1.11.2017

Podsumowanie października 2017

Październik jaki jest, każdy widzi - wielkich czytelniczych planów nie było, bo wiadomo, uczelnia, nagłe przeskoczenie z błogiej beztroski w brutalną rzeczywistość. Tymczasem deszczowe wieczory, orkany i podróże koleją naturalną drogą rzeczy zachęcały do uciekania w wyimaginowane światy, których koniec końców okazało się więcej niż przypuszczałam. Zapraszam!


Zamiast zaplanowanych czterech, skończyłam z wynikiem sześciu książek w tym miesiącu - nie jest to spektakularna ilość, biorąc pod uwagę, że łączna objętość wyniosła 1664 stron, czyli średnio 54 strony dziennie (z czego połowa to efekt ostatnich pięciu dni), ale i tak duma mnie rozpiera.
  1. Wszyscy patrzyli, nikt nie widział 5/10
  2. Idealny stan 7/10
  3. Życie Zero Waste 7/10
  4. Po pierwsze nie szkodzić 7/10
  5. Dygot 7/10
  6. Opowieść podręcznej 7/10
Jak widać, względem ocen w październiku było dość monotonnie. Poza powieścią Marchewki wszystkie przypadły mi do gustu, ale nie wywołały tego szczególnego zachwytu, nie zaiskrzyło. Sanderson okazał się zdecydowanie za krótki, książka o Zero Waste dała nieco do zrozumienia, Opowieść podręcznej przeraziła aktualnością (i w myśl odwiecznej zasady: najpierw książka, potem film, otworzyła drogę do serialu), a o Dygocie rozwodzić się będę wkrótce. Były dobre, niekiedy nawet bardzo, ale brakowało mi jakiejś perełki, wisienki na torcie. 

W listopadzie, jako że dni będą coraz krótsze i panować będzie mroczniejsza atmosfera, wezmę się za zapasy Kinga na czytniku. Na pewno nie odpuszczę odkładanego już od dawien dawna Lśnienia, chyba wezmę się również za Misery oraz dokończę pożyczony Wszechświat w twojej dłoni. Wstępnie tyle; jak się uda, zacznę jedną z czekających na mnie cegieł - To lub Bastion (albo Dawcę Przysięgi ♥).

A jak Wam minął październik? Jakie plany na kolejny miesiąc?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz