czytelników może zirytować - mianowicie ciągłe, nieprzerwane opisy meczów ulubionej drużyny znajomych i ojca Pata, co widocznie jest ulubionym tematem amerykańskich pisarzy. Przez to wiele pozytywnych opinii zostało przyćmionych i sama podchodziłam do książki nieco ostrożnie; w końcu taki ze mnie fan sportu jak z koziej rzyci waltornia. Pozytywnie się jednak zaskoczyłam, bo opisy nie okazały się aż tak nachalne i w pewnym momencie zaczyna dostrzegać się ich głębszy sens - w końcu w jaki inny sposób, jak nie przez wspólne oglądanie rozgrywek, Pat zbliży się do swojego ojca? Dlatego jeśli boicie się sięgnąć po tę pozycję właśnie z tej przyczyny - porzućcie strach i nie wahajcie się!
„Pamiętaj, przyszłość zaczyna się dziś.”
Nie ma co ukrywać, książka napisana jest tak lekko, a narracja prowadzona w formie rozmowy facetów przy barze sprawia, że nie sposób utknąć w niej na dłużej. Poza tym - zwyczajnie wciąga. Co prawda, nie można wymagać od niej za wiele, nie jest to pozycja stworzona z rozmachem i należytym patosem, język jest wyjątkowo prosty, rozdziały krótkie, a tym samym nie trzeba akcji poświęcać całej swej uwagi - stąd jest to doskonały tytuł na wypełnienie czasu w ciągu dnia, podczas oczekiwania na autobus czy w kolejce do przychodni, kiedy świat zewnętrzny często odrywa nas od lektury. Polecam również jako coś do rozładowania się po ambitniejszych tytułach, to doskonała odskocznia.
Moja ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Oglądałam ekranizację tej książki, a że bardzo mi się spodobała - w mojej głowie zaistniał plan przeczytania jej w jakiej dalekiej lub nie przyszłości. Jednak aż do teraz nic z tego nie wyszło. Chyba po prostu przeszła mi już ochota na tę historię.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji stwierdziłam, że może warto by się z nią zapoznać, choćby i przez wzgląd na to, iż świetnie nadaje się jako przerywnik między poważniejszymi i cięższymi lekturami, których mi ostatnio nie braknie :p
Pozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Bardzo lubię film, który powstał na podstawie tej książki. Uważam, że scenariusz był naprawdę cudowny, więc pierwowzór też powinien przypaść mi do gustu. Czekam jednak trochę, żeby fabuła trochę się zatarła w pamięci, wtedy lepiej będzie mi się czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Czytałam Quicka dopiero po raz pierwszy ostatnio i był to "Wybacz mi, Leonardzie". Nie była to jakaś rewelacyjna książka, ale nie najgorsza. Ja ogólnie za młodzieżówkami nie przepadam i dużo nie oczekuję. Poradnika raczej nie przeczytam, bo widziałam już film :)
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Dlaczego do tej pory nie przeczytałam żadnej książki tego autora? ;-; Muszę w końcu nadrobić te zaległości, bo widzę, że cofam się jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńNie ty jedna. Czytając książkowe blogi czuję się bardzo do tyłu...
UsuńSłyszałam o tym autorze sporo różnych opinii i powiem szczerze, że mnie ciekawi. Może się skuszę na powyższą książkę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
No dobra, przekonałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę książek do przeczytania ;)
To była moja pierwsza książka Qucka i bardzo mi się spodobała. Później poszło już z górki. Mam przed sobą "Wybacz mi, Leonardzie", po którą pewnie sięgnę za jakiś czas. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Słyszałam sporo dobrego o tej książce, ale wciąż nie czuję się zachęcona. Jakoś nie ciągnie mnie do "Poradnika pozytywnego myślenia", być może, ze względu na tematykę. Mam wrażenie, że to kompletnie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
A mnie jakoś nie ciągnie na razie do tej pozycji ^^ Faktycznie spotkałam się z wypominaniem opisów tych meczów, ale tutaj czułabym się uspokojona, gdybym miała książkę w planach (taaak, też genialnie znam sie na sporcie :D)
OdpowiedzUsuńZ książek Quicka czytałam tylko "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" i nie była to za bardzo rewelacyjna książka, lecz miło ją wspominam. "Poradnik pozytywnego myślenia" jak najbardziej mam w planach.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, jednak wydaje się dosyć ciekawa. Słyszałam już o niej parę fajnych recenzji, ale nadal nie wiem :)
OdpowiedzUsuńMój blog- Klik
Książki Quicka ostatnio górują na mojej liście "do przeczytania", jako, że miałam już styczność z tym autorem dzięki "Niezbędnikowi Obserwatorów Gwiazd" i "Prawie jak gwiazda rocka", którą czytam obecnie. "Poradnik Pozytywnego Myślenia" również mam zamiar przeczytać, a kolejna pochlebna opinia tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://booksbyshadow.blogspot.com/
Widziałam dużo dobry opinii na temat twórczości Quicka. Bardzo chętnie przeczytam "Poradnik pozytywnego myślenia", wydaje się być przyjemna, właśnie taka odskocznia. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Oglądałam film i jak dla mnie szału nie było, dlatego po książkę tym bardziej nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio usłyszałam o tej książce od mojej koleżanki z klasy i fajnie, że od razu trafiłam na recenzję, ponieważ byłam okropnie zaciekawiona co to takiego! Teraz nie mam wątpliwości, że koniecznie muszę po nią sięgnąć,bo zapowiada się bardzo ciekawie! x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/
Film na podstawie tej książki bardzo mi się podobał, więc mam wielką chęć na tę pozycję... Dzięki twojej recenzji przekonałam się, że chcę ja przeczytać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Nie czytałam książki i filmu też nie oglądałam, chociaż swojego czasu był bardzo popularny. Cóż, uparcie obstaję przy swoim, że jeśli istnieje taki wybór, lepiej sprawdzić najpierw książkę, a potem wziąć się za ekranizację :P Ogólnie jakoś niespecjalnie mnie do tej historii ciągnie, choć Twoja recenzja mnie w dużej mierze zachęciła. Na pewno nie jest to tytuł, za którego dałabym się pokroić i jest cała masa innych, które wolałabym przeczytać najpierw, ale jeśli się natknę, nie przejdę obojętnie, chociażby po to, by wyrobić sobie własną opinię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Tej powieści jeszcze nie miałam okazji czytać, ale po poprzednich spotkaniach z autorem wiem, że kiedyś na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Kocham Quicka! Co do jego książek najbardziej spodobało mi się prawie jak gwiazda rocka i wybacz mi leonardzie. A poradnik jeszcze przede mna :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytac tej książki :)
OdpowiedzUsuńNOWY POST NA FABRYCE MIĘTY KLIK! :))
Właśnie od tej książki zaczęła się moja przygoda z panem Quickiem ;) Wiem, że na jej podstawie jest również film, ale raczej nie będę go oglądać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Blondie in Wonderland
Jak tak porównuję ekranizację i powieść, to chyba o włos wygrywa film :) W powieści trochę nudziły mnie sportowe wstawki.
OdpowiedzUsuńJest to jedyna książka Quicka, której jeszcze nie przeczytałam. Na pewno kiedyś przeczytam, ale na razie odstawiam tego autora na bok. Pozostałe jego książki, z wyjątkiem Niezbędnika obserwatorów gwiazd mnie rozczarowały, dlatego nie chcę psuć sobie przyjemności czytania tej książki niezbyt dobrymi wrażeniami po lekturze innych pozycji.
OdpowiedzUsuńZapraszam, www.apteka-literacka.blogspot.com
kilka dni temu oglądałam ekranizację i mam w planach książkę, dzięki Twojej pozytywnej opinii myślę, że przeczytam ją w najbliższych miesiącach. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com/
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Quicka, ale mam w planach jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, miło mi się czytało recenzję, pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkopatra.blogspot.com/
Mnie "Poradnik..." niesamowicie się spodobał - historia mnie wciągnęła, a lektura wywołała emocje, co nie zdarza mi się często. Jestem ciekawa ekranizacji, bo póki co nie miałam okazji jej obejrzeć.
OdpowiedzUsuń