13.03.2016

„Miasto krwi” Kamil Dziadkiewicz

„Życie gra z nami w otwarte karty, ale najczęściej to przypadek decyduje o tym, co się z nami dzieje. Jedni dostają szansę, a drudzy nie.”


Siedemnasty wiek, Hyruf. Epoka krwawych wojen religijnych. Poniżany przez ojca z powodu kalectwa Mulgih Thadur nie może dłużej znieść maltretowania siebie i swojej matki. Doprowadzony do ostateczności popełnia makabryczne morderstwo, które pozoruje na samobójstwo. Nie wie jednak, że z ukrycia obserwuje go człowiek Garlona, najważniejszej figury świata przestępczego Hyruf. Popełnione z desperacji zabójstwo wprowadza go na drogę zła, z której nie ma już odwrotu. Chcąc chronić rodzinę, godzi się na najgorsze z możliwych czynów. Początkowo zmuszany przez szantażujących, z czasem odnajduje się w profesji i przechodzi na stronę tych, z którymi walczył – najpierw zakłamanych duchownych, potem reformatorów – opętanych żądzą krwi przeciwników Kościoła.
[opis wydawnictwa]

Moment, chwila, jak to? Jakim cudem mój wzrok przeszywa tylną okładkę, skoro dosłownie przed momentem przekroczyłam bramy Hyruf? Z ukłuciem lekkiego niepokoju wertuję książkę, wyczuwając syndrom znacznego braku dobrych kilkuset stron, ale nie, w dalszym ciągu mój egzemplarz nie wydaje się w żaden sposób wybrakowany. W głowie zaczyna formować się niebezpieczna myśl - czyżby to znaczyło, że to naprawdę koniec, a wizja kolejnego tomu póki co jest odległa? Niech to! Tęsknie spoglądam na półkę, wyszukując granatowego grzbietu z charakterystyczną czcionką - i oczami wyobraźni widzę tuż obok bliźniaka, czwórkę, całą dwunastkę, z której aż kipi od przygód, przelanej krwi i niesamowitego klimatu.

Gdy po raz pierwszy ujrzałam tę intrygującą już przez samą okładkę książkę, byłam przekonana, że kryć ona może jedynie dawkę dobrej fantastyki - tymczasem okazuje się, że to nie tyle miecze, krew i smoki, co powieść o wiarygodnym gruncie historycznym, zresztą, jak autor sam przyznaje we wstępie, samo Hyruf kreowane było na wzór XVII-wiecznego Londynu. Czy z tego względu czekał mnie jakikolwiek zawód? Zdecydowanie nie! Zakochałam się w świecie Mulgiha, którego napędzał przypadek, a wpływy rzeczywistych dziejów nadały mu tylko jeszcze bardziej realistycznego wyrazu.

A jak już o bohaterze mowa... Mulgih! Postać z jednej strony wywołująca nie lada sympatię, z drugiej lekką niepewność, kiedy niczym kameleon natychmiast potrafi szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości i wykalkulować, za kim się stawić, by zapewnić własnej głowie pewne połączenie z karkiem. Mimo przypadków wątpliwej moralności Mulgiha, w dalszym ciągu pozostaje on bohaterem, którego nie sposób nie polubić. Pozostałe postaci także nie dają o sobie zapomnieć, w gruncie rzeczy niejednokrotnie wątki im poświęcone skutecznie odwracają uwagę od głównej akcji, ba, przyjdzie nam śledzić ich poczynania z nie mniejszym zainteresowaniem.

Spoglądając z dystansu może wydawać się, że tak naprawdę fabuła nie jest wielce skomplikowana, żeby nie powiedzieć, że z pozoru nic się w niej nie dzieje - wystarczy jednak otworzyć książkę, by całkowicie się w niej zanurzyć, bez większych szans na wzięcie oddechu. To powieść pełna dynamiki, która nie przystaje ani na moment. Nie mam pojęcia, jakich zabiegów użył autor, ale sprawdziły się one doskonale, wszak nawet dłuższe wywody sprawiają, że nie sposób się oderwać od lektury!

Jestem przekonana, że będzie to doskonała pozycja zarówno dla fanów fantastyki, jak i tych, którzy z gatunkiem dotychczas nie mieli wiele do czynienia - bowiem mnogość historycznych elementów sprowadza fabułę na ziemię, a w towarzystwie niektórych wątków tworzą wręcz swego rodzaju kryminał historyczny. Już nie mówiąc o tym, że w akcję wsiąka się jak woda w gąbkę! Zdecydowanie polecam na deszczowo-wiosenne wieczory z kubkiem gorącej herbaty i chęcią oderwania się od codziennych trosk.
...tylko jak tu teraz przetrwać do premiery kolejnej części?!
★★★★★★★☆☆☆

Za książkę bardzo dziękuję autorowi


Wyzwanie 2016
1. Opublikowana w 2016 roku
5. Książka polskiego autora
6. Pierwsze spotkanie z autorem
16. Debiut autorski
25. Książka z okładką w kolorach jesieni

20 komentarzy:

  1. Ostatnio polscy pisarze mnie zachwycają! Bardzo chętnie zapoznam się też z tą pozycją. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za super recenzję, bardzo mi miło :)

    Czy mogę wykorzystać fragment na mojej stronie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem wielką fanką tego typu powieści, więc chyba daruję sobie jej szukanie, mimo że chwalisz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś w ogóle mnie do tej powieści nie ciągnie. Może dlatego, że z okładki zerka na mnie taki przerobiony Arrow...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno w jakimś sensie masz rację, natomiast w moim mniemaniu to wszystko zależy, z czym najpierw mieliśmy do czyniania :) Pierwowzorem na pewno jest tutaj Robin Hood, ale można znaleźć taką potać również w grze Thief oraz we wspomnianym przez Ciebie serialu. Dopuszczam jednak możliwość, że są jeszcze inne postaci podobne, o których istnieniu nawet nie wiem :)

      Usuń
  5. Chętnie się zapoznamy bliżej :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. nie powiem, narobiłaś mi smaka :3

    OdpowiedzUsuń
  7. XVII-wieczny Londyn? fantastyka? kryminał? Jezu, dziewczyno bierę w ciemno!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna i ciekawa książka wynika z Twojej oceny :) Jak znajdę chwilkę to zainteresuję się nią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie trafiłem całkiem przypadkiem na Twojego bloga. Ale zbieg okoliczności! ;)

      Usuń
  9. Hmmmm... kolejny bardzo dobry kryminał historyczny... widzę, że bloggerzy dziś się nade mną znęcają i wszyscy zgodnie postanowili narobić mi ogromnego smaka na historię pełną tajemnic, nieodkrytych zawiłości historycznych i napiętej akcji. Trudno. Musze przeczytać :(
    Pozdrawiam
    Paulinka z
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zastrzegę tylko, że nie do końca jest to kryminał historyczny. Nie chcę rozczarowań, więc kiedy mogę to uczulam. Książce raczej bliżej do kryminału fantasy z wieloma odniesieniami do historycznych wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantasy jest dobre o każdej porze dnia i nocy, więc z wielką chęcią zaznajomie się z tą historią :)

      http://zapachstron.blogspot.com/

      Usuń
  12. Właśnie ta książka od dłuższego czasu mnie kusi. Wszystko przez instagrama, na którym co rusz pojawia się jej zdjęcie :P Do tego fantastykę lubię, nawet tę w której niewiele się dzieje. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  13. Już sam opis mnie zaintrygował, prawdę mówiąc :D Okładka jest bardzo klimatyczna, poza tym to polski autor, więc tym bardziej mam ochotę poznać tę powieść. No i Twoja recenzja! Jasno z niej wynika, że od takiej lektury ciężko się oderwać. Skoro bohaterowie są dopracowani (zwłaszcza ten główny mnie interesuje), to bardzo chętnie sięgnę, fantastyką nie pogardzę :D
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Polska fantastyka jest zdecydowanie niedoceniana, a szkoda, bo to kawał dobrej literatury! Zaintrygował mnie ten cytat na początku, chcę to przeczytać! :D
    find-the-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Druga recenzja tej powieści i drugi raz czuję, że autor potrafi zaskoczyć. Po wcześniej czytanej opinii wiem, że nie muszę obawiać się nadmiernej fantastyki, ale mogę spokojnie nastawić się na historyczne tło rodem z XVII wieku i pełną emocji opowieść. Przeczytam z ogromną przyjemnością. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Słyszałam o tej książce i sama mam zamiar po nią sięgnąć. Już sama okładka przyciągnęła mój wzrok, bo jest tajemnicza, a ja takie bardzo lubię :) Widzę, że Polscy pisarze/pisarki piszą coraz to lepsze książki. Jak najbardziej mnie to cieszy :)
    Ps. Widzę, że mamy taki sam szablon :)
    Pozdrawiam serdecznie
    swiat-pelen-liter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń