19.05.2016

„Stulecie chirurgów” oraz „Triumf chirurgów” Jürgen Thorwald

„W dwadzieścia pięć minut później bez objawów bólu matki i bez żadnych incydentów przyszło na świat dziecko, dziewczynka, której nadaliśmy imię Anaesthesia.”


Śmierć na stole operacyjnym jest czymś niemal irracjonalnym. Umawiasz do chirurga, a jednocześnie masz plany na kolejny tydzień, miesiąc, rok, jakby operacja była tylko krótkim przerywnikiem w codzienności - jeszcze sto lat temu pacjenci nie mieli takiego luksusu. Wizytę u lekarza poprzedzało sporządzenie testamentu. Czy wiesz, mój drogi, że przed wiekiem XX szansa na wyleczenie była większa, gdy chory siedział w domu niż kiedy odwiedzał szpital? Ba, szpital! Budynek, w którym unosił się fetor gnijących ran, w którym rozbrzmiewały krzyki, w tym rodzących w bólach kobiet, do których biegli lekarze zaraz po autopsji w prosektorium i nie zawracając sobie głowy myciem rąk, przyjmowali poród. I nikt nawet nie zastanawiał się, dlaczego po jakimś czasie znajdowali dwa martwe ciała - matki i dziecka. To była codzienność.


Nie patrz na mnie w ten sposób - to nie jest żadne science-fiction, żadna fikcja literacka, wymysł wariata, ale faktyczna historia sięgająca zaledwie kilka pokoleń wstecz. Nikt już jednak nie pamięta czasów, w których najlepszym chirurgiem był ten, który potrafił zoperować w kilka minut, w końcu nie słyszano wtedy jeszcze o znieczuleniu, narkozie. Lekarze nie nosili białych fartuchów, ale czarne, bo mniej widać było na nich plamy krwi i wszelakich wydzielin, a ich czyszczeniem nie zawracali sobie głowy - przecież im brudniejszy fartuch, tym lepszy chirurg, to była jego wizytówka. Wszystkie instrumenty były wielokrotnego użytku, tylko bezpośrednio przed operacją ewentualnie lekarz wycierał szybko skalpel o spodnie, by zdjąć z niego fragmenty tkanek. Brzmi kuriozalnie?

Jeśli to dla Ciebie za dużo, przeskoczmy ten najbardziej wstrząsający fragment, który możesz przeczytać w Stuleciu chirurgów i przenieśmy się nieco dalej, do czasów, gdy szpitale coraz mniej sceptycznie zaczęły podchodzić do zasad aseptyki i antyseptyki, do czasów, gdy pacjent miał coraz większe szanse na życie po operacji, do czasów, gdy po wejściu anestezji nie liczyła się już szybkość manewrowania skalpelem, ale dokładność.

Podczas gdy Stulecie chirurgów ukazuje nam obraz przełomów w medycynie, Triumf chirurgów przedstawia nam jej rozwój, do którego nigdy by nie doszło, gdyby ni z pozoru tak banalne odkrycia. Obie jednak części tego dwutomowego cyklu stanowią nierozerwalną całość, której każda strona wprawia w zdumienie. Patrzysz na wysiłek ludzi, którzy wbrew wszelkim przeciwnościom postawili na swoim, zmienili świat, czyniąc go lepszym, przyjaznym.

Sięgnij po którąkolwiek z książek Thorwalda, by przekonać się, jak łatwo można czytać o dziejach. To nie jest zbiór dat z krótkim komentarzem, lecz historia napisana niemal tak lekko jak niejeden dobry kryminał - nawet nie zauważysz, gdy przepadniesz całkowicie, zatopiony w lekturze! Muszę Cię jednak ostrzec: to uzależnia.

No, koniec pogaduszek, podaj skalpel. Spróbujmy rozwiązać kolejną zagadkę.

Stulecie chirurgów: ★★★★★★★★★★
Triumf chirurgów: ★★★★★★★★★☆


Przyznać się, kto zdążył wpisać mnie na straty? 
Matura zdana, teraz zostaje trzymać kciuki, by wystarczyło punktów na kierunek. A póki co, przede mną ponad cztery miesiące czytania książek (i nadrabiania zaległości w blogosferze...)!

22 komentarze:

  1. Książki chyba kompletnie nie dla mnie, ale jak widzę, dla takich czytających medyków w sam raz. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, zdziwiłabyś się, bo to są wielce ciekawe rzeczy i to napisane całkiem przystępnym językiem :D

      Usuń
  2. Trzymam kciuki! :)
    Mój nauczyciel biologii polecał nam "Stulecie chirurgów" i zamierzam to przeczytać.

    Pozdrawiam,
    czytanienaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Nie)dziękuję! Z pewnością się przyda :)
      A książka jak najbardziej warta polecenia!

      Usuń
  3. Ja już myślałam, ze przepadłaś w maturach! Zaczęłam tworzyć teorie spiskowe z tobą iegzaminatorami w roli głównej... z tęsknoty za recenzjami na medycyniegęsi :(
    Nie rób tak więcej, chcę je czytać!

    A co do książek - nie słyszałam, ale tematyka BARDZO dla mnie, więc mam nadzieję że a) znajdę jutro na Targach książki b) zaklepie sobie w księgarni jeśli a) nie wypali :)

    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, mogłabym pisać recenzje tylko dla Twoich komentarzy, naprawdę! Bardzo dziękuję! ♥
      Książkę naprawdę warto przeczytać, więc trzymam kciuki, by polowanie się powiodło :D

      Usuń
    2. To ja się bardzo ciesze, chociaż komentarzy życzę ci o wiele więcej :) tylko ja to trochę słabo aczkolwiek fajnie że mnie cenisz <3

      Usuń
    3. A teraz zauważyłam na zdjęciu jak grube są te książki (przede wszystkim Stulecie) i jednak Ci wybaczam tyle tygodni nieobecności.

      Usuń
    4. Nie przyznam się, że Stulecie przeczytałam jeszcze w zeszłym roku, a Triumf w styczniu... :'D Generalnie głowę zaprzątała mi matura i choć całkiem sporo książek przeczytałam w autobusie, to nie miałam kiedy usiąść i napisać jakiejś recenzji...

      Usuń
  4. Oj autorka zdecydowanie dla mnie! Uwielbiam takie klimaty i odzywa się we mnie zaraz dawne zamiłowanie do medycyny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukaszu, to autor :'D Niemniej, nie zmienia to faktu, że pióro ma niesamowite ♥

      Usuń
    2. Faktycznie! Byłem przez cały czas przekonany, że te książki pisze kobieta :D

      Usuń
  5. Matura wszystko usprawiedliwia ;)
    A wiesz, co ciekawe, nie jestem typem biol-chem, ale zostałam ogromnie zaintrygowana! Chyba się skuszę!

    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest to lektura dla każdego, nie tylko dla osób stricte związanych z tematem :)

      Usuń
  6. Myślę, że mogłoby mi się spodobać, ale na razie nie planuję lektury. za dużo książek mi się na półce uzbierało, żeby choćby myśleć o jakimś nowym zakupie...
    Nie spisałam Cię na straty :D Tak myslałam, że edukacja Cie pochłonęła, ciesz się najdłuższymi wakacjami w życiu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, sama aktualnie zalegam z maaasą książek (byle zdążyć do października...) ;)

      Usuń
  7. Świetnie napisana recenzja! Ja co prawda jakoś medycyną niespecjalnie się interesuję, ale przyznaję, że te tytuły mnie zaciekawiły. Pamiętam, że na lekcjach historii zawsze lubiłam słuchać o dawnych metodach leczenia, "warunkach szpitalnych" (bo trudno nie dać tutaj cudzysłowu), dlatego myślę, że może kiedyś sięgnę po te książki. Fajnie poszerzyć swoją wiedzę :)
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Myślę, że książka jest jak najbardziej dla każdego, nie tylko dla osób siedzących w temacie - poza tym czyta się to jak thriller! :D

      Usuń
  8. Ja na razie poluję na "Ginekologów" autora, choć stulecie chirurgów równie ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie za Ginekologów się zabrałam, jak najbardziej trzymają poziom Stulecia! Zostaje mi życzyć owocnego polowania ;)

      Usuń
  9. Czytałam "Stulecie chirurgów". Książka zarówno genialna, jak i wstrząsająca. Jestem pewna, że wkrótce przeczytam pozostałe książki Thorwalda. Zapowiadają się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie na półce czeka właśnie Stulecie detektywów - zupełnie inna para kaloszy, ale podobno niczym nie ustępuje serii medycznej :D

      Usuń