W związku z tym, że wakacje miałam całkiem udane pod względem czytania, chciałabym podsumować, co też w ciągu tych dwóch miesięcy przeszło przez moje ręce. Zapraszam!
Lipiec i sierpień okazały się być całkiem obfite w najróżniejsze lektury w związku z tym, że rzadko udało mi się gdzieś wyjechać, co kończyło się przeważnie z książką w ręku w jednym z chłodniejszych pokojów w domu (o herbacie popijanej z ulubionego kubka można było tylko pomarzyć - obok mnie stała schłodzona półtoralitrowa butelka niegazowanej wody, która w zatrważającym tempie znikała). W związku z tym mogę teraz powiedzieć, że wakacje skończyły się dla mnie z liczbą 15 przeczytanych pozycji i dwóch zakończonych w połowie (tak, jestem typem, który zdecydowanie czyta za dużo naraz!). Nie ukrywam, że choć pewnie dla innych liczba ta może być śmiesznie niska, ja jednak jestem z siebie bardzo dumna. Może nie zupełnie, bo wiem, że czasu miałam na więcej - ale często brakowało chęci.
W tym roku postawiłam na czytanie książek wyjątkowych lub takich, które już od dłuższego czasu za mną chodziły, dlatego też znalazły się wśród nich i takie, które już kiedyś czytałam. Uwielbiam czytać książki wielokrotnie, a już szczególnie moje ukochane! Dlatego nie byłabym sobą, gdybym na pierwszym miejscu nie sięgnęła po serię, której oddałam moje serce - Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza.
Jeśli jesteś fanem dobrej fantastyki osadzonej w realiach pseudośredniowiecznych, do tego ze wspaniałym i niezwykle rozbudowanym światem przedstawionym, lub uwielbiasz wartką akcję i fabułę, od której nie sposób się oderwać ani na chwilę, jeśli nie straszne Ci zarwane noce i nadszarpnięte kontakty towarzyskie, czy też nie masz nic przeciwko temu, by historia wryła Ci się na dobre w pamięć - ta seria jest właśnie dla Ciebie. Obiecuję, że nudzić się nie będziesz!
Z Chmielewską już miałam okazję się spotkać jeszcze w podstawówce, gdy w wieku 11 lat mama podsunęła mi Skarby. Gdy poszłam do gimnazjum, w bibliotece znalazłam Nawiedzony dom. Zakochałam się później w Lesiu, a Gwałt całą moją powoli narastającą miłość zburzył. Aż do momentu, w którym postanowiłam zrobić do Chmielewskiej drugie podejście, tym samym biorąc się za nieśmiertelne trio - w końcu każdy fan autorki jedną z tych trzech książek uwielbia na zabój - i moje uczucie odżyło. Oj, na pewno jeszcze nie raz po nią sięgnę - to doskonałe lekarstwo na wszelkie smutki (i utwierdzenie w przekonaniu domowników, że ze zdrowiem psychicznym to jednak nie jest w porządku, bo wybuchanie co chwila głośnym śmiechem na pewno nie świadczy na moją korzyść).
Oczywiście, jako przyszły medyk, nie byłabym sobą, gdybym nie sięgnęła po coś stricte związanego z medycyną, jej historią czy rozważaniami filozoficznymi. A w tym przypadku Andrzej Szczeklik jest niezastąpiony. Jeśli ktoś by mnie spytał, jakie książki zmieniły coś w moim życiu, bez chwili wahania wymieniłabym te właśnie tego autora. Czyta się z zapartym tchem, a refleksje zostają w człowieku jeszcze długo, długo. Zdecydowanie mogę polecić nie tylko tym zainteresowanym medycyną, ale w ogóle tym, którzy chcą bliżej poznać swoją naturę.
Po Szmaragdowej tablicy tej autorki (która to książka sama w sobie nie była wielce wyjątkowa) spodziewałam się nieco więcej. Dostałam historię bardzo przeciętną, z ograniczonym światem przedstawionym i fabułą, która raczej na dłużej we mnie nie zostanie. Bohaterowie albo mnie irytowali, albo byli mi zupełnie obojętni, z żadnym za bardzo utożsamiać się nie mogłam. Zaskoczyło mnie jednak zakończenie, przynajmniej tyle, że wątek kryminalny był dobrze zrobiony. Dobre do poczytania, biorąc przykład ze mnie, w kolejce do lekarza.
W tym roku postawiłam na czytanie książek wyjątkowych lub takich, które już od dłuższego czasu za mną chodziły, dlatego też znalazły się wśród nich i takie, które już kiedyś czytałam. Uwielbiam czytać książki wielokrotnie, a już szczególnie moje ukochane! Dlatego nie byłabym sobą, gdybym na pierwszym miejscu nie sięgnęła po serię, której oddałam moje serce - Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza.
Jeśli jesteś fanem dobrej fantastyki osadzonej w realiach pseudośredniowiecznych, do tego ze wspaniałym i niezwykle rozbudowanym światem przedstawionym, lub uwielbiasz wartką akcję i fabułę, od której nie sposób się oderwać ani na chwilę, jeśli nie straszne Ci zarwane noce i nadszarpnięte kontakty towarzyskie, czy też nie masz nic przeciwko temu, by historia wryła Ci się na dobre w pamięć - ta seria jest właśnie dla Ciebie. Obiecuję, że nudzić się nie będziesz!
Z Chmielewską już miałam okazję się spotkać jeszcze w podstawówce, gdy w wieku 11 lat mama podsunęła mi Skarby. Gdy poszłam do gimnazjum, w bibliotece znalazłam Nawiedzony dom. Zakochałam się później w Lesiu, a Gwałt całą moją powoli narastającą miłość zburzył. Aż do momentu, w którym postanowiłam zrobić do Chmielewskiej drugie podejście, tym samym biorąc się za nieśmiertelne trio - w końcu każdy fan autorki jedną z tych trzech książek uwielbia na zabój - i moje uczucie odżyło. Oj, na pewno jeszcze nie raz po nią sięgnę - to doskonałe lekarstwo na wszelkie smutki (i utwierdzenie w przekonaniu domowników, że ze zdrowiem psychicznym to jednak nie jest w porządku, bo wybuchanie co chwila głośnym śmiechem na pewno nie świadczy na moją korzyść).
Oczywiście, jako przyszły medyk, nie byłabym sobą, gdybym nie sięgnęła po coś stricte związanego z medycyną, jej historią czy rozważaniami filozoficznymi. A w tym przypadku Andrzej Szczeklik jest niezastąpiony. Jeśli ktoś by mnie spytał, jakie książki zmieniły coś w moim życiu, bez chwili wahania wymieniłabym te właśnie tego autora. Czyta się z zapartym tchem, a refleksje zostają w człowieku jeszcze długo, długo. Zdecydowanie mogę polecić nie tylko tym zainteresowanym medycyną, ale w ogóle tym, którzy chcą bliżej poznać swoją naturę.

Tess Gerritsen znam i lubię - jej thrillery zawsze nie pozwalają mi spać po nocach, wciągają niewiarygodnie i ani przez myśl mi nie przechodzi, by móc po prostu przerwać czytanie. A rozwiązanie zaskoczy mnie zawsze. Dlatego postanowiłam zaryzykować i sięgnąć po oryginalną wersję Sobowtóra. Z początku ciężko mi było brnąć przez słownictwo medyczne i śledcze, ale nawet nie zauważyłam, w którym momencie przestałam zwracać uwagę na język, w którym czytam. A historia jest naprawdę warta poznania - w końcu co byście zrobili, gdybyście przed swoim domem znaleźli swoje zwłoki?



Na sam koniec wakacji chwyciłam po Poradnik pozytywnego myślenia i byłam szczerze nim zaskoczona - nie spodziewałam się niczego głębszego, szerszej intrygi oraz historii, która niejednokrotnie napawała mnie smutkiem. Do tego książka napisana jest bardzo lekko, nie wymaga wiele od czytelnika, a jej przeczytanie to kwestia kilku godzin spędzonych w oczekiwaniu na codzienny autobus. Jednak cieszę się, że trafiła na moją półkę.
A jak Wam poszło w te wakacje? Przeczytaliście może coś z powyższej listy?