22.06.2016

„Więcej czerwieni” Katarzyna Puzyńska

„Nigdy nie wiemy wszystkiego o drugim człowieku”


W Lipowie lato w pełni. Na polach rozpoczynają się żniwa, a w sadach dojrzewają jabłka. Młodszy aspirant Daniel Podgórski czuje, że znalazł się w najlepszym momencie swojego życia. Tymczasem w okolicach sennego zazwyczaj Lipowa zostają zabite dwie młode kobiety. Sprawca okaleczył brutalnie ich ciała. Policja kryminalna z Brodnicy podejrzewa, że oba zabójstwa mogą być dziełem seryjnego mordercy. Podgórski dołącza do ekipy śledczej prowadzonej przez kontrowersyjną komisarz Klementynę Kopp. Policja stara się znaleźć punkty wspólne pomiędzy obiema ofiarami i stworzyć profil zabójcy. Brak postępów w śledztwie zbiega się z kłopotami w życiu prywatnym policjanta. Czy Podgórski odkryje, jaki jest prawdziwy cel mordercy? Czy uda się w porę zapobiec śmierci kolejnej kobiety?
[opis wydawnictwa]

Niedawno rozpływałam się w zachwytach nad klimatem Motylka i choć nie planowałam w najbliższym czasie zaopatrywać się w kolejną część cyklu o Lipowie, los sprawił, że i tak pojawiła się ona na mojej półce. Usiadłam wraz z Więcej czerwieni w ręce, mając cichą nadzieję, że będę bawić się równie dobrze jak wcześniej, ale tym razem los również pokrzyżował mi plany - bowiem tom drugi okazał się nawet przewyższać swojego poprzednika.

Seria ukradła moje serce głównie ze względu na swego rodzaju swojskość, niezwykłą atmosferę małej społeczności i pewną swobodę w prowadzeniu postaci. Miałam cichutkie obawy, czy aby na pewno będzie to stałym elementem kolejnych tomów, więc w momencie, w którym zdałam sobie sprawę, że istotnie tak jest, podskoczyłam z radości. Czasem człowiek potrzebuje mieć świadomość, że gdy wszystko wokół jest na przekór, jest takie miejsce, do którego można uciec i odciąć się od świata - i tym też dla mnie stało się Lipowo (dlatego daleko mi będzie do obiektywizmu i racjonalnego podejścia).

Nie wiem, czy jest sens powtarzać to wszystko, co znalazło się już w recenzji części pierwszej. Ponownie mamy do czynienia z historią, która wciąga od samego początku, nie pozwalając biednemu czytelnikowi rozwlec lekturę na więcej niż kilka dni; ponownie mamy styczność z bohaterami, którzy choć dali się nam już nieco poznać wcześniej, nadal mają kilka asów w rękawie. I ponownie autorka wodzi nas za nos na każdym kroku. Jednak tym razem pojawia się kilka zmiennych.

Po pierwsze, na scenę wchodzi seryjny morderca. Po drugie, akcja zahacza o inną wieś, nie siedzimy tylko w Lipowie. Po trzecie, w tym przypadku mamy większe szanse na samodzielne odkrycie zagadki. Tu przyda się kilka słów tłumaczenia - mimo że zbrodniarz staje się nam znany wcześniej niż bohaterom, wcale to niczego nie ułatwia, bowiem nagle zdajemy sobie sprawę, że jedna z postaci właśnie bezwiednie wchodzi w paszczę lwa... Sam morderca natomiast jest kimś niezwykle intrygującym i w przeciwieństwie do wstawek narracyjnych z pierwszego tomu, tutaj można wiele z nich wywnioskować (a później wychodzić z podziwu, że wszystkie odpowiedzi były w nich ukryte, gdybyśmy tylko uważniej im się przyglądali!), co wychodzi jak najbardziej na plus.

Czy można czytać Więcej czerwieni bez znajomości Motylka? Jak najbardziej. To kwestia podobna do książek Tess Gerritsen, których nigdy nie czytałam po kolei - autorka tak prowadzi wątki obyczajowe dotyczące głównych bohaterów, że bez trudu można się domyślić, co mogło się dziać wcześniej w ich życiu prywatnym, a jednocześnie unika spoilerowania intrygi. Choć nie ma co ukrywać, ominięcie poprzedniej części byłoby nie lada stratą.

★★★★★★★★☆☆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz