tag:blogger.com,1999:blog-61925176628772156302024-02-19T06:10:11.240+01:00...medycy nie gęsi, też książki czytają!duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.comBlogger80125tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-14503054019710850292017-11-28T21:38:00.000+01:002017-11-29T15:42:45.361+01:00Dygot || Jakub Małecki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkqaTZxtiITuBXSuxEEzBn8WyqJE_xpmj-h6xmK1aNQ38PITGlc7CzM-gvcuVJCPLuqA3tbfehcRxNYDvm5qXkkEf8BRzaet1bLbK_6RX1srpIqTRk6I40L1_d7ctdUjQxRAsthoybLJK-/s1600/IMG_1908.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkqaTZxtiITuBXSuxEEzBn8WyqJE_xpmj-h6xmK1aNQ38PITGlc7CzM-gvcuVJCPLuqA3tbfehcRxNYDvm5qXkkEf8BRzaet1bLbK_6RX1srpIqTRk6I40L1_d7ctdUjQxRAsthoybLJK-/s640/IMG_1908.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">U</span></i>ciekająca przed Armią Czerwoną Niemka przeklina Jana Łabendowicza, który odmówił jej pomocy. Wkrótce jego żona rodzi odmieńca – chłopca o skórze białej jak śnieg. A wiejska społeczność nie akceptuje wybryków natury… Córeczkę Bronka Geldy ściga klątwa Cyganki. W wieku kilku lat dziewczynka zostaje ciężko poparzona w wyniku wybuchu granatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">N</span></i>a losy Geldów i Łabendowiczów wpływają nie tylko kolejne dziejowe zawirowania i przepowiednie, lecz przede wszystkim osobiste słabości i obsesje. Drogi obu rodzin przecinają się w zaskakujący i niespodziewany sposób. Na dobre zespaja je uczucie dwojga odmieńców, introwertycznego albinosa i okaleczonej w płomieniach dziewczyny. Po kilkudziesięciu latach mroczną tajemnicę rodzinną mimowolnie rozwikła ich jedyny syn Sebastian – utracjusz i aferzysta, który postanawia wykorzystać możliwości, jakie daje Poznań, kipiąca życiem metropolia.</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">G</span></i>dy przed ponad miesiącem rozwodziłam się w zachwytach nad najnowszą powieścią autora, nie sądziłam, że przyjdzie mi sięgnąć po jego starsze książki tak szybko. Nie ukrywam, nie brakowało mieszaniny niepokoju i dystansu, zwłaszcza gdy nasłuchałam się stwierdzeń, że to właśnie <i>Rdza</i> jest póki co najlepszym dziełem pisarza - szybko jednak zignorowałam przypominający mi o tym fakcie głos w mojej głowie i dałam się ponieść kolejnej niebywałej historii (<i>kolejnym niebywałym historiom</i>, w końcu to nie opowieść o jednym człowieku, a kilku pokoleniach). Ponownie połknęłam ją na raz, ponownie skończyłam z burzą wypełniających mnie emocji i ponownie przyjdzie mi z nie lada trudem złożyć jakiekolwiek sensowne zdanie. Ale spróbujmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">W</span></i> gruncie rzeczy, przy pierwszej styczności z autorem, nie wiedziałam do końca, czego się spodziewać. To było jak powolne odkrywanie czegoś zupełnie nowego, z czym nie miało się wcześniej styczności, nie wiedząc jeszcze, czy jest to coś zachwycającego, czy wręcz przeciwnie. Trochę jak błądzenie w labiryncie, który trzeźwo ocenić można dopiero po jego opuszczeniu - wtedy z całą pewnością ośmielimy się stwierdzić, czy brak bądź obecność niespodzianek po drodze była czymś intrygującym czy nie. W <i>Rdzy</i> błądziłam. Nie wiedziałam, czy mam się spodziewać nagłych zwrotów akcji, czy spokojnej ballady, czy mam zwracać uwagę na szczegóły, skupić się na teraźniejszości, emocjach, relacjach, czy dać się ponieść refleksji. W moim przypadku proza Małeckiego zyskała przy drugim spotkaniu. Sposób prowadzenia narracji, powolne splatanie rozrzuconych sznurków w jeden, podróże przez dekady - to było jak powrót do rodzinnego domu, do czegoś znanego. I tym samym, znając fundamenty, nie musiałam już myśleć nad intrygującą budową powieści, oddałam się temu, co naprawdę chciało zostać przekazane.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">I</span></i> znów, jeśli ktoś szuka fajerwerków, tutaj ich nie znajdzie. To nie jest miejsce dla nich, fajerwerki zarezerwowane są dla miast. Wieś jest cicha, tworząca z pozoru idylliczny obraz, ale za to potrafi skrywać okrutniejsze historie. To właśnie uderza najbardziej - prawdziwe uprzedzenia, które kilkadziesiąt kilometrów dalej, w wielkim mieście, są uważane za anegdotkę nawiązującą do zamierzchłych czasów, na prowincji są czymś powszechnym. Albinos na ulicy może co najwyżej przyciągnąć kilka ciekawych spojrzeń, godzinę drogi od miasta jest uważany za wcielenie szatana, obarczane o nieudane plony, którego krew leczy wszelkie dolegliwości. Wydaje się nieprawdopodobne, dlatego tym bardziej daje do myślenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">T</span></i>ym, co w książkach Małeckiego zachwyca najbardziej, jest kalejdoskop ludzkich losów. Przez karty powieści przewija się kilka pokoleń i choć ma się wrażenie, że w takiej plątaninie życiorysów nie sposób się nie zgubić, to jest wręcz odwrotnie. Obserwujemy kolejne postaci, które kończą żywot rozpoczęty kilkadziesiąt stron wcześniej. Nie da się przejść obok tego obojętnie, przemijanie i ludzkie tragedie uderzają, wymuszają refleksję. Dochodząc do końca człowiek poruszony jest nie tylko ważniejszymi wątkami fabularnymi, co również tłem. Nie da się zrozumieć tego fenomenu, nie doświadczając tego na własnej skórze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">D</span></i>latego zdecydowanie polecam. Warto. Po prostu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
★★★★★★★☆☆☆</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a> przez portal <a href="http://czytampierwszy.pl/">czytampierwszy.pl</a></div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-36185039449851213862017-11-12T23:42:00.000+01:002017-11-12T23:42:37.284+01:00Słowa Światłości || Brandon Sanderson<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9ZUHvtnSk_XPzSZtONQZOa1YKUTlnOuqbSGZaUsEC3QB6MoAYYL0imP-bwup1JK4OF0yc1khc7VkjEwQu5DpYqukmGN_mYkaxlZPvo7CZuu_bSUhWqPKKOQVQb4j3zIkw0rHJi92fZ65Z/s1600/IMG_1799.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9ZUHvtnSk_XPzSZtONQZOa1YKUTlnOuqbSGZaUsEC3QB6MoAYYL0imP-bwup1JK4OF0yc1khc7VkjEwQu5DpYqukmGN_mYkaxlZPvo7CZuu_bSUhWqPKKOQVQb4j3zIkw0rHJi92fZ65Z/s640/IMG_1799.JPG" width="640" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">Z</span></i>nacie to uczucie, kiedy widzicie w księgarni naprawdę olbrzymią książkę, która prawdopodobnie w ogóle nie zmieściłaby wam się do plecaka, gdyby naszła was taka irracjonalna ochota, by pójść z nią do kasy, głaszczecie jej grzbiet, wertujecie kartki i znikąd pojawia się w świadomości myśl: <i>Będę mieć tę powieść</i>. Nie jest to jednak pokusa, która każe wam od razu książkę zakupić, nic z tych rzeczy. To prawdziwe pragnienie, które czujecie w głębi siebie, że musicie je dopiero wypielęgnować, by naprawdę przygotować się na zetknięcie z historią, która, w zasadzie, nie wiecie nawet, o czym jest - ale jesteście przekonani, że was zachwyci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>T</i></span>ak miałam właśnie z serią Archiwum Burzowego Światła. Na <i>Drogę Królów</i> po raz pierwszy natknęłam się jakieś trzy lata temu, gdy zachwycona, a jednocześnie przerażona grubością, przekładałam ją z ręki do ręki, oglądając z każdej strony i wdychając zapach tysiąca świeżo wydrukowanych stron. Zakochałam się, ale nie był to ten okres w moim życiu, w którym kupowałam książki - wiedziałam jednak, że tę serię będę chciała mieć na półce. Więc czekałam na okazję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>O</i></span>kazja trafiła się w Święta 2015 roku, kiedy rodzina poprosiła o sugestię, co chciałabym znaleźć pod choinką - bo że książki, to temu się nikt nie dziwił. Wtedy, raczkując w blogowym świecie, przypomniałam sobie o serii, która tak zaprzątała mi swego czasu myśli. I tym też sposobem na mojej półce wylądowały dwa pierwsze tomy Archiwum. Była to jednak klasa maturalna, a że wtedy głównie czytałam w autobusie, <i>Droga Królów</i> nie była specjalnie dobrym wyborem, więc cierpliwie czekała na wakacje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>I</i></span> wtedy nadszedł jej czas. Tak, jak się spodziewałam, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Książki napisanej z takim rozmachem nie czytałam jeszcze nigdy wcześniej i od tamtej pory moje oczekiwania względem fantastyki skoczyły znacząco do góry; tym też sposobem otwarła się moja droga do prozy Sandersona. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>M</i></span>usiał minąć jednak rok i pięć innych książek z <i>cosmere</i>, bym wróciła do serii-matki. Po <i>Słowa Światłości</i> nie sięgałam wcześniej z tej prostej obawy, że do premiery trzeciego tomu była jeszcze długa droga i w tym czasie pewnie większość wątków uleciałaby mi z pamięci. I to była dobra decyzja. Tydzień odcięcia od świata, zanurzona w rzeczywistości Rosharu, czułam, jakbym wróciła do starych dobrych znajomych. Przypomniałam sobie, za co pokochałam Kaladina, oglądałam rysunki Shallan, śledziłam losy Dalinara i Adolina, zaniepokoiłam się o Jasnah i, jak zwykle, oddałam serce Trefnisiowi, kiwając się w rytm granej przez niego muzyki (i niech ktoś mi spróbuje powiedzieć, że nie da się jej oddać za pomocą literatury!). Świat stworzony przez Sandersona jest tak bogaty, że tworząc jego obraz w wyobraźni, nie sposób się go pozbyć - wiedziałam, że sporo rzeczy w ciągu roku zapomniałam, ale wystarczyło pierwsze kilka rozdziałów, by całość stanęła mi przed oczami. I choć cegła to niewiarygodna, bo, bagatela, niemal tysiąc stron, po jej skończeniu czuję ogromny niedosyt.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>ie, to nie jest recenzja. To krótka refleksja nad tym, jak kocham twórczość Sandersona i jak bez sensu zawsze o niej opowiadam - bo słuchając siebie, czasem mam wrażenie, że tylko zniechęcam ludzi do sięgnięcia po niego (<i>przepraszam, ale mogłabyś mówić bardziej składnie?</i>). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>K</i></span>to też czeka z niecierpliwością na <i>Dawcę Przysięgi</i>? ♥</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: center;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: center;">★★★★★★★</span><span style="text-align: center;">★★</span><span style="text-align: center;">★ </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: center;">(z wykrzyknikiem i przytupem)</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">Za książkę dziękuję mojemu nie do końca działającemu poprawnie zdrowemu rozsądkowi, który zamiast dawać mi do zrozumienia, że powinnam siedzieć w domu, każe mi chodzić do księgarni i znajdować tysiące tytułów, na które chcę wydać pieniądze. </span></div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-36032555882590130412017-11-01T11:37:00.000+01:002017-11-01T11:37:50.901+01:00Podsumowanie października 2017<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">P</span></i>aździernik jaki jest, każdy widzi - wielkich czytelniczych planów nie było, bo wiadomo, uczelnia, nagłe przeskoczenie z błogiej beztroski w brutalną rzeczywistość. Tymczasem deszczowe wieczory, orkany i podróże koleją naturalną drogą rzeczy zachęcały do uciekania w wyimaginowane światy, których koniec końców okazało się więcej niż przypuszczałam. Zapraszam!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwWybgwWZqaIJYtVNpmLJPWzis7g1o0_JkTCmfnCI0Y-Szde-yoB5-k6P6HroCSWbu541qW30tlHRkciJEHnUtOYTIxOQ_yTYpOAxLO2O4Ucr6utTevPGR92yFUKbqJyFW1OZ3JsEWg-xg/s1600/IMG_1905.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwWybgwWZqaIJYtVNpmLJPWzis7g1o0_JkTCmfnCI0Y-Szde-yoB5-k6P6HroCSWbu541qW30tlHRkciJEHnUtOYTIxOQ_yTYpOAxLO2O4Ucr6utTevPGR92yFUKbqJyFW1OZ3JsEWg-xg/s640/IMG_1905.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a><i><span style="font-size: large;">Z</span></i>amiast zaplanowanych czterech, skończyłam z wynikiem sześciu książek w tym miesiącu - nie jest to spektakularna ilość, biorąc pod uwagę, że łączna objętość wyniosła 1664 stron, czyli średnio 54 strony dziennie (z czego połowa to efekt ostatnich pięciu dni), ale i tak duma mnie rozpiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ol>
<li><i><a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/10/wszyscy-patrzyli-nikt-nie-widzia-tomasz.html" target="_blank">Wszyscy patrzyli, nikt nie widział</a> </i>5/10</li>
<li><i>Idealny stan</i> 7/10</li>
<li><i>Życie Zero Waste</i> 7/10</li>
<li><i>Po pierwsze nie szkodzić</i> 7/10</li>
<li><i>Dygot</i> 7/10</li>
<li><i>Opowieść podręcznej</i> 7/10</li>
</ol>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">J</span></i>ak widać, względem ocen w październiku było dość monotonnie. Poza powieścią Marchewki wszystkie przypadły mi do gustu, ale nie wywołały tego szczególnego zachwytu, nie zaiskrzyło. Sanderson okazał się zdecydowanie za krótki, książka o Zero Waste dała nieco do zrozumienia, <i>Opowieść podręcznej</i> przeraziła aktualnością (i w myśl odwiecznej zasady: najpierw książka, potem film, otworzyła drogę do serialu), a o <i>Dygocie</i> rozwodzić się będę wkrótce. Były dobre, niekiedy nawet bardzo, ale brakowało mi jakiejś perełki, wisienki na torcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">W</span></i> listopadzie, jako że dni będą coraz krótsze i panować będzie mroczniejsza atmosfera, wezmę się za zapasy Kinga na czytniku. Na pewno nie odpuszczę odkładanego już od dawien dawna <i>Lśnienia</i>, chyba wezmę się również za <i>Misery</i> oraz dokończę pożyczony <i>Wszechświat w twojej dłoni</i>. Wstępnie tyle; jak się uda, zacznę jedną z czekających na mnie cegieł - <i>To</i> lub <i>Bastion</i> (albo <i>Dawcę Przysięgi </i>♥).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">A </span></i>jak Wam minął październik? Jakie plany na kolejny miesiąc?</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-72479813013133956532017-10-28T12:02:00.001+02:002017-10-28T12:02:54.713+02:00Niebo książkoholika - Shire Post Mint<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">N</span></i>ie ma co ukrywać, książkoholizm bynajmniej nie kończy się na książkach i wiedzą o tym wszyscy, zarówno czytelnicy, jak i sam rynek, który zaproponować może niewyczerpane ilości przedmiotów powiązanych tematycznie. Czy to zakładki, limitowane wydania, pokrowce, lampki, czy też z praktycznego punktu widzenia mniej użyteczne, ale wywołujące większy sentyment, rzeczy ściśle powiązane z daną serią. Któż nie widział nigdy Potterowskich szalików, Zmieniacza Czasu czy rozległej oferty różdżek? Właśnie. Otaczają nas ze wszystkich stron i jak kiedyś unikatowe, tak teraz w większości stały się chińskimi podróbkami, które masowo zalewają rynek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">A</span></i> jeśli powiem, że istnieje jeszcze gdzieś tam, po drugiej stronie Atlantyku, rodzinna firma zajmująca się produkcją prawdziwych małych dzieł sztuki, od początku do końca stawiająca na jakość, wysoką klasę materiały i zatwierdzone certyfikaty? Że możesz kupić przedmiot z <i>Pieśni Lodu i Ognia </i>zatwierdzony (i uwielbiany) przez samego George'a R. R. Martina? Jakieś inne uniwersum, mówisz? A co powiesz na <i>Władcę Pierścieni</i>, <i>Hobbita</i>, <i>Koło czasu</i> albo <i>Conana Barbarzyńcę</i>? A może właśnie <i>Z Mgły Zrodzony</i> Brandona Sandersona?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB2Ldq00Q_Y3jeVxC3D8jDFEaXwSV26viGO2Nna3fxqh0bB_mNCPAEjRP1T9qSdSS2HTrK2ncM048ZGuRlHvEnASSyXytCuUYhBHr-HtouIQf_dtoXqUpDuY_CYDwhfZ_77soeFJGrdQg2/s1600/IMG_1878+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB2Ldq00Q_Y3jeVxC3D8jDFEaXwSV26viGO2Nna3fxqh0bB_mNCPAEjRP1T9qSdSS2HTrK2ncM048ZGuRlHvEnASSyXytCuUYhBHr-HtouIQf_dtoXqUpDuY_CYDwhfZ_77soeFJGrdQg2/s640/IMG_1878+%25282%2529.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><i><span style="font-size: large;">J</span></i>uż sam sposób pakowania świadczy o indywidualnym podejściu do klienta - zalakowana woskową pieczęcią koperta o designie przywodzącym na myśl ducha fantastyki (lecz spokojnie, całość zapakowana jest jeszcze w mało designerskie, ale za to chyba kuloodporne opakowanie, nic nie ma szans się zagiąć w czasie podróży przez ocean) oraz własnoręczne pismo. To niewielkie detale, a jednak dające do zrozumienia, że trzymamy w rękach coś naprawdę wyjątkowego.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCBbVwe6nj5za6LGo2snCurvHvLjNzar3WDUuVCKOeMch06Hixi3UfoIragouVEsre5zOH4nuD4qfS1VX4wAPlEq6b1Po6wcM6lOBft6yXnNnWfjMpnp25H4-0j7eKONss0c4rjglMhIA/s1600/IMG_1880+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCBbVwe6nj5za6LGo2snCurvHvLjNzar3WDUuVCKOeMch06Hixi3UfoIragouVEsre5zOH4nuD4qfS1VX4wAPlEq6b1Po6wcM6lOBft6yXnNnWfjMpnp25H4-0j7eKONss0c4rjglMhIA/s640/IMG_1880+%25282%2529.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">A</span></i> co to takiego? Dłużej nie trzymam w niepewności. <a href="https://www.shirepost.com/" target="_blank"><b>Shire Post Mint</b></a> zajmuje się wyrobem... monet. I to nie byle jakich - tak szczegółowych i starannie wykonanych ze świecą szukać w naszych portfelach. Niewiarygodnie dopracowane do najdrobniejszych detali, wybite w solidnych surowcach, które przetrwają wieki; każda para nawiązująca do jednej z dwóch Er (pierwszej lub drugiej trylogii). Wiele opowiadać nie trzeba, mistbornowe monety bronią się same - zresztą, zobaczcie sami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-djafLxzC_x5W5YNRjaZ2fLQsbo4eLYuMHz_Gj_RviTQZ62dLry00-e4clhZrb7SOObC7FYW3oeTWs2l-01OY9WWH_0ZBixtueHIEpezGnwJjU9JvDhTPMi7gmtHtCoMz7s6PMY57N94/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1114" data-original-width="1600" height="444" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-djafLxzC_x5W5YNRjaZ2fLQsbo4eLYuMHz_Gj_RviTQZ62dLry00-e4clhZrb7SOObC7FYW3oeTWs2l-01OY9WWH_0ZBixtueHIEpezGnwJjU9JvDhTPMi7gmtHtCoMz7s6PMY57N94/s640/2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">C</span></i>o tu dużo mówić, osobiście płonę jak pochodnia z podekscytowania, mając możliwość trzymać te dzieła sztuki w ręce. Może dlatego, że pozwalają zapomnieć o otaczającym świecie i przenieść się, chociaż na chwilę, na Scadrial, poczuć niepokój otaczających mgieł, dreszcz Allomancji i przygody. A może dlatego, że są zwyczajnie piękne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">W</span></i>ięcej monet można znaleźć na stronie <a href="https://www.shirepost.com/" target="_blank">Shire Post Mint</a>, zajrzyjcie koniecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Thank you, <a href="https://www.shirepost.com/" target="_blank">Shire Post Mint</a>, for the opportunity to review these amazing masterpieces.</i></div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-67425863387517916352017-10-18T14:23:00.000+02:002017-10-18T14:23:03.653+02:00Wszyscy patrzyli, nikt nie widział || Tomasz Marchewka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYUDaQ9x8L-rjUdrayP8D4iyyTn_G1N2lvpAOlO45yIuOpOuGtZOngl_ukvfpYIecfmGVrnw2ZurnEd67Kh5QTGdjYcOzGbYDgBuQZKNp2Ne1GjcpqobskgoTfn9e2c4HawbQ7aiXqpPEB/s1600/IMG_1867.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYUDaQ9x8L-rjUdrayP8D4iyyTn_G1N2lvpAOlO45yIuOpOuGtZOngl_ukvfpYIecfmGVrnw2ZurnEd67Kh5QTGdjYcOzGbYDgBuQZKNp2Ne1GjcpqobskgoTfn9e2c4HawbQ7aiXqpPEB/s640/IMG_1867.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>J</i></span>eżeli boisz się ryzykować, nawet nie siadaj do gry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>H</i></span>ausenberg to miasto, które nie ma litości dla słabych. Sposobów, żeby cię przerobić, jest wiele: kieszonkostwo, obijana albo stara dobra szulerka. Lecz jeśli jesteś charakterny i nie boisz się grać o wysokie stawki, będziesz zachwycony!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>S</i></span>lava, młody, szatańsko zdolny szuler, wyznaje jedną zasadę – jeżeli czegoś chcesz, musisz to sobie wziąć. A jego cel jest prosty: pokazać wszystkim, że to on jest w Hausenbergu numerem jeden. Niestety, wybrał sobie fatalny moment, bo nie jest jedynym w mieście, który ma poważne plany. Na domiar złego właśnie skrewił długo szykowany przekręt. Z pomocą przychodzą mu starzy kompani: zabójca Nino i Petr, samozwańczy król złodziei. Żaden z nich nie podejrzewa, że już wkrótce przyjdzie im się zmierzyć z bardzo mocnym graczem. I postawić wszystko na jedną kartę.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>zasem trafia się na książki, które ma się ochotę przeczytać z czystej sympatii - czy to ze względu na intrygujący tytuł, czy też przykuwającą wzrok okładkę, bądź nietuzinkowy klimat. Jestem przekonana, że każdy książkoholik chociaż raz w swojej karierze sięgnął po powieść z jednego z tych właśnie powodów, mając jedynie mgliste pojęcie, co też kryje w sobie fabuła. I niekiedy to jest strzał w dziesiątkę, znajdujemy historię, po którą z samego opisu nigdy byśmy nie sięgnęli. Ale broń palna ma to do siebie, że jest nieobliczalna - czasem zamiast do tarczy, pocisk może trafić w stopę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>J</i></span>akbym miała komuś streścić debiut Marchewki, wzruszyłabym ramionami i stwierdziła, że to po prostu powieść o szulerach. Szykują skok życia, coś nie wychodzi i nagle stają się celem numer jeden dla wrogów. Ktoś próbuje odzyskać swoją własność, leje się krew, sypią trupy, odbywają bankiety, toczy się gra przy zielonych stołach, słychać tasowanie kart. A, i dochodzi jeszcze wątek intrygującego prototypu, który szybko znika z ulic Hausenberga, pozostawiając po sobie niemałą legendę. I... to mniej więcej wszystko. W gruncie rzeczy nie wiem, o czym odkrywczym miała być ta książka. Nie wciągnęła mnie w żadnym momencie, ani razu nie poczułam jakiegokolwiek napięcia, a po zakończeniu lektury miałam wrażenie, że urwała się ona w połowie. Autor niejednokrotnie nawiązywał do różnych wydarzeń, pojawiały się retrospekcje z życia bohaterów, na rozwinięcie niektórych interesujących mnie wątków czekałam do końca - ale się nie doczekałam. Czy to zapowiedź kontynuacji? A może to wszystko zostało jednak wyjaśnione, tylko tego nie zauważyłam, bo bardziej byłam skupiona na tym, jak męczy mnie czytanie tej historii?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>T</i></span>o nie tak, że ta powieść jest zła, zapewne znajdzie się masa ludzi, którzy zakochają się w niej od pierwszego wejrzenia. Jednak zdałam sobie sprawę, że ja wcale nie lubię gier karcianych, nie mam pojęcia, czy gry opisywane w książce są fikcyjne czy faktycznie takie istnieją, a opisy szulerstwa mnie po prostu... nudziły. Określenie <i>"łotrzykowska powieść"</i> mnie zaintrygowało; teraz wiem, że to zupełnie nie moja bajka. Choć książka jest króciutka, męczyłam ją przez to z tydzień, w gruncie rzeczy zmuszając się do czytania niż odczuwając jakąkolwiek przyjemność. Co chwilę ją odkładałam i ponownie sięgałam, nie mogąc się tak naprawdę skupić nad tekstem. Ktoś, kto pochłonął powieść na jedno, dwa posiedzenia, nie miał z tym pewnie żadnego problemu, ale ja walczyłam od samego początku i do końca tak naprawdę nie rozróżniałam, który bohater jest kim, mieszałam wątki, w wyniku czego spirala frustracji tylko się zacieśniała.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>ie wiem, czy wspominać o stylu, biorąc pod uwagę, że nieszczególnie zainteresowana fabułą, nie zwróciłam uwagi na ile lekko była ona przedstawiona - stąd też nie jestem szczególnie wiarygodnym źródłem. Jednak możecie się spodziewać niejednokrotnych powtórzeń znaczących powiedzonek. Sam tytuł powieści niejednokrotnie pojawi się na jej kartach, nie brakowało też rozdziału, w którym nie byłoby skwitowania w postaci <i>"grało się"</i>. Do pewnego momentu było to ciekawe zagranie, bo nadawało takiego nonszalanckiego charakteru, później trochę zaczęło irytować, gdy pojawiało się znów i znów. Niemniej, nie ma co liczyć na podniosłość, narracja jak najbardziej odpowiada klimatowi powieści i to zdecydowanie jest na plus.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>hciałabym móc tę książkę polecić, zwłaszcza że jak najbardziej lubię wspierać polskich i do tego debiutujących pisarzy - ale w tym przypadku naprawdę nie mogę. Nie jest to powieść zła, jest... zwyczajnie przeciętna, szczególnie dla ludzi niezwiązanych z tematem. Choć pewnie ci, którzy siedzą w klimatach <i>Wielkiego Szu</i>, będą zachwyceni, bo autor, jak sam wspomina, ukrył w historii niejedno nawiązanie do tego typu filmów. Jednak osobiście mam nieodparte wrażenie, że w mojej głowie za miesiąc z fabuły nic nie zostanie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
★★★★★☆☆☆☆☆</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-39002643057226617882017-10-10T17:36:00.000+02:002017-10-10T17:36:02.992+02:00Elantris || Brandon Sanderson<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>S</i></span>ą tacy pisarze, których nie trzeba nikomu przedstawiać, a samo ich nazwisko na okładce gwarantuje, że o danej książce jeszcze długo, długo nie będziemy w stanie zapomnieć. Twórcy, którzy z każdą powieścią zaskakują nawet najbardziej wyprawionych w boju i przygotowanych na najbardziej odbiegające od schematów historie czytelników, pozostawiając ich po zakończonej lekturze z wyrazem zdumienia i niedowierzania na twarzy. Autorzy, w których wyobraźni dzieją się rzeczy tak niewiarygodne, że aż niemożliwe, by stał za nimi jeden i ten sam człowiek. Nie musiałam zaczynać książki, by wiedzieć, że kolejna powieść Sandersona zwyczajnie mnie zachwyci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1058" data-original-width="1600" height="422" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s640/elantris.jpg" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>B</i></span>udzisz się rano, spoglądasz z wyrazem przejmującej troski na niegdyś piękne miasto, którego upadek niezmiennie od dziesięciu lat obserwujesz zza okna. Jesteś całkiem przekonany, że nawet z tej odległości, nawet mimo wysokich murów otaczających Elantris, możesz dostrzec snujących się w obszarpanych szatach nieszczęśników wyrwanych z życia przez bezlitosny Shaod. Martwi, ale wciąż żywi, ich serce nie bije, rany się nie regenerują, jednak stale, nieprzerwanie odczuwają głód, którego żaden posiłek nie jest w stanie zaspokoić; niekończące się cierpienie, na które nie ma lekarstwa. Poruszony tą myślą, starasz się zignorować złe samopoczucie towarzyszące od kiedy tylko otworzyłeś oczy. Gdy krzyk służącego wchodzącego do twojej komnaty zaczyna wypełniać zamek, spojrzenie w lustro jest tylko formalnością - tak, książę Raodenie, dołączyłeś do elantryjczyków. Tymczasem zza oceanu przybywa do ciebie twoja ukochana Sarene, nieświadoma jeszcze, że przyjdzie jej wejść w związek małżeński z nieboszczykiem. Kobieta jednak nie daje się przekonać bajką o nagłej śmierci księcia i na własną rękę zaczyna prowadzić śledztwo, jednocześnie broniąc Arelon przed Hrathenem, fjordeńskim kapłanem przybywającym w celu nawrócenia narodu na jedyną słuszną religię. I nawet ty, Raodenie, nie zdajesz sobie sprawy, jak straszne konsekwencje wynikną, jeśli Hrathenowi nie uda się to w ciągu trzech miesięcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-size: x-large;">C</i>zytelniku, jeśli sądzisz, że natkniesz się w <i>Elantris</i> na jakieś schematy, proste zagrania i niewyszukane rozwiązania, jesteś w błędzie. Jeśli w takim razie uważasz, że skoro nie jest ona taka typowa, to na pewno stylistycznie musi być nie do przejścia dla przeciętnego Kowalskiego, również się mylisz. To jeszcze zaryzykujesz stwierdzeniem, że skoro tak, to może bohaterowie będą drewniani, których nie sposób polubić. I tutaj zaskoczę. Jednocześnie ze złośliwym uśmieszkiem dodam: <i>a czy wiesz, że to debiut?</i> - i bez słowa zostawię cię w pomieszczeniu sam na sam z czerwono-białą cegiełką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>S</i></span>ama nie wiem, co u Sandersona urzeka mnie bardziej. Czy jest to stworzony od podstaw świat, dopieszczony najdrobniejszymi detalami i obszernym systemem magii? A może historia, od której nie sposób się oderwać, która zaskakuje na każdym kroku i co chwilę udowadnia nam, jak łatwo daliśmy się zapędzić w kozi róg? Czy też wyjątkowe postaci, do których nie sposób nie czuć sympatii oraz których nie da się jednoznacznie podzielić na tych dobrych i złych? Bo w tej kwestii trzeba zdecydowanie oddać honor autorowi - w świecie, którym z lubością zajmujemy się szufladkowaniem ludzi, Sanderson pokazuje, że nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Nie raz może się okazać, że pobudki nawet największego wroga mogą być czystsze od tych, którymi kierują się nasi bohaterowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>hoć o każdym elemencie mogłabym pisać godzinami to jednak tym, co czyni <i>Elantris</i> wyjątkowym, są właśnie postaci. Znacie to uczucie, gdy czytając powieść pisaną z perspektywy każdego z trzech bohaterów, nie możecie się zdecydować, który wątek lubicie bardziej, którego bardziej wyczekujecie? Pokochałam wszystkich, Raodena, Serene oraz Hrathena, jednych od pierwszego wejrzenia, innych dopiero po czasie. Pełni charyzmy, inteligencji i sprytu - choć żadna z tych cech nie miałaby żadnego znaczenia, gdyby nie postaci drugoplanowe, które są nie mniej porządnie ulepione z krwi i kości. Główni bohaterowie są ważni, ale to kreacja ich z pozoru mniej istotnych towarzyszy naprawdę świadczy o wartości powieści. W końcu, kim byłby Frodo bez swojej Drużyny?<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>I</i></span> w ten też sposób zanurzamy się w książce bez reszty. Śledzimy kolejne poczynania Raodena stawiającego pierwsze kroki w Elantris, odkrywając powoli jego tajemnice, dopingujemy Serene w grach słownych z kapłanem z Fjordenu i próbach nauczenia dam dworu szermierki (każde zadanie nie mniej trudne!), uważnie przypatrujemy się Hrathenowi - aż nagle docieramy do posłowia. Ale jak to, już? Kiedy zdążyliśmy pochłonąć takie tomisko?! Wszak Sanderson jest mistrzem tworzenia niewiarygodnych cegieł, które ostatecznie <i>zawsze</i> okazują się zbyt krótkie.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">Z</span></i>decydowanie jest to lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki, który szuka <i>czegoś więcej</i>. Ale nie tylko - to także historia pełna wyrazistych bohaterów i niezwykłych relacji międzyludzkich w świecie dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach. To szósta, ale dziwnym trafem pierwsza zrecenzowana przeze mnie książka Sandersona, więc nie omieszkam zaapelować: czytajcie tego autora! Bo gdy raz zaczniecie, już nigdy nie spojrzycie na fantastykę tak samo.<br />
<br />
<span style="text-align: center;">★★★★★★★</span><span style="text-align: center;">★★</span><span style="text-align: center;">☆</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4cY9Qsd27tY-knB0NuY0mnJ5yq9zmdf_yu9JL_q15_VSSxeEndBaC6jmnMM7J-bRC0cDEbKW9s2HfhyNtOmBVttgn2lD0UFDSHqG9gY0sQDPU22-HCQbFXkH2VPwfEvO_j2MGy0cNBFBA/s1600/elantris.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-89133750995254007872017-10-02T15:54:00.000+02:002017-10-02T15:54:23.386+02:00Podsumowanie września 2017<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>hyba ponad rok nie robiłam żadnego podsumowania, a jako że są one dla mnie strasznie motywujące, już nie mówiąc o tym, że można wrócić myślami do tych wszystkich cudownych powieści przeczytanych w ciągu ostatnich kilku tygodni, czas przywrócić ten zwyczaj. Zapraszam!<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10Nqp7nHOpl0EDompvgxl8hZUUafUw8qJ4QnCSc3VtJvvM4mOwAeMbd9Tz-6w-exelv2WCHjFZtvGryZKuJqtBOogtgOzlmvLLCZ8gc6Xga8fUDj3KXAnXi_BqmY7gpRF3PQzOaT_1MiO/s1600/IMG_1865.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10Nqp7nHOpl0EDompvgxl8hZUUafUw8qJ4QnCSc3VtJvvM4mOwAeMbd9Tz-6w-exelv2WCHjFZtvGryZKuJqtBOogtgOzlmvLLCZ8gc6Xga8fUDj3KXAnXi_BqmY7gpRF3PQzOaT_1MiO/s640/IMG_1865.JPG" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>W</i></span>e wrześniu udało mi się przeczytać 10 książek (zdjęcie niestety nie oddaje pełni, bo jedna z nich była e-bookiem, a dwóch już nie posiadam), co daje 4516 stron, czyli 150 i pół strony dziennie. I z tego, co widzę, jest to mój dotychczasowy rekord - chyba podświadomie przejęłam się nadchodzącym rokiem akademickim i naczytałam się na zapas. ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ol>
<li><i><a href="https://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/09/cabin-porn-podroz-przez-marzenia.html" target="_blank">Cabin Porn</a></i> 8/10</li>
<li><i><a href="https://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/09/duchowe-zycie-zwierzat-peter-wohlleben.html" target="_blank">Duchowe życie zwierząt</a></i> 7/10</li>
<li><i>Kruchy dom duszy</i> 7/10</li>
<li><i><a href="https://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/09/rdza-jakub-maecki-przedpremierowo.html" target="_blank">Rdza</a></i> 7/10</li>
<li><i><a href="https://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/09/rozaniec-rafa-kosik-konkurs.html" target="_blank">Różaniec</a></i> 7/10</li>
<li><i>Słowa Światłości</i> 10/10 - recenzja wkrótce</li>
<li><i><a href="https://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2017/09/piata-pora-roku-j-k-jemisin.html" target="_blank">Piąta Pora Roku</a></i> 6/10</li>
<li><i>Czarne narcyzy</i> 8/10</li>
<li><i>Legion</i> 8/10 - recenzja wkrótce</li>
<li><i>Księga Jesiennych Demonów</i> 8/10</li>
</ol>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>W</i></span> zasadzie w tym miesiącu nie przeczytałam żadnej złej książki. Jedynie <i>Piąta Pora Roku</i> nie do końca przypadła mi do gustu, ale o tym pisałam w recenzji; po prostu trafiła się w nieodpowiednim czasie, z nieodpowiednim nastawieniem. Faworyta za to znaleźć nietrudno - były nim bowiem genialne <i>Słowa Światłości</i> Sandersona. I teraz już oficjalnie mogę dołączyć do rzeszy fanów oczekujących na <i>Dawcę Przysięgi</i>. ♥</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>P</i></span>lanów na październik nie mam dużych, bo wiem, że początek roku akademickiego gryzie się z trzymiesięcznym rozleniwieniem i będę się boleśnie przestawiać na rytm lekarskiego. Ale, mając doświadczenie poprzedniego roku, w tym mam zamiar dać sobie więcej luzu i przestać no-life-ować - więc myślę, że możecie się mnie tu spodziewać częściej niż raz na pół roku! (Chociaż siedzenie w domu nad książką, a później pisanie jej recenzji jest trochę elementem no-life-owania, ale oj tam.) ;)</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Mam zamiar zabrać ze sobą na stancję czytnik, na którym czeka napoczęte <i>Po pierwsze nie szkodzić</i> (w końcu nie byłabym sobą, gdybym nie sięgnęła po coś medycznego!) oraz kilka książek: <i>Wszyscy patrzyli, nikt nie widział</i>, <i>Życie Zero Waste</i>, a także <i>Idealny stan</i>. Jeszcze <a href="http://fantastyczne-ksiazki-i-jak-je-znalezc.blogspot.com/" target="_blank">Marta</a> obiecała mi pożyczyć <i>Wszechświat w twojej dłoni</i>, więc na brak lektur nie mogę narzekać! A poza tym mam przygotowane Sandersonowe recenzje, w tym <i>Elantris</i>, które skończyłam w sierpniu, więc stay tuned! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGXu26K0n0dfCQ6UmN8Q4Inr8UTuXdZkiTD3pdnD9NTQWLLUiyAfcKuC7bOx81ZsFrdyQOTbuF0o29ZDq4ILZQq7UIFFKo6-Am2oia89oUi8EJOirs_eAY8D14zNquMBhI3uXWd0qftPrk/s1600/IMG_1866.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGXu26K0n0dfCQ6UmN8Q4Inr8UTuXdZkiTD3pdnD9NTQWLLUiyAfcKuC7bOx81ZsFrdyQOTbuF0o29ZDq4ILZQq7UIFFKo6-Am2oia89oUi8EJOirs_eAY8D14zNquMBhI3uXWd0qftPrk/s640/IMG_1866.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: large;">A</span></i> jak u Was? Jak poszło we wrześniu, jakie plany na październik?</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-54495946872673050872017-09-25T11:17:00.000+02:002017-09-27T10:40:50.844+02:00Piąta Pora Roku || J. K. Jemisin + wyniki konkursu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHLaH3q1SXcUv3P3uFlXU99hk1cHmSZEBQZR6l_WM3K38JSsOnTpVAnDphIPjCh_x2pOzhYjbMVz_4-3AxjTRR4-DHZrlSRk8pU4Ja-gYjodbVYr79aZqe1YwDcpN5Eb3yp-mwayeGqER1/s1600/IMG_1842.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHLaH3q1SXcUv3P3uFlXU99hk1cHmSZEBQZR6l_WM3K38JSsOnTpVAnDphIPjCh_x2pOzhYjbMVz_4-3AxjTRR4-DHZrlSRk8pU4Ja-gYjodbVYr79aZqe1YwDcpN5Eb3yp-mwayeGqER1/s640/IMG_1842.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>R</i></span>ozpoczął się czas końca.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>E</i></span>ssun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-size: large; text-align: justify;"><i>P</i></span><span style="text-align: justify;">remiera tej książki w jakiś sposób mnie ominęła i w zasadzie o jej istnieniu dowiedziałam się dopiero przy okazji wydania kolejnego tomu - od tamtej jednak pory poczułam się zaintrygowana, w szczególności widząc nagrodę Hugo na okładce. Spotykając się z niezliczoną ilością entuzjastycznych recenzji, byłam przekonana, że i mnie ta historia zachwyci od początku do końca. Jednak pierwszy raz w życiu mój instynkt całkowicie mnie zawiódł. Tak, to prawdopodobnie będzie pierwsza mniej przychylna opinia, na jaką mogłeś, czytelniku, trafić.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>Z</i></span>anim jednak przejdę dalej, chciałabym zaznaczyć, że widzę, za co autorka została nagrodzona, rozumiem też, dlaczego tak wiele osób się w tej powieści zakochało. Jemisin użyła chwytów, które są interesujące i rzadko spotykane - ale które, w moim przypadku, nie padły na żyzny grunt. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>P</i></span>rzede wszystkim w oczy rzuca się narracja; do wyboru, do koloru, pierwszo-, drugo-, trzecioosobowa, zależnie od wątku, a wszystko utrzymane w czasie teraźniejszym. Najciekawszym zabiegiem jest właśnie zwrot bezpośrednio do czytelnika - zupełnie przypadkiem sami stajemy się częścią historii, co ma za zadanie w pewien sposób nas poruszyć. W końcu, rzeczywistość, w którą zostaliśmy wrzuceni, mogłaby dotyczyć też nas samych. Niestety, u mnie to zupełnie się nie sprawdziło, a wręcz wywoływało irytację. A jako, że sam styl autorki również nie przypadł mi do gustu, lektura miejscami wydawała mi się prawdziwą udręką - nie brak zdań w nawiasach, rozstrzelonego druku i przemyśleń bohaterów, które nadają narracji emocjonalnego charakteru. A widząc kolejny i k o l e j n y rozstrzelony druk, naprawdę nabierałam o c h o t y, by odłożyć książkę i już do niej n i e wracać. Czasem położenie nacisku na jakieś słowo może mieć ogromne znaczenie, jednak z taką frekwencją, z jaką pojawia się to w <i>Piątej Porze Roku</i>, jest to zwyczajnie irytujące. Jednocześnie mój niesmak pogłębiało nadużywanie wulgaryzmów - i nie, nie były one zeufemizowane na potrzeby książki (bo wariacje z <i>rdzą</i> w roli głównej też się pojawiały), ale zwykłe podwórkowe przekleństwa. Nie przeszkadza mi to w kryminałach, ale po fantastyce spodziewam się poziomu. Jestem przyzwyczajona do tego, że porządny autor potrafi tak stworzyć opis, by bez żadnych słów ze strony bohatera było wiadomo, jakie emocje nim targają; jeśli ktoś załatwia tę sprawę prostym wulgaryzmem, jest to dla mnie jak pójście na łatwiznę. Zwłaszcza że słownictwo jednej z bohaterki, Sjenit, opiera się głównie na nich - gdyby nie przekleństwa, czytelnik w życiu nie domyśliłby się, że jest w jakikolwiek sposób zdenerwowana. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Możecie uznać, że się czepiam. Ale gdy ujrzałam beznamiętne <i>"Na Spaloną Ziemię, przyszłam tu, żeby się z tobą ruchać"</i>, opadły mi ręce. Przykro mi, dla mnie to nie jest żaden poziom.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>A</i></span> jak już mowa o <i>tych</i> sprawach. Jeden z głównych wątków dotyczy misji Sjenit i Alabastra, w czasie której mają począć dziecko. I poczynają - każdego wieczoru. Później dochodzi jeszcze wątek homoseksualny, pojawiają się nawiązania do masturbacji. I nie, nie brak też, krótkich bo krótkich, ale za to soczystych opisów. Gdzieś spotkałam się z opinią, że odważnym było poruszenie takich tematów w książce. Może i odważnie, ale osobiście nie widzę potrzeby opisywania tego dogłębniej, a może ta bezpośredniość trafiła do krytyków, którzy przyznawali nagrodę. Jestem tolerancyjna względem różnych orientacji i, hm, preferencji seksualnych. Ale dla mnie było to po prostu niesmaczne. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>P</i></span>rzez to cała wyobraźnia Jemisin straciła w moich oczach i choć naprawdę jestem pod wrażeniem świata, który stworzyła, oraz sposobu prowadzenia akcji, to sama myśl o sięgnięciu po kolejny tom wywołuje u mnie niechęć. Nie chcę jednak odradzać nikomu lektury, bo to, co z sobą niesie, jest wartościowe. Przede wszystkim, jest to powieść przemyślana od samego początku, nic nie pojawia się przypadkiem, a każde wydarzenie ma swoje odbicie w przyszłości - i dopiero pod koniec dowiadujemy się, czemu narracja obejmuje trzy postaci, choć opis na okładce skupia się tylko wokół jednego wątku. A gdy już do tego dochodzi, wzdłuż pleców przechodzi dreszcz podniecenia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czytelnik nie dostaje niczego na tacy i musi wykazać się nie lada cierpliwością; rozmowy bohaterów, często zupełnie niezrozumiałe z początku, wyjaśniają się z czasem, dzięki czemu nie możemy się od lektury oderwać. A sam fakt, że napisana jest stosunkowo lekko, tylko to potęguje. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>I</i></span> jak pomysły autorki są naprawdę warte uwagi, tak odnosiłam wrażenie, że bohaterowie są potraktowani trochę po macoszemu. Może to brzmieć stosunkowo dziwnie, jako że narracja w zasadzie skupia się właśnie na nich - ale nie miałam okazji obdarzyć ich sympatią czy w jakikolwiek sposób się związać. Mimo wszystko byli dla mnie obcy i choć przecież towarzyszyłam im cały czas, nie zawsze mogłam zrozumieć, czym się kierują i dlaczego mają taki, a nie inny stosunek do wydarzeń. Możliwe, że wiele wyjaśni się w kolejnych tomach, jednak po lekturze pierwszego tomu nie mogę powiedzieć, że jakaś postać była mi szczególnie bliska. Pewnie ma to też związek z długością książki: niewiele ponad 400 stron, bo dużo miejsca zajmują słowniczki. To zdecydowanie za mało, by faktycznie móc się całkowicie zanurzyć w powieści; bo ledwo się obejrzymy, a tu już koniec.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>zy żałuję przeczytania <i>Piątej Pory Roku</i>? Nie. Owszem, nie odczuwałam zbyt wiele przyjemności podczas czytania i stąd też, mimo zakończenia, które wręcz zmusza do sięgnięcia po kolejny tom, raczej nie będę kontynuować swojej przygody z tą serią. Jednak warto było sięgnąć po coś, co odbiega od znanych nam norm - nawet jeśli przekonało mnie to tylko o tym, że wolę pozostać przy klasycznych zagraniach. Ci, którzy szukają w fantastyce czegoś nowego (a o to ciężko!) albo po prostu nowych ciekawych rozwiązań i zabawy ze strukturą, na pewno się nie zawiodą, podobnie jak ci, którzy nie boją się tematów tabu. I mimo mojego negatywnego podejścia, dajcie szansę tej książce, może akurat was zachwyci.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
★★★★★★☆☆☆☆</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.<br />
<br />
<br />
<h2>
Edit 27/09 - wyniki konkursu</h2>
<div style="text-align: justify;">
Jako, że minął czas na zgłoszenia do konkursu, czas ogłosić wyniki. W konkursie wzięło udział dziesięć osób, a wygrywają...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJPqkVRcXkYvqwYHQ0PabLOSeVFvJmGAD70uuCfOnR5iH0ac0pQht9xd8wtAHX81z9xLSKPsMAvjORUTpsKpyFRcDLu7jRrQan0yhVM-c4QupidwTGWfti7kXTTYQaubfU9XAl_HqheS0r/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="197" data-original-width="376" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJPqkVRcXkYvqwYHQ0PabLOSeVFvJmGAD70uuCfOnR5iH0ac0pQht9xd8wtAHX81z9xLSKPsMAvjORUTpsKpyFRcDLu7jRrQan0yhVM-c4QupidwTGWfti7kXTTYQaubfU9XAl_HqheS0r/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...<b>Katrina</b> oraz <b>Blue (Dżej Er) Carmen</b>! Gratuluję i zapraszam na skrzynkę mailową. :)</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-62008267354654770492017-09-19T12:49:00.003+02:002017-09-19T12:49:59.482+02:00Różaniec || Rafał Kosik + KONKURS<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin0MsCjPI6j-2_BeKf4sdsAj72cRO5dJj8i90YhIpcdqd2heinNIsOEokAn1BGl6CL7BJh8LQkske2BtJIrGaN-_I3v8fs-64dfs_8NInEi6ab4CTsfudsrKY9vNxvo247zW-aiP_TgWyj/s1600/IMG_1787.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1090" data-original-width="1600" height="436" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin0MsCjPI6j-2_BeKf4sdsAj72cRO5dJj8i90YhIpcdqd2heinNIsOEokAn1BGl6CL7BJh8LQkske2BtJIrGaN-_I3v8fs-64dfs_8NInEi6ab4CTsfudsrKY9vNxvo247zW-aiP_TgWyj/s640/IMG_1787.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>W</i></span>yobraź sobie przyszłość, w której Ziemia nie istnieje. Znaczy, to nie tak, że nie ma jej zupełnie, bo jest - jednak zupełnie nie nadaje się już do życia. Miasta wraz z ludnością zostają przeniesione do samowystarczalnych Pierścieni stanowiących podstawową jednostkę nowego układu zwanego Różańcem, a nad życiem każdego obywatela czuwa g.A.I.a., której organami są Nadzór, Prowokacja oraz Eliminacja. Zasada jest prosta: tak długo, jak nie zagrażasz systemowi, i tobie nic nie grozi. Wystarczy tylko, byś złamał jakiekolwiek zasady społeczne (bądź też był świadkiem ich łamania - prewencyjnie ciebie też lepiej ukarać), a twoje punkty PZ, Potencjalnego Zagrożenia, wzrosną. Nie wiesz, ile masz punktów, nie znasz również progu, przy którym do drzwi zapuka Eliminacja; ale możesz skorzystać z usług nuzzlera, który za odpowiednią kwotę punkty odczyta. Harpad to profesjonalista w swoim zawodzie, nie znajdziesz lepszego nuzzlera w Pierścieniu Warszawa. Szybko jednak zostaje uwikłany w grę, w której główną stawką jest życie jego córki - a tutaj nawet najlepsze zdolności szybko przyćmiewa strach i determinacja, by ruszyć na ratunek.<br />
<a name='more'></a><span style="font-size: large;"><i><br /></i></span>
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>ie znam słów, które mogłyby opisać wszystkie uczucia towarzyszące mi w lekturze. Tak, to jest science-fiction, literatura rozrywkowa, ale jednocześnie porusza tak wiele tematów, które zwyczajnie wstrząsają, wywołują nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Już sam klimat antyutopii mówi sam za siebie - świat, w którym społeczeństwo jest inwigilowane na każdym kroku przeraża. Zostaje jednak gdzieś z tyłu głowy ta śmiałość niewinnego czytelnika: <i>A tam, jakbym ja miał żyć w takiej rzeczywistości, to bym przestrzegał prawa, a nikt by się do mnie nie przyczepił</i>. A co w sytuacji, w której przestrzegasz prawa, ale jesteś świadkiem jego łamania? Twoje punkty PZ rosną. Hiperprewencja - to wydarzenie <i>mogłoby</i> uruchomić w tobie coś, co potencjalnie <i>mogłoby</i> się stać zagrożeniem dla reszty społeczeństwa. Nadal jesteś tak pewny swoich szans na przeżycie?<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>J</i></span>ednak system to nie wszystko. Każdy Pierścień jest odizolowanym układem; niby jest między nimi jakaś łączność, ale nie istnieje transport między Pierścieniami. Dlaczego nikt nigdy nie marzył o podróży do innego Pierścienia? Dlaczego nikt nie pamięta tego, co działo się zaledwie kilka lat wcześniej? Dlaczego kontaktować się można z bliskimi tylko przez wiadomości tekstowe, a nie na przykład telefonicznie czy za pomocą obrazu? Co się dzieje z Wyeliminowanymi? I skąd się bierze kawa w Warszawie? Śledzimy z zapartym tchem losy bohatera, gdy nagle przed oczami pojawiają się nam tego typu pytania. Poddajemy się refleksji, a autor powoli, z każdą stroną naprowadza nas na odpowiedzi, niekoniecznie przedstawione wprost. Ale to wystarczy, by nagle poczuć wypełniający ciało chłód.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>P</i></span>oza wrażeniem, jakie wywołuje lektura za pomocą samej tematyki, warto wspomnieć o fabule - bo ta niezaprzeczalnie wciąga. Obserwujemy rozterki Harpada umieszczonego między młotem a kowadłem, coraz bardziej zaplątującego się w pajęczynę wydarzeń, próbując z miernym skutkiem odzyskać córkę. Pomóc tym? Ale wtedy ci drudzy zabiją Marysię. To może jednak tym drugim? Ale wtedy ci pierwsi mu ją odbiorą. Nie ma żadnych gotowych rozwiązań, a i my, wszechwiedzący czytelnicy, nie mamy bladego pojęcia (a to się rzadko zdarza!), co nasz bohater mógłby zrobić. Z niepokojem przewracamy kolejne strony powieści, nie wiedząc, dokąd Kosik nas prowadzi; a gdy już dochodzimy do końca, nie wierzymy własnym oczom. To nie zwykła historia o człowieku w sidłach systemu, to coś o wiele, wiele więcej.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>K</i></span>siążka z początku może przytłoczyć, od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w rzeczywistość Harpada oraz innych bohaterów, z których perspektywy również mamy możliwość obserwować wydarzenia. Nie ma prowadzenia za rękę, autor nie wyjaśnia nam wszystkiego z góry, a nawet znaczenia wielu podstawowych zwrotów używanych przez postaci dowiadujemy się w połowie, jeśli nie pod koniec historii. Często czytamy długi fragment narracji opisującej postać, której nie możemy zidentyfikować, nie zostają przedstawione żadne jej cechy szczególne, o imieniu już nie wspominając. Brzmi chaotycznie, prawda - ale uwierzcie, efekt, jaki osiąga tym pisarz jest ostatecznie nieporównywalny do czegokolwiek innego.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>zy warto? Warto. Dla fanów science-fiction książka wręcz obowiązkowa, jednak nie jest to zamknięty gatunek. Nie brak tu elementów thrillera czy powieści psychologicznej, każdy znajdzie coś dla siebie. Szczególnie jednak zainteresowani powinni być ci szukający od dłuższego czasu antyutopii, która naprawdę wbija w fotel - bo to jedna z tych historii, po lekturze których poczujemy prawdziwą ulgę, że była tylko fikcją literacką.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
★★★★★★★☆☆☆</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="https://powergraph.pl/" target="_blank">Powergraph</a>.<br />
<br />
<br />
<h2>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">KONKURS</span></h2>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dla tych, którzy są zaintrygowani najnowszą powieścią Rafała Kosika, Wydawnictwo Powergraph ufundowało <b>dwa egzemplarze</b>. <i>Wystarczy w komentarzu wyrazić chęć udziału w konkursie i zostawić swój adres mailowy</i>. Mile widziane jest obserwowanie bloga, ale nie jest to warunek konieczny. W konkursie uczestniczyć mogą tylko osoby posiadające adres korespondencyjny na terenie Polski.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zgłoszenia przyjmuję <b>do północy 26 września 2017</b>, dzień później zostaną ogłoszone wyniki. Dwójka zwycięzców, która otrzyma po egzemplarzu <i>Różańca</i>, zostanie wyłoniona na drodze losowania, a skontaktuję się z nimi poprzez adres pozostawiony w zgłoszeniu - jeśli w ciągu trzech dni nie dostanę odpowiedzi, nastąpi ponowne losowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powodzenia! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr4, poz. 27 z późn. zm.).</span></div>
</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-11438103810148781102017-09-11T15:28:00.000+02:002017-09-11T15:28:40.072+02:00Rdza || Jakub Małecki [przedpremierowo]<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm3ercPQx2w9zuxcKkKy7XWLn02njk0Lcr8yRBycl9AxZEJJaEBtwsBETkruFCBmX5wq_mfEkS5gE6Q5POXxblfVpJV2o8AvvzMaIHIzYEYwg41YV8TD1Ff08H_I4ujN6VtuOr4ABVC6d9/s1600/rdza.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm3ercPQx2w9zuxcKkKy7XWLn02njk0Lcr8yRBycl9AxZEJJaEBtwsBETkruFCBmX5wq_mfEkS5gE6Q5POXxblfVpJV2o8AvvzMaIHIzYEYwg41YV8TD1Ff08H_I4ujN6VtuOr4ABVC6d9/s640/rdza.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>L</i></span>ato 2002 roku. Czekając na powrót rodziców z wielkiego miasta, siedmioletni Szymon układa monety na torach. Nie wie, że jego życie już nigdy nie będzie takie, jak dotychczas. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka dekad wcześniej jego babka, Tośka, wyrusza w podróż, którą zapamięta na zawsze. Wyrwana z bezpiecznego domu dziewczynka trafia do obcego świata, którego zasad musi się nauczyć. Jako dorosła kobieta stanie przed konsekwencją swoich dawnych wyborów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Losy tych dwojga splatają się w sposób, którego żadne z nich się nie spodziewa. Zmuszeni żyć ze sobą, pomimo różnic, Szymon i Tośka próbują zrozumieć się nawzajem i uwierzyć, że wszystko będzie dobrze.</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>K</i></span>siążek głośnych jest bez liku - otaczają nas zewsząd, atakują z plakatów, wyskakują na stronach internetowych, witają od progu każdej księgarni. Żądają naszej atencji, łaszą się, pragną wychodzić z każdym klientem, są materialną obietnicą kilku niezapomnianych wieczorów pełnych napięcia, zwrotów akcji i płomiennych romansów. A gdy już dotrzemy do tylnej okładki, głośna powieść czuje się spełniona i wreszcie może odpocząć; miesiąc, dwa, rok i kto jeszcze o niej będzie pamiętał, niech pierwszy rzuci kamień. Głośne książki żyją chwilą, pożerają na raz każdego, kto podejdzie bliżej. Nie rozumieją, że prawdziwą sztuką jest znalezienie odpowiedniej ofiary, która regularnie da sobie podgryzać kostki i wywołać syndrom sztokholmski. To właśnie te historie, ciche, żyjące w cieniu, które nie obiecując żadnych fajerwerków, powoli wypełniają każdą komórkę ciała i pozostawiają po sobie trwały ślad na duszy. Tym też jest <i>Rdza </i>- puka do drzwi, zdejmuje buty, uchyla kapelusza i uprzejmie pyta, czy może zamieszkać. Zgadzamy się bez zastanowienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>O</i></span>dwieszamy jej mokry płaszcz, zaparzamy herbatę, a ona zaczyna snuć swoją historię. O dwójce ludzi mieszkających pod jednym dachem, każde z osobna zamknięte w swoim świecie, ze swoim własnym bagażem doświadczeń. O relacjach między nimi, codziennym mijaniu się bez świadomości burzy w duszy tego drugiego. O wspomnieniach Tośki z czasów wojny, o jej wyborach, miłości, cierpieniu. O układaniu monet na torach przez Szymka i Budzika, których przyjaźń będzie wystawiona na próbę. O wszystkich ludziach, których życie w jakikolwiek sposób połączyło się z niewielką wsią, Chojnami.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>T</i></span>o niesamowite, ile treści, ile życiorysów zostało upchniętych na tak stosunkowo niewielkiej ilości stron. Historia kilku pokoleń skupiająca się na każdej jednostce z osobna. Brzmi przytłaczająco, może nawet nudno, ale uwierzcie mi - od <i>Rdzy</i> nie sposób się oderwać. Każdy rozdział zostaje ucięty w takim momencie, że zwyczajnie nie jesteśmy w stanie odłożyć książki, dopóki nie poznamy dalszego ciągu, kolejnych elementów układanki. Autor nie potrzebuje wiele, nie korzysta z bujnych opisów, długich konwersacji, lania wody, by wciągnąć czytelnika w swój świat. Nie potrzebuje wielkich słów, by sprawić, by targały nami emocje, byśmy zdjęli na chwilę wzrok z kartki i poddali się refleksji. Jesteśmy świadkami tego, jak za pomocą, bądź co bądź, niewielkiej ilości tekstu budowany jest niewiarygodnie obszerny świat widziany oczyma licznych wyrazistych bohaterów, których mamy wrażenie, jakbyśmy znali od podszewki. Nie pytajcie, jak to możliwe - sama tego nie rozumiem.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>K</i></span>onstrukcja rozdziałów jest nieprzypadkowa - liczne wątki przeplatają się ze sobą, skaczemy po różnych dekadach, które z osobna wydają się niepowiązane, jednak ostatecznie tworzą jedną wspólną, uzupełniającą się całość. Obserwujemy bohaterów niemal od początku ich życia aż do śmierci i z każdą kolejną stroną odkrywamy, jak z pozoru przypadkowe wybory i wydarzenia odbijają się na ich całym życiorysie, będąc pod wrażeniem, jak zręcznie i z rozmysłem wszystkie te pojedyncze nitki zostały połączone ze sobą w mocny sznur. Choć brzmi to na powieść, w której można się bez problemu zagubić wśród mnogości wątków, tak nie jest; jakimś sposobem zawsze wiemy, na czym stoimy.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>ie widzę w tej książce wad, naprawdę. To tylko coś wewnątrz mnie, może intuicja, podświadomość, daje mi do zrozumienia, że nie zakochałam się w tej powieści tak, jak mówią to moje racjonalne argumenty. To niezwykła lektura, dająca naprawdę wiele do refleksji, a czasami przywodząca na myśl jakieś porównanie z klasyką literatury. A z klasyką tak już jest - mamy świadomość tego, że jest genialna, ale nie zawsze w stu procentach trafi w nasz gust. Mimo wszystko, naprawdę polecam, chociażby po to, by na chwilę zwolnić i wynieść z lektury coś więcej.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
★★★★★★★☆☆☆</div>
<div style="text-align: center;">
Premiera 27 września</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-88353544321687777822017-09-06T19:39:00.000+02:002017-09-06T19:39:26.424+02:00Duchowe życie zwierząt || Peter Wohlleben<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>C</i></span>zasem spacerujemy po lesie, uciekając od wielkomiejskiego szumu, szarych budynków, anonimowych tłumów, dymu i spalin, by pooddychać świeżym powietrzem, pobyć choć na chwilę na łonie natury w ciszy i samotności. I takie też mamy przekonanie: że przebywamy w ciszy i samotności. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, otacza nas nie mniejsza gama dźwięków, chociaż zdecydowanie bardziej subtelna, nie brakuje również schowanego wśród liści życia. Śpiew ptaków, trzask gałązki pod sarnim kopytkiem, dzik ryjący w ziemi - zwierzęta są wszędzie, nawet jeśli ich nie dostrzegamy. Zachwycamy się skaczącymi w koronach wiewiórkami, które bez chwili namysłu moglibyśmy określić mianem najsłodszych leśnych zwierzaków, odganiamy od siebie natrętne owady, obserwujemy z ukrycia pasące się jelenie. Czy jednak ktokolwiek zastanawia się podczas takich leśnych wypraw, co naprawdę <i>czują</i> te wszystkie otaczające nas stworzenia?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw2PJON0RIbw7Ta08tfUWy_Wn6xQFNMchbhRpO2wQIYyhB7YDnGxo_xlA3vN8N-y2uDkMgSrYQSOqwam0hAswhZ261lyLAmYCRCKqelXDfDPwi7cNVJQWBKdEOzYvNux1OuMTD_vUWh9jU/s1600/IMG_1687.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw2PJON0RIbw7Ta08tfUWy_Wn6xQFNMchbhRpO2wQIYyhB7YDnGxo_xlA3vN8N-y2uDkMgSrYQSOqwam0hAswhZ261lyLAmYCRCKqelXDfDPwi7cNVJQWBKdEOzYvNux1OuMTD_vUWh9jU/s640/IMG_1687.JPG" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>a pewno takiej refleksji poddał się autor <i>Duchowego życia zwierząt</i>, do której to książki początkowo można podejść z lekkim dystansem. Bo jak to, takie dzikie zwierzęta mogą mieć duszę? Czy to nie bardziej myślenie życzeniowe oprószone garstką ładnie opakowanych bredni? A tak w ogóle to halo, w żaden sposób nie udowodniono właściwie, by to choćby człowiek miał duszę, co tu jeszcze mówić o zwierzętach? Wystarczy jednak zatopić się w lekturze, by zrozumieć, że to zupełnie nie to, co mogłoby przychodzić nam na myśl - ale próba ukazania nam, że nie warto oceniać świata zwierząt po pozorach, że nawet najdrobniejsza mysz ma zdolność logicznego myślenia i odczuwania fizycznego bólu.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>T</i></span>o właśnie jest tematem książki Wohllebena, niemieckiego leśnika: udowadnianie, że nie jesteśmy jedynym gatunkiem, który może odczuwać radość, wstyd czy strach, nie jedyni w świecie przyrody możemy mieć sny, nie tylko my potrafimy być sprytni i oszukiwać siebie nawzajem. To wszystko jest wokół nas - dziki będące w stanie przepłynąć jezioro w strachu przed myśliwym czy sroki udające, że zakopują żołędzie, by inne stworzenia nie poznały prawdziwej kryjówki. Autor nie waha się również przed obdarciem zwierząt z ich uroczej otoczki. Okazuje się, że kochane przez wszystkich rude wiewiórki są też bezwzględnymi mordercami gustującymi w pisklętach, wychowany przez człowieka jelonek może za jakiś czas z zimną krwią zaatakować swojego opiekuna, a klatkowe gryzonie, jak króliki, lubują się we własnych fekaliach (warto dwa razy się zastanowić przed pocałowaniem swojego zwierzaka). Nie brak także nagiej prawdy, przed którą tak namiętnie lubimy uciekać - czyli czym naprawdę są świnie, które trafiają na nasz talerz. Bo przecież tak często zapominamy, jak inteligentne i towarzyskie są te stworzenia, zamykamy oczy na warunki, w jakich są hodowane.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>iekiedy jednak podczas lektury pojawiał się lekki niesmak, bo czy faktycznie odmawiamy zwierzętom prawa do odczuwania strachu czy bólu? Można odnieść wrażenie, że autor miejscami ma nas za ignorantów, przedstawiając mnóstwo, przynajmniej według mnie, oczywistości, z których nie wierzę, że ktoś mógłby nie zdawać sobie sprawy. Wohlleben nie stroni też od przedstawiania teorii dyktowanych mu przez jego własne obserwacje, niemające jednak nic wspólnego z badaniami naukowymi. Przedstawia królika, który zadrapał do krwi uszy pozostałych pobratymców jako przykład zachowania, które w świecie zwierząt mogłoby uchodzić za moralnie złe, spekulując, że może to mieć związek z domniemaną traumą z dzieciństwa - mnie to nie do końca przekonuje.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i>N</i></span>ie można mimo wszystko odmówić książce lekkości. Czyta się ją błyskawicznie i niewiarygodnie przyjemnie, wszelkie biologiczne informacje czy ciekawostki przedstawione są w naprawdę przystępny dla czytelnika sposób, nie ma co się obawiać naukowego bełkotu. Nie jest to też pozycja obszerna, spokojnie można pochłonąć ją w jeden, dwa wieczory, dlatego sądzę, że warto się z nią zapoznać - by mieć świadomość, <i>co w trawie piszczy</i>. A i przy kolejnej leśnej wyprawie nieco inaczej spojrzymy na otaczającą nas przyrodę.</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-74493747047780134912017-09-02T12:09:00.001+02:002017-09-05T20:14:42.477+02:00Cabin Porn || Podróż przez marzenia<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Z</i></span>anurz się w fotelu, zaparz kubek gorącej herbaty i uchyl okno. Niech do twych nozdrzy dotrze zapach świeżego igliwia i mokrej ziemi, niech otoczy cię szum drzew i rytmiczne uderzanie kropel deszczu o szybę. Obetrzyj dłonie z trocin (czujesz, jak pachną sosnowym drewnem?) i sięgnij po kubek, niech na moment aromat naparu przyćmi woń lasu. Otwórz oczy i wyjrzyj na zewnątrz. Spójrz na otaczające drzewa, na ptaki przytulone do gałęzi, chowające się przed strugami wody, na opary mgły snujące się niepostrzeżenie między konarami, na warstwę chmur pochłaniającą widoczne na horyzoncie szczyty. Tylko ty i natura, oddzieleni czterema ścianami, kilka, kilkanaście metrów kwadratowych wzniesionych twoimi rękoma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhh4yq_y7-Sl_m08LSVyxZYbxK1l097MlFWaLUugDFDHa8NG7QRXQtZVMRb5TtW1B5uCxRFXMIic55dSvMLqkgabaHpQQREclZEnRtbRX6vF69Ot_pVSUyQQ2-OVk1jf8ASCy68KGTHAXY/s1600/IMG_1655.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhh4yq_y7-Sl_m08LSVyxZYbxK1l097MlFWaLUugDFDHa8NG7QRXQtZVMRb5TtW1B5uCxRFXMIic55dSvMLqkgabaHpQQREclZEnRtbRX6vF69Ot_pVSUyQQ2-OVk1jf8ASCy68KGTHAXY/s640/IMG_1655.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<span style="font-size: large;"><i>B</i></span>rzmi nierealnie, brzmi jak bajka opowiadana przez rozmarzony umysł za zamkniętymi powiekami, gdy w tle towarzyszy nieodłączny dźwięk silników, gwaru rozmów, z których nie można wyłuskać pojedynczych słów, przerwany co jakiś czas klaksonem. Można zamykać oczy i marzyć o otaczającym pięknie, o spokoju i oderwaniu od współczesności. A można też je otworzyć, wziąć siekierę do ręki i ściosać materiał na domek na drzewie. Taki dziesięć metrów nad ziemią, tworzony w trosce o noszący go konar, na które dostać się można windą napędzaną rowerowymi pedałami.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">M</span></i>ożna wznieść schronisko w stylu kolonialnym z pomocą przybywających wędrowników, przed gankiem stworzyć grządki pełne warzyw, nieco dalej hodować zwierzęta, by wraz z panelami słonecznymi stać się samowystarczalnym miejscem pełnym ciepła i otwartości na włóczęgów z całego świata. Można zbudować chatę w głębi lasu, materiały na którą trzeba nieść dziesięć kilometrów pieszo, bo dalej żadna droga nie dochodzi. Można odremontować opuszczony przed kilkudziesięcioma laty domek na pustyni, by z łóżka mieć widok na zachodzące słońce.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">W</span></i> dzisiejszych czasach stawiamy na wygodę. Wygodniej jest kupić projekt i patrzeć, jak inni przenoszą go z papieru do rzeczywistości - tymczasem to możliwość wzięcia ołówka w swoje ręce, ociosania desek, układania kamieni i patrzenia, jak za pomocą własnych mięśni powstaje dom, w którym można zamieszkać, nabiera prawdziwej wartości.<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;">C</span></i>abin Porn to nie tyle ładne zdjęcia, co niezwykłe historie niezwykłych ludzi, którzy odważyli się przenieść marzenia do rzeczywistości. A my możemy te marzenia oglądać, zanurzyć się w świat małych drewnianych chat w środku lasu, zachwycać się. Ciężko uwierzyć, że czytamy książkę, to bardziej jak podróż - podróż przez marzenia.</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-44602346618289390712017-05-30T13:31:00.000+02:002017-05-30T17:47:03.831+02:00Angielski. Fiszki Medical English<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi35AJ6inyNOIGHqACrTSxML3ycNvc5BOpYpLi9SdsGx1jrzZ9JqySy34rcBpjOgDHFkhzGf2Y_nIoghDARFPdTmPvsrBYWIvSo3qANNNHPJM5XXTMibHKvbOjMf1ogG6z8Yykr82T_Xiz5/s1600/unnamed.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="638" data-original-width="255" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi35AJ6inyNOIGHqACrTSxML3ycNvc5BOpYpLi9SdsGx1jrzZ9JqySy34rcBpjOgDHFkhzGf2Y_nIoghDARFPdTmPvsrBYWIvSo3qANNNHPJM5XXTMibHKvbOjMf1ogG6z8Yykr82T_Xiz5/s320/unnamed.jpg" width="127" /></a>Sposobów na naukę języka obcego jest bez liku i więcej - od kosztownych, dających najlepsze efekty zajęć z native speakers, po samodzielną pracę z gotowymi programami czy kursami internetowymi w domowym zaciszu. Problem z nimi jest jednak taki, że zazwyczaj pochłaniają mnóstwo czasu, a próbując uczyć się języka w domu, w większości przypadków motywacja znika po tygodniu, gdy dociera do nas ogrom zagadnień do przerobienia. Nie ma też co wspominać o sytuacji, w której w ogóle czas na dodatkowe aktywności jest ograniczony i ostatnie, na co się ma ochotę po ciężkim dniu, to dodatkowa praca umysłowa. Zresztą, nawet gdy już się uda jakoś zmobilizować, długie wypunktowane listy słówek nie zachęcają, a takie, które trzeba wypisać z tekstu i przetłumaczyć samemu - tym bardziej. Nie wspominając już, że powtarzając któryś raz taką gotową listę, człowiek zna nie tyle słówka, co ich kolejność, a to przecież najważniejsze, by wywołać z pamięci konkretne wyrażenie w jak najkrótszym czasie; dlatego najczęściej kończy się to rezygnacją.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, nie ma na to skutecznego lekarstwa, a i nie każdemu będzie odpowiadać taka forma nauki - zbiera zarówno licznych zwolenników, jak i przeciwników - jednak mały krok w stronę zmotywowania się do regularnych powtórek stanowią fiszki. Niewielkie kartoniki działają jak gra: losujesz jeden w dowolnej chwili (nieważne, czy to specjalnie wyznaczony czas na naukę, czy chwila oczekiwania na zagotowanie makaronu), próbujesz przetłumaczyć frazę, sprawdzasz i albo przekładasz karteczkę za kolejną przegródkę, albo się cofasz. Co ważniejsze, zabawa do niczego nie zobowiązuje - możesz wyciągnąć pięć albo pięćdziesiąt, wszystko zależy od tego, ile masz w danej chwili czasu do dyspozycji. Jest tylko jedna zasada: bądź systematyczny. Im regularniej powtarzasz słówka, tym zyskujesz największe efekty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSJFBe-QrqEY0FMAyH6lgtnKCMjdgS7I-kEuNEVgMHI6fXNsgUj2TGaRIJBLv4j8zsxSxFz9LwEvgVB9W-Nxj70ITXoL_xUrR1xDO_5mKfXQZL1d3NbuJQKbJOfzEKyttderfmfG5jzcQo/s1600/20170518_123342.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="783" data-original-width="1600" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSJFBe-QrqEY0FMAyH6lgtnKCMjdgS7I-kEuNEVgMHI6fXNsgUj2TGaRIJBLv4j8zsxSxFz9LwEvgVB9W-Nxj70ITXoL_xUrR1xDO_5mKfXQZL1d3NbuJQKbJOfzEKyttderfmfG5jzcQo/s400/20170518_123342.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fiszki od strony wizualnej zdecydowanie zachęcają do pracy - minimalistyczne, przejrzyste i jak najbardziej instynktowne w użyciu. Każda posiada piktogram podporządkowujący ją do danej grupy słówek, więc wygodnie i bez problemu można znaleźć interesującą nas dziedzinę, natomiast gdy po pewnym czasie w pudełku zrobi się nieokiełznany chaos, numeracja umożliwia szybki powrót do ustawień fabrycznych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza fiszkami zestaw zawiera również instrukcję (wiem, wiem, co myślicie - instrukcja korzystania z fiszek, serio? Niemniej, można w niej znaleźć sposoby na to, jak planować powtórki czy też w jaki sposób uprzyjemnić sobie naukę, zmieniając formę sięgania po karteczki), trzy przegródki z grubszego kartonu do przekładania powtórzonych fiszek oraz płytkę z nagraniami, by móc usłyszeć oryginalną wymowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP5EVnvdRr1Gq4N5B8PVOQWyl6rSMcjP3dGFnbhdiejPMg6kTVhaB0J3xjRiWRJ3jOmW3FYLvbD4dntdE31q-69g1EhvES6FGHPOCQiTQpxT0m4prHOPK7laUEB6jCTgYduVSogsYZsmj2/s1600/20170518_123454.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP5EVnvdRr1Gq4N5B8PVOQWyl6rSMcjP3dGFnbhdiejPMg6kTVhaB0J3xjRiWRJ3jOmW3FYLvbD4dntdE31q-69g1EhvES6FGHPOCQiTQpxT0m4prHOPK7laUEB6jCTgYduVSogsYZsmj2/s400/20170518_123454.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Osobiście fiszki uwielbiam i zawsze będę je polecać - są uniwersalne i niewymagające angażowania szczególnie bolesnych procesów myślowych, a te, zawierające specjalistyczne słownictwo, dodatkowo dają gwarancję sprawdzonego nazewnictwa. Zdecydowanie warto sięgnąć, gdy pragnie się osiągnąć stosunkowo duży efekt niewielkim kosztem: bo w końcu, czy przekładanie karteczek jest czymś wyjątkowo skomplikowanym?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Fiszki można kupić tutaj: <i><a href="https://www.jezykiobce.pl/angielski/1061-angielski-fiszki-medical-english-cd-1000-fiszek-cd-rom-fiszki-mp3-z-programem-i-nagraniam-9788377883228.html" target="_blank">Angielski. Fiszki Medical English</a></i><br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję <a href="https://www.jezykiobce.pl/" target="_blank">EDGARD jezykiobce.pl</a></div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-56600752141033544622017-05-17T21:41:00.000+02:002017-09-01T23:15:24.117+02:00„Jeszcze jeden oddech” Paul Kalanithi<div style="text-align: center;">
<i>„Śmierć tak dobrze mi znana z pracy, tym razem przyszła z wizytą osobistą. Oto się spotkaliśmy twarzą w twarz, a mimo to wyglądała nieznajomo.”</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEcmemUoAu5YSeOOk70ziMKwpQePlpT-7QK0ucA7MFRbp7BzsWFQ1bvGpqjUdDUZ_jlmnMVeyZKNpHrhoXfK8-PWzW9bb0EO0E-m2Di0_y2_YTHvIEbvx7Saq3nIkDdME7Os6oq4RfZUJ/s1600/jeszczejedenoddech.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEcmemUoAu5YSeOOk70ziMKwpQePlpT-7QK0ucA7MFRbp7BzsWFQ1bvGpqjUdDUZ_jlmnMVeyZKNpHrhoXfK8-PWzW9bb0EO0E-m2Di0_y2_YTHvIEbvx7Saq3nIkDdME7Os6oq4RfZUJ/s640/jeszczejedenoddech.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Są książki, o których można opowiadać całymi dniami przy kubku gorącej herbaty, streszczać fabułę co do najmniejszego szczegółu, utożsamiać się z bohaterami i rozmyślać nad tym, co by było, gdyby jednak nie weszli oni do tej jaskini, gdyby nie zdecydowali się podjąć wyprawy, gdyby wybrali taką, a nie inną drogę. Rozemocjonowani pierwszym tomem, z niecierpliwością oczekujemy kolejnego, a gdy autor ucina w najmniej odpowiednim momencie, już praktycznie jesteśmy spakowani i gotowi do odwiedzenia ich miejsca zamieszkania celem emocjonalnego szantażu. Chwalimy pisarza lub też wieszamy na nim psy. Zawsze my, czytelnicy, mamy coś do powiedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A gdyby przeczytać książkę, po lekturze której nie sposób otworzyć ust? Która na cały głos krzyczy nam w duszy, a nie jest w stanie przejść przez gardło? O autorze której nie potrafimy wykrztusić słowa? I wreszcie - gdy na pytanie „I jak ci się podobała?”, możemy tylko niemo podać egzemplarz pytającemu ze słowami „Sam zobacz”?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od samego początku zostajemy postawieni przed niezaprzeczalną prawdą - autor słów, które trzymamy w rękach, przegrał walkę z rakiem, do ostatnich chwil starając się pozostawić po sobie coś wartościowego. Nie da się streścić <i>Jeszcze jednego oddechu</i>, by w pełni oddać to, co on nam chce przekazać. Możemy spróbować powiedzieć, że jest niezwykła relacja świetnego neurochirurga, który nieoczekiwanie zmienia strony i któregoś dnia wchodzi do szpitala już nie jako lekarz, lecz jako pacjent. Że to świadectwo człowieka będącego po obu stronach barykady. Niedokończona historia pisarza prowadzącego wyścig z czasem. Analiza życia, przywoływanie wspomnień z dzieciństwa, próba zrozumienia śmierci. Mądrości lekarza z prawdziwą pasją i powołaniem. Nieważne, jaką łatkę przykleimy książce - nie będzie ona w nawet najmniejszym stopniu oddać emocji, które towarzyszą lekturze.<br />
<br />
To jedna z tych historii, które na długo pozostają w pamięci, sęk w tym, że każdy zachowa dla siebie coś zupełnie innego, równie cennego. Po prawdzie, wymieniać można by długo, jednak to zawsze będą puste frazesy dopóki samemu nie sięgnie się po książkę. Więc zachęcam, bardzo. A stopień niemożności sklecenia sensownych zdań w recenzji niech tylko będą dodatkowym argumentem na korzyść <i>Jeszcze jednego oddechu</i>. Bo, parafrazując znany cytat, o takich książkach się nie mówi - je się czuje.<br />
<br />
Pamiętajmy, by czasem się zatrzymać, docenić to, co jest nam dane i spełniać marzenia - nigdy nie wiadomo, kiedy nam może zabraknąć czasu.<br />
<br />
★★★★★★★★☆☆</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-87456548948274167552017-05-08T12:45:00.000+02:002017-09-05T21:54:05.952+02:00Słownik medyczny angielsko-polski polsko-angielski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjftLrn7HXi2JSA-AatmBNFclZ-3QE_a99N5wpvZHC53vfEQ_c7ddp-Jv_gG4qzFYbYOZIf1E2rrxxFR0PPxIyB-OGZkS6gn4AIRiNUaY7YOFYHAjLRxwYlgy2Eh6ZCavUCfENFlGdMu1K9/s1600/IMG_20170508_114726_503.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="492" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjftLrn7HXi2JSA-AatmBNFclZ-3QE_a99N5wpvZHC53vfEQ_c7ddp-Jv_gG4qzFYbYOZIf1E2rrxxFR0PPxIyB-OGZkS6gn4AIRiNUaY7YOFYHAjLRxwYlgy2Eh6ZCavUCfENFlGdMu1K9/s640/IMG_20170508_114726_503.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dotychczas nigdy nie przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek będę miała okazję recenzować coś, co nie jest beletrystyką - a tu proszę, słownik! Jednak wbrew obiegowej opinii, uważam, że korzystanie z nich jest szczególnie istotne, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach są one bardziej zaniedbywane w społeczeństwie niż samo czytelnictwo; bo w końcu po co trzymać na półce cegłę i ją wertować godzinami w poszukiwaniu tego jednego jedynego słowa, skoro można szybciutko wpisać w wyszukiwarkę i mieć problem z głowy? Myślenie zdecydowanie nieprawidłowe!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Bo o ile z prostymi słówkami codziennego użytku nie ma większych problemów i co najwyżej można rozwinąć listę tłumaczeń i znaleźć nas interesujące (choć nigdy nie ma tej pewności, co w starym poczciwym słowniku papierowym, gdzie uwzględniają wszystkie dostępne możliwości), o tyle w przypadku słownictwa branżowego zaczynają się schody. Medycy wiedzą, co w trawie piszczy - gdy w machniętym na szybko skrypcie widnieje tylko polska nazwa, a obowiązuje nas mianownictwo dwujęzyczne, zaczyna się dramat. Czasem nawet Wikipedia nie na wiele się zda, uczelniane podręczniki nie zawsze posiadają indeks na końcu, a przecież problem jakoś rozwiązać trzeba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przygotowywanie się do kolokwium to jeszcze pół biedy - ale kiedy przyjdzie nam pisać pracę naukową i tydzień przed konferencją ktoś odsyła nam abstrakt z <i>Hej, hej, ale w regulaminie jest jasno powiedziane, że abstrakt i prezentacja mają być w języku angielskim!</i> przestaje być wesoło. W tym momencie słownik specjalistyczny okazuje się być niezawodny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN7DMv-EwqCAfbXv_arIoeKAG4xH5Wkm6PWMsaMIPj0GVOzzQsMaZ3e37rthXROJkF_qcppPe5yRzH_spyFAQGW_B4PjMXnO7UfbkJ-49pY1B02vuRUJ8-p7DZELQMM59OBSHdCyNBzIRa/s1600/20170508_095640.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN7DMv-EwqCAfbXv_arIoeKAG4xH5Wkm6PWMsaMIPj0GVOzzQsMaZ3e37rthXROJkF_qcppPe5yRzH_spyFAQGW_B4PjMXnO7UfbkJ-49pY1B02vuRUJ8-p7DZELQMM59OBSHdCyNBzIRa/s400/20170508_095640.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim rzuca się w oczy obszerność słownika - nie jest to cieniutka pozycja zawierająca podstawowe mianownictwo, lecz porządna kobyła dopracowana od A do Z, dostatecznie wyczerpująca wszelkie możliwe kombinacje wyszukiwanego hasła. Pracę zdecydowanie ułatwia dodatkowe użycie barw i różnej grubości czcionki, dzięki czemu słownik jest przejrzysty, a wyszukiwanie szybkie i proste; koniec z wymówkami, że nie ma się czasu na przewracanie setek stron, korzystanie z niego jest bardzo instynktowne. Ciekawym dodatkiem są również przykładowe zdania na końcu książki z wyrażeniami często pojawiającymi się w praktyce lekarskiej - idealne dla osób planujących karierę poza granicami kraju, jak również dla studentów wyjeżdżających na praktyki wakacyjne. Jest to szybki sposób na poznanie podstawowych zwrotów wraz z kontekstem ich użycia, coś w rodzaju medycznych rozmówek. Warto zwrócić też uwagę na samo wydanie - twarda oprawa z pewnością przeżyje niejeden upadek z półki, a minimalistyczna szata graficzna idealnie wpasowuje się w klimat medycznych biblioteczek (właściwie rozmiarowo książka jest identyczna do Biochemii Harpera - przy czym słownika nie trzeba wkuć na pamięć...)<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyVKPwTe8TFxWla_Jxhn8q9FnusXQN7eYmZhbZf2kJbD4r1jIiZNKl8ca694hIt2j6VzzkVPYadyr6miPFnQ4oVGummxygaBGZuJu_wnF_K1tDPvvyy3_Yrd7xbtt4PsWjXjcMZDEnJTqZ/s1600/slownik_medyczny_3D_800x800.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyVKPwTe8TFxWla_Jxhn8q9FnusXQN7eYmZhbZf2kJbD4r1jIiZNKl8ca694hIt2j6VzzkVPYadyr6miPFnQ4oVGummxygaBGZuJu_wnF_K1tDPvvyy3_Yrd7xbtt4PsWjXjcMZDEnJTqZ/s200/slownik_medyczny_3D_800x800.png" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Moim zdaniem <i>Słownik medyczny angielsko-polski polsko-angielski </i>to pozycja niezbędna dla wszystkich osób w jakikolwiek sposób związanych z medycyną czy nauką, w której angielski jest językiem praktycznie obowiązkowym. Myślę, że warto wyrobić sobie nawyk zaglądania do papierowych słowników - nigdy nie wiadomo, gdzie nagle może zniknąć internet na dzień przed istotnym kolokwium.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słownik można kupić tutaj: <a href="https://www.jezykiobce.pl/angielski/1700-slownik-medyczny-polsko-angielski-angielsko-polski-9788377886472.html" target="_blank"><i>Słownik medyczny angielsko-polski polsko-angielski</i></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję <a href="https://www.jezykiobce.pl/" target="_blank">EDGARD jezykiobce.pl</a></div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-4704516060694801322017-04-29T22:15:00.000+02:002017-09-05T21:54:13.265+02:00„Powstanie” Ian Tregillis<div style="text-align: center;">
<i>„Hugo Longchamp, kapitan straży Zachodniej Marsylii, wyszedł, jak miał to ostatnio w zwyczaju każdego ranka, na najwyższą wieżę w Nowej Francji wyglądać końca świata.”</i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">[początek pierwszego rozdziału]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFgb8ptvaAQO9VplZB5ZqDJq_Vb1Bkjb-rn_OE5g1ZuWnK5vI-QQ6qT6YEJ7JQfEuLRMOKbirgN0qapZBeK_AchEbNJg4BA1VenEhUhXsBBumVG4O7Ami-_llOJ2lyIugS9wkZIzK-l96/s1600/IMG_1291.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFgb8ptvaAQO9VplZB5ZqDJq_Vb1Bkjb-rn_OE5g1ZuWnK5vI-QQ6qT6YEJ7JQfEuLRMOKbirgN0qapZBeK_AchEbNJg4BA1VenEhUhXsBBumVG4O7Ami-_llOJ2lyIugS9wkZIzK-l96/s640/IMG_1291.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Idą mechaniczni!</div>
<div style="text-align: justify;">
Powtarzam!</div>
<div style="text-align: justify;">
METAL NA MURZE!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odrodzony w ogniach zniszczonej Wielkiej Kuźni Jax rozpoczyna życie jako wolny klakier. Z wyzwoleniem wiąże się jednak ogromne brzemię. Jax pragnie wolności dla swoich mosiężnych braci i sióstr. Nadziei upatruje w na poły legendarnej królowej Mab i jej mitycznej arkadii ukrytej gdzieś daleko na północy kontynentu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Berenice pełniła funkcję Talleyranda – szpiegmistrzyni, bohaterki dziesiątków opowieści, herosa ludu Nowej Francji. A potem popełniła błąd… Została wygnana z kraju i pochwycona przez drakońską sekretną policję zegarmistrzów. Choć jej dni zdają się policzone, nadal zamierza za wszelką cenę dążyć do odmienienia losów wojny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mosiężny Tron planuje znów najechać francuskie ziemie. Ostatnim bastionem Francuzów jest dotąd niezdobyta twierdza Zachodniej Marsylii. Właśnie tu do obrony przygotowuje się kapitan Hugo Longchamp. Zadanie ma wyjątkowo trudne, bo naprzeciw niestrudzonej armii mechanicznych żołnierzy może wystawić jedynie znękane i nieprzetestowane oddziały złożone w większości z kupców i rzemieślników. Sytuacja dawno nie była tak beznadziejna.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span><br />
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Recenzję pierwszego tomu można znaleźć <a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/08/mechaniczny-ian-tregillis.html" target="_blank"><i>tutaj</i></a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytając <i>Powstanie</i>, zostałam zaczepiona przez znajomą. Zaciekawiona okładką, spytała o treść książki, co w efekcie dało moje entuzjastyczne streszczenie tomu pierwszego. Koleżanka jednak zmarszczyła nos „Zbuntowana maszyna? Serio? Matko, ale oklepane!” Z początku zbulwersowana, z czasem zaczęłam dostrzegać jej punkt widzenia - bo, kurczę, przecież przed lekturą pierwszej części miałam taki sam; patrząc pobieżnie na opis faktycznie można wyjść z założenia, że to kolejna niewiele wnosząca historyjka o jednostce, której udało się uciec spod reżimu i bierze się za ratowanie świata. Nie dajcie się jednak zwieść, to tylko pozory!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętam emocje towarzyszące mi przy lekturze pierwszego tomu. Czytało się bardzo przyjemnie, niezaprzeczalnie historia wciągała, bohaterowie trochę tam tej mojej sympatii sobie zagarnęli. Nie było, co prawda, fajerwerków, stosunkowo dobra, ale nie ideał - jednak zostawiła po sobie tę potrzebę poznania ciągu dalszego, która paliła o tyle, że nawet gdyby kolejna część miała się okazać spektakularną klapą i tak chciałabym poznać zakończenie. Bo w tym tkwi sedno: czy finał wyciągnie coś nowego z konwencji? Dlatego ponownie spodziewałam się przeciętności z nieco wyższej półki (oksymoron? Może, ale przeciętność przeciętności nierówna!) - a dostałam coś znacznie, znacznie lepszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim dano mi strukturę, którą osobiście kocham - czyli każdy rozdział przedstawiany jest oczami innej postaci. Z jednej strony mamy Jaxa, który po długiej ucieczce wreszcie trafia do osławionej Nibylandii, zamieszkałej przez wyzwolone klakiery. Z drugiej, Berenice na każdym kroku igrająca ze śmiercią, gdy w przebraniu członka Gildii przemierza kraj, natomiast ostatnim bohaterem jest Longchamp zdający na bieżąco raport z beznadziei obrońców Marsylii. Trzy punkty widzenia, trzy odległe miejsca, trzy zupełnie różne osoby mające wspólny mianownik. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze najbardziej ciekawa jestem tego, w jakich okolicznościach przyjdzie im wszystkim się razem zetknąć - i jaki będzie efekt takiego spotkania. Co prawda, i tak najbardziej wyczekiwałam wątków z Jaxem i Berenice, bo Longchamp, co tu dużo mówić, to gbur - z drugiej jednak strony, nie wyobrażam sobie, by miało go w tej rozgrywce zabraknąć, mimo wszystko wnosi wiele, nawet jeśli miałyby to być wiązanki przekleństw, nad researchem których autor musiał spędzić chyba długie godziny. Nikogo nie podejrzewałabym o taką kreatywność!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie brak wartkiej akcji, nagłych zwrotów i kłód pod nogami. Zaufanie między postaciami zaczyna się burzyć, każdy pod otoczką wzajemnej współpracy wprowadza w życie własne plany, nie bacząc na konsekwencje. Dzieje się, oj, dzieje! A gdy myślisz, że coś zwalnia, że już-już będziesz mógł odłożyć książkę na bok i wrócić do życia (uczyć się do kolokwium, które zaważy o zwolnieniu z części egzaminu #takbyło), autor ponownie miesza chochlą w garze. I w gruncie rzeczy zostawia nas z takim zakończeniem, jakie Rzecznik Praw Czytelnika powinien już dawno obłożyć grzywną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co tu dużo mówić, o ile wcześniej mogłam niezobowiązująco polecić tę serię, bo w końcu zła nie była, o tyle teraz mogę to już powiedzieć z czystym sumieniem - zdecydowanie polecam! I jednocześnie oficjalnie dołączam do oczekujących na część trzecią (czemu kolejne tomy muszą tak wolno wychodzić!).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
★★★★★★★★☆☆</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.</div>
</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-77689988203899170082017-04-13T11:56:00.000+02:002017-04-13T11:56:55.737+02:00„Grom i szkwał” Jacek Łukawski<div style="text-align: center;">
<i>„Marcas z trudem wstrzymał oddech. Ból rozlewał się po jego tułowiu i kończynach, pulsował w piersi, lecz żołnierz mimo to leżał bez ruchu, siłą woli zmuszając ciało, by nie zdradziło go jeszcze przez chwilę.</i>”</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">[pierwsze zdania książki]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwwOjBPvQsAw4h5xbxkW-FaHjCRWEfoM7R079kCQK0npJ6iwZYQIdf3k-ozlvE4WpWyaJMO3PwAN932n6v8o1yleCNpM0bI0w8AnSr7O5trwP5XvYL3tCfP60nYJKWbe0Ed7NG4uNqTQsK/s1600/IMG_1289.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwwOjBPvQsAw4h5xbxkW-FaHjCRWEfoM7R079kCQK0npJ6iwZYQIdf3k-ozlvE4WpWyaJMO3PwAN932n6v8o1yleCNpM0bI0w8AnSr7O5trwP5XvYL3tCfP60nYJKWbe0Ed7NG4uNqTQsK/s400/IMG_1289.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy królestw po obu stronach Martwej Ziemi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy, tym razem bez przygotowania, drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje, może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu? Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa? </div>
<div style="text-align: justify;">
Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a>Recenzję pierwszego tomu można znaleźć <a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/02/krew-i-stal-jacek-ukawski.html" target="_blank"><i>tutaj</i></a>.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do drugich tomów debiutanckich powieści zawsze podchodzę z kołaczącym się w klatce piersiowej sercem - oto przecież trzymam w dłoni książkę, która kryje dalsze losy pokochanych przeze mnie bohaterów, na których poznanie przyszło mi czekać ponad rok. Jednocześnie do głosu dochodzą obawy, bo co, jeśli nie dorówna poprzedniczce, co, jeśli nie wciągnie mnie z taką samą siłą, nie oderwie od otaczającego świata, a jej lektura będzie udręką? Jednak w głębi duszy dochodzi do głosu myśl, że już sam fakt tego, że zdecydowałam się sięgnąć po kolejną część historii, bardzo dobrze o niej świadczy i autor z pewnością nie zawiedzie. I, ku uciesze intuicji, okazało się to prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Historia przybiera nieoczekiwany (choć, biorąc pod uwagę, że to wielotomowe klasyczne fantasy, to jak najbardziej oczekiwany) obrót; dotarcie do Wondettel staje się tylko początkiem kolejnej długiej wyprawy w poszukiwaniu Azure, królowej, którą jak najszybciej trzeba posadzić na tronie. Tylko co, jeśli okazuje się, że królowa jest rozkapryszoną, egoistyczną szlachcianką, z którą nie sposób dojść do porozumienia? A sytuacja dookoła zamiast ulegać jakiemukolwiek polepszeniu, tylko bardziej się pogarsza? Przygody Arthorna przywołują na myśl tylko jedno - cóż za ciężki los zgotował mu autor i aż strach myśleć, z czym będzie się jeszcze musiał zmierzyć na swojej drodze. Bo jedno trzeba przyznać: łatwo mu nie jest i nawet iluzoryczne dopełnienie nadanej mu misji przynosi tylko więcej problemów, niż je rozwiązuje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kraina Martwej Ziemi nie jest serią dla mięczaków - tutaj nie ma głaskania czytelnika po główce, podkładania mu pod nos gotowego streszczenia poprzedniego tomu, jesteśmy od razu wrzucani w wir wydarzeń, tak jakby między kolejnymi częściami nie było żadnej przerwy, żadnej granicy. Wyobraźcie sobie posiadać całą serię na półce, od początku do końca, i kilka wolnych dni; nic, tylko czytać jedną po drugiej, na kilkanaście długich godzin całkowicie zanurzyć się w wykreowanym przez Łukawskiego świecie, bez zbędnych przerywników, spowalniania akcji. Cudowna perspektywa i za to jak najbardziej autora cenię, nawet jeśli gdzieś cichutko w głębi serca palę się ze wstydu, że potrzebowałam kilku dobrych rozdziałów, by przypomnieć sobie, co tak naprawdę działo się wcześniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drobnostki, które wcześniej ujęły mnie za serce, nadal są intensywnie eksploatowane w powieści; czyli w dalszym ciągu historia tętni duchem słowiańskich bóstw i na każdym kroku czekają nas nowe, (nie)spodziewane stwory, które więcej wywołują chyba sympatii niż trwogi - bo przecież to wszystko takie rodzime, swojskie, takie nasze. W dalszym ciągu Arthorn jak dostaje w głowę, to dostaje w głowę, o żadnej nadludzkiej wytrzymałości i machaniu mieczem z pogubionymi wnętrznościami mowy być nie może (nikt istnienia smoków czy magii nie kwestionuje, ale gdy bohater, najzwyklejszy przedstawiciel gatunku ludzkiego zachowuje się niezgodnie z prawami fizyki, czytelnik zaraz marszczy brwi). I w dalszym ciągu autor nie szuka łatwych rozwiązań, szczęśliwych zakończeń - a nawet, gdy takie mają miejsce, to okazują się być efektem misternie ułożonych planów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To, czego pisarzowi zdecydowanie odmówić nie można, to niewiarygodnie lekkie pióro i, co ważniejsze, umiejętności sprawnego z niego korzystania; bo wciągać może nawet tanie kioskowe romansidło, grunt to zrobić z tego pożytek. Pewnie nigdy się nie dowiem, czy autorowi przychodzi to z łatwością, czy też ślęczy nad danym fragmentem godzinami, dopieszczając go co do najmniejszego spójnika - i w gruncie rzeczy każda z tych dwóch opcji byłaby dla mnie powodem do oddania hołdu - jednak gdy widzę ciągłe sprawne przeskakiwanie z jednego skrajnego stylu w inny, nie sposób się nie zakochać. Wyobraźcie sobie, że nawet bez opisu postaci możecie spokojnie dojść do tego, jak ów osobnik wygląda, kim jest, jakie ma pobudki - tylko bazując na formie jego wypowiadania się. Tego nie da się opisać, to trzeba poczuć na własnej skórze.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkUXlVB3cA9-HCr2WgAvh_E9xtAXE21OyBMTBle2Xqhvl21oDiGG3X-6M8dd9KmdH9opoHYJn0Hpx28FQcg_GMXJywz0ivHe59DahLaZZeqOfb6-w931pKkWVjro_2JmcPX7fZYFpdAHR0/s1600/IMG_1293.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkUXlVB3cA9-HCr2WgAvh_E9xtAXE21OyBMTBle2Xqhvl21oDiGG3X-6M8dd9KmdH9opoHYJn0Hpx28FQcg_GMXJywz0ivHe59DahLaZZeqOfb6-w931pKkWVjro_2JmcPX7fZYFpdAHR0/s400/IMG_1293.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czy ktoś jeszcze lubi ręcznie robić luźne notatki na temat świeżo <br />przeczytanej książki, nieważne, czy to chyboczący pociąg, czy chwila<br />przy gorącej herbacie?</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Największym i prawdopodobnie jedynym minusem książki jest jej objętość - jest zwyczajnie za krótka. I to nawet nie w kontekście tego, że po prostu zbyt szybko się kończy (a jest to bardzo, bardzo przykre!), jednak dlatego że sporo wątków na tym ucierpiało, co widać szczególnie pod koniec. O ile z początku towarzyszymy bohaterom przy każdym kroku, im dalej, tym więcej zostaje pominięte, tym więcej autor przeskakuje; może z presji czasu, może doszedł do wniosku, że nie są to wątki istotne. Mimo wszystko czytelnik traci nieco orientację, nie do końca wie, na czym stoi - bo nagle ze strony na stronę postaci pojawiają się w zupełnie innym miejscu, o innym czasie, w diametralnie odmiennej sytuacji. Nie jest to zabieg obcy, więc spokojnie czeka się na wplatane w międzyczasie wyjaśnienia czy retrospekcje; są one jednak zbyt okrojone, by zaspokoić ciekawość. Dzieje się to, rzecz jasna, na korzyść akcji, która pod koniec rusza z kopyta, by, już typowo, zostawić nas w najbardziej kulminacyjnym momencie z milionem pytań na ustach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To, że tom ten jest stosunkowo krótki, a styl autora nie pozwala na oderwanie się od lektury, wiąże się z jeszcze jednym aspektem - czytelnik fizycznie bardzo mało czasu spędza z bohaterami, co odbija się na kolejnej części; biorąc pod uwagę roczną przerwę, niewiele pamięta się z lektury, którą pochłonęło się za jednym zamachem. Dotyczy to oczywiście tylko tych, którzy dalsze tomy czytają wraz z ich ukazaniem się - bo ci, którzy, jak już wcześniej zostaje wspomniane, wezmą się naraz za całą serię, z pewnością to docenią. Jeśli jednak ktoś miałby wahać się z decyzją rozpoczęcia przygody z Łukawskim, bazując na tej właśnie niedogodności, nie warto brać jej szczególnie pod uwagę - to typowe problemy ludzi, którzy zamiast, jak Pan przykazał, rozkoszować się lekturą przez kilka dni, wolą ją pochłonąć na raz i później narzekać, że niewiele z niej pamiętają.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo wszystko, historia jest jak najbardziej godna polecenia i już teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część (przed którą prawdopodobnie zrobię sobie maraton z poprzednimi, a co!).<br />
<br />
★★★★★★★★☆☆<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-60400556341704594652017-03-18T16:08:00.003+01:002017-03-18T16:08:56.988+01:00„Utopce” Katarzyna Puzyńska<div style="text-align: center;">
<i>„Witam w moim domu! Proszę wejść swobodnie i z własnej nieprzymuszonej woli!”</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM3g79Q73UZCxm-V0_Tfr1H-tWCv59Um290J_uOU3-UCnItbMHTwPCCp4um7ObUICRynqK6wVJ5xGUg6mIdJsdDvO5LDRmTuCIrbVNE7YreWd9wwcE5kb1DSLZOhMw5v88vKnIcYX61khX/s1600/utopce.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM3g79Q73UZCxm-V0_Tfr1H-tWCv59Um290J_uOU3-UCnItbMHTwPCCp4um7ObUICRynqK6wVJ5xGUg6mIdJsdDvO5LDRmTuCIrbVNE7YreWd9wwcE5kb1DSLZOhMw5v88vKnIcYX61khX/s400/utopce.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przejeżdżając między poskręcanymi drzewami, ściśle otaczającymi leśny trakt, nie spodziewali się, że trafią w samo serce zabobonnych wierzeń, które nagle, na tej niewielkiej polanie zamkniętej w puszczy, nabiorą niebywałej mocy. Gdzie wielkie konary bronią dostępu intruzom do tajemnic wioski, gdzie niespodziewanie gaśnie światło latarek, gdzie czuć wampirzy oddech na karku, gdzie okazuje się, że dewiza, jakoby za każdym morderstwem zawsze stoi człowiek, nie jest już czymś takim oczywistym - tam właśnie ląduje grupa śledczych z Lipowa, usiłując rozwiązać zapomnianą sprawę sprzed lat. Uzbrojeni zaledwie w skąpe akta źle prowadzonego śledztwa z 1984 i niechęć mieszkańców, próbują znaleźć odpowiedzi na pytania, których nie brakuje. Kto by jednak pomyślał, że zakrwawione ubrania i ślady wampirzych kłów przy nich będą tylko preludium do czegoś znacznie, znacznie głębszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie lubię recenzować późniejszych tomów (w tym przypadku - piątej części) długiej serii, bo mimo zapewnień, że w gruncie rzeczy fabuła jest tak układana, by rozpoczęcie w którymkolwiek momencie nie stanowiło żadnego problemu, w dalszym ciągu może potencjalnego nowego czytelnika odpychać. Zawsze jednak pozostaje nadzieja, że w ten sposób zainteresuje się on serią, więc, dodatkowo będąc pod wpływem tych wszystkich emocji towarzyszących świeżo ukończonej lekturze, zaryzykuję. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Katarzyny Puzyńskiej chyba przedstawiać nie muszę, szczególnie, że kilkakrotnie miała okazję się przez bloga przewinąć (<a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/06/motylek-katarzyna-puzynska.html" target="_blank"><i>Motylek</i></a>, <i><a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/06/wiecej-czerwieni-katarzyna-puzynska.html" target="_blank">Więcej czerwieni</a></i>), za każdym razem w towarzystwie niezliczonych komplementów. Nie ma co ukrywać, w swoich książkach rozkochała mnie od pierwszego rozdziału, więc z pewnością żaden obiektywizm miejsca mieć nie może. Dlatego możecie wziąć tylko na słowo, że na tle czterech pozostałych świetnych powieści, nagle pojawiła się powieść jeszcze lepsza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tło obyczajowe w dalszym ciągu trzyma wysoki poziom, co jest prawdopodobnie tym, co najbardziej urzekło mnie w tej serii. Świadomość, że zawsze możesz wrócić do ukochanych bohaterów, jednocześnie dostając nową, zawiłą zagadkę, podnosi na duchu. To jak powroty do domu po długiej nieobecności - niby wiesz, czego się spodziewać, jednak nie brakuje elementu zaskoczenia. Tak właśnie jest z Lipowem. Zmęczony długą podróżą, siadasz w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbaty i słuchasz opowieści bliskich ci ludzi, nie raz wybałuszając oczy i nie dowierzając własnym uszom, ile niesamowitych wydarzeń cię ominęło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Intryga tym razem również spełniła wszelkie oczekiwania. Z początku zupełnie nie do rozwiązania bez żadnych podejrzanych zmienia się pod koniec w sprawę, w której podejrzanym staje się dosłownie każdy wymieniony bohater. Nie ma niewinnych, wszyscy mają swoje za uszami, zapewniając sobie nawzajem wątpliwej wiarygodności alibi. A wszystko to, by na koniec wywrócić wszelkie domysły do góry nogami, sprawiając, że czytelnik ani na chwilę nie może oderwać wzroku od kartek. Bo jedno trzeba <i>Utopcom</i> przyznać, trzymały w napięciu od samego początku aż do ostatniej strony i nie ma co się łudzić, że „jeszcze jeden rozdział i odkładam” - każdy kończył się w taki sposób, że po prostu<b> trzeba</b> było kontynuować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak w dalszym ciągu nie było to to, co sprawiło, że uznałabym tę część za, póki co, najlepszą z cyklu. A jest nią - tak, klimat słowiańskich mar! Bo czyż nie jest fascynującym trafić do niewielkiej wioski o nazwie, nomen omen, <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Utopiec" target="_blank">Utopce</a>, której bram strzeże Leszy, jej naczelna dewotka okazuje się być medium rozmawiającym z umarłymi, a po lasach biega wampir? Gdzie nocami w najmniej odpowiednim momencie gasną latarki ze świeżo włożonymi bateriami? Gdzie któryś z policjantów wpada w trans i widzi zmarłych? Gdzie znajduje się chatka z piernika? Gdzie czas wydaje się płynąć zupełnie inaczej? I mimo że doskonale wiemy, że coś takiego jest niemożliwe, to niejednokrotnie tracimy pewność i sami przez chwilę zaczynamy wierzyć w rzeczy, o wiarę w które nigdy byśmy się nie podejrzewali. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A zatem, wchodzicie w to?</div>
<div style="text-align: justify;">
★★★★★★★★★☆</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-34126862726035588712017-03-08T16:02:00.002+01:002017-03-08T16:05:48.625+01:00Dlaczego czytam?<div style="text-align: justify;">
Nie potrafisz przejść obojętnie obok księgarni, biblioteka jest Twoim drugim domem, wszystkie półki w domu uginają się niebezpieczne pod ciężarem kolorowych grzbietów, których nieustannie przybywa, czytnik e-booków domaga się dodatkowej pamięci; nie wyobrażasz sobie dnia bez książki - w końcu dzień bez lektury to dzień stracony. Godzinami mógłbyś opowiadać o swoich ulubionych powieściach, nauczyłeś się sprawnie ignorować ciekawskie spojrzenia, gdy wąchasz zapach świeżo zadrukowanych stron, lub nagle, bez ostrzeżenia wybuchasz głośnym śmiechem w miejscu publicznym. Brzmi znajomo? </div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://www.antykwariaty.net.pl/wp-content/uploads/2015/03/wpid-typowi_klienci.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://www.antykwariaty.net.pl/wp-content/uploads/2015/03/wpid-typowi_klienci.jpg" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.antykwariaty.net.pl/" target="_blank">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Jestem pewna, że nie tylko ja miałam okazję usłyszeć pytanie: <i>dlaczego czytasz?</i>, często w kontekście ekranizacji: <i>dlaczego czytasz, skoro możesz obejrzeć film? </i>Patrzyłam wtedy na mojego rozmówcę z zażenowaniem i już byłam gotowa przedstawić listę swoich argumentów, ale zazwyczaj zaczepne: <i>a dlaczego ty nie czytasz?</i> kończyło się złożeniem broni i zmianą tematu. Warto się jednak zastanowić nad tym pytaniem nie tylko w kontekście niestosownych pytań (bo równie dobrze mogłoby ono brzmieć: <i>dlaczego oddychasz?</i>), ale również dla samego siebie, by poznać bliżej swoją naturę książkoholika. Zatem, dlaczego czytam?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Bo czytanie rozwija wyobraźnię</b>. Sięgając po książkę, zanurzamy się w zupełnie innym świecie - <i>ale jak to? Przecież patrzysz tylko na pokryte czarnymi znakami przetworzone drzewa! </i>W takim razie czy sam fakt czytania nie jest czymś niesamowitym? W Twojej głowie ciąg liter zamienia się w ludzi, zdarzenia, krajobrazy - a później oglądasz ekranizację i masz wrażenie, że trafiłeś na niewłaściwy seans. Książki mają w sobie to piękno, że każdy ich treść widzi inaczej (dlatego nawet bestseller w Twojej wyobraźni jest unikatowy!) i jeszcze długo, długo ten obraz pozostaje w naszej pamięci - a to dlatego, że został on wytworzony przez nas samych, nikt nie podał nam go na tacy. W takim razie, czy książki nie czynią z nas artystów?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Bo czytanie poszerza horyzonty</b>. Hasło wyświechtane, ale nie może go tu zabraknąć. Bo czy nie jest prawdą, że patrzymy na świat przez pryzmat przeczytanych książek? Oglądasz wiadomości i niepokoisz się, że jakiś kraj jest na skraju <i>Roku 1984</i>. Albo też widzisz starą, odrapaną, pokrytą śniegiem latarnię w centrum opustoszałego parku i rozglądasz się za faunem. Książkoholik widzi więcej - każdy, nie tylko ten, który czyta klasykę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Bo czytanie sprawia, że nasze życie staje się bardziej kolorowe</b>. Codzienność zapewnia nam rutynę, a rutyny nikt nie lubi. Każdy z nas chce przeżyć przygodę, dokonać czegoś, poznać niezwykłych ludzi, mityczne postaci - a pozwalają nam na to właśnie książki. Bierzemy udział w pościgach, rzucamy zaklęcia, przemierzamy na koniu kolejne królestwa bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, bez potrzeby opuszczania swojego azylu. Już nie mówiąc o tych wszystkich bohaterach - powieści są skarbnicą cudownych postaci, od prawdziwych przyjaciół pokroju Sama Gamgee po czarne charaktery rzędu Voldemorta. W życiu niekiedy brakuje rozmaitości - książki nam je zapewniają, pozwalają prowadzić więcej niż jeden żywot.<br />
<br />
<b>Bo czytanie sprawia, że można w pożyteczny sposób spędzić czas</b>. Może to najmniej fantazyjny argument, ale na swoim przykładzie widzę, że obudziłam ukrytego gdzieś w podświadomości szalonego książkoholika, gdy... zaczęłam jeździć autobusem. Półtorej godziny wyjęte z życia każdego dnia potrafi zmotywować do znalezienia sobie konstruktywnego zajęcia - a jakie może być lepsze zajęcie niż nadrabianie książkowych zaległości?<br />
<br />
<b>Bo czytanie poszerza zasób słownictwa</b>. I choć możemy myśleć, że tak nie jest, to tak jest. Tkwi w tym jednak pewien szkopuł, bo nie tylko to najbardziej wyrafinowane słownictwo nam się udziela - dopóki nie zatracę się w nowej historii, długo mogę powtarzać powiedzonka bohatera z poprzedniej lektury. Gorzej, gdy zostają i za nic się odczepić nie mają zamiaru. Cóż... <i>zdarza się</i>.<br />
<br />
<b>Bo dzięki czytaniu można uciec od wszelkich problemów </b>- a na studiach medycznych okazuje się, że książki są najlepszym lekarstwem, nawet jeśli czytane zdecydowanie dłużej niż w normalnych okolicznościach! :)<br />
<br />
(Nikt się mnie tu nie spodziewał, prawda?)</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-50807266072974794002016-09-28T10:17:00.001+02:002016-09-28T10:17:39.449+02:00Przerwa<div style="text-align: justify;">
Jak już pewnie większość miała okazję zauważyć, na blogu zrobiło się ciut martwo - a że od poniedziałku medyk zaczyna swoją medyczną przygodę, wątpię, by cokolwiek miało ulec zmianie. Dlatego też chciałabym się z Wami pożegnać; jednak na pewno nie permanentnie, zbyt dobrze mi tu było przez ostatni rok, bym miała na zawsze opuścić to miejsce. :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do zobaczenia!</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-67885876282925532072016-09-04T15:50:00.000+02:002016-09-04T15:50:17.906+02:00Wyniki konkursu urodzinowego<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W przerwie między kolejnymi niebytnościami w domu (długość studenckich wakacji pozostawia jednak spore pole do popisu), chciałabym ogłosić wyniki konkursu na pierwsze urodziny bloga. Nie przedłużając, z pomocą starego dobrego randomizera...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwpVjZrlfvFSCvL-N8_xzj9vVkCJdIWTeLPli-PAh8arI7sRpR3d-9sk955HKhIIO_YplGYFwD45eesIuSbePGUpIcNlRiHcGQ1QXNJsFp-k0KApEe7NEpoFsfQCfyadEc5g9QPmuNFuth/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwpVjZrlfvFSCvL-N8_xzj9vVkCJdIWTeLPli-PAh8arI7sRpR3d-9sk955HKhIIO_YplGYFwD45eesIuSbePGUpIcNlRiHcGQ1QXNJsFp-k0KApEe7NEpoFsfQCfyadEc5g9QPmuNFuth/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a>...zwyciężczynią zostaje <a href="http://amandaasays.blogspot.com/" target="_blank">Amanda</a>!<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmdhEn-6QGX0vL9pU_ASUqz2wCf-P4LE59igAEWxr6d0ryQ24P39xHB6J_MSfsRH0ptI-PblJc2fJrTXIpaMMbdIlCBe9J-S2bqAjEa1sZMVowx6SLJnsn9ZjNswkOApHy1-Rbm_bjdkGD/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmdhEn-6QGX0vL9pU_ASUqz2wCf-P4LE59igAEWxr6d0ryQ24P39xHB6J_MSfsRH0ptI-PblJc2fJrTXIpaMMbdIlCBe9J-S2bqAjEa1sZMVowx6SLJnsn9ZjNswkOApHy1-Rbm_bjdkGD/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u1.png" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Gratulacje! ☺</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-84354257688382804052016-08-23T18:12:00.002+02:002016-08-23T18:12:44.331+02:00Wakacyjna wymiana książkowa<div style="text-align: justify;">
Na początku wakacji na blogu <a href="http://czytelniadominiki.blogspot.com/" target="_blank">Dominiki</a> pojawiła się wakacyjna wymiana książkowa - co tu dużo mówić, uwielbiam takie akcje i choć z paczkami różnie bywało, nigdy nie mogłam powiedzieć, bym żałowała zgłoszenia się; dlatego długo nie czekałam na wzięcie udziału. Wypełniłam ankietę, w połowie wakacji wysłałam przesyłkę i jakoś tak zupełnie zapomniałam, że jeszcze do mnie ma coś przyjść. Aż do dzisiaj, gdy do drzwi zadzwonił listonosz.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionzWg8mjwb2rysKq4Xi62hwA7vp8t44El29UySl4JUpTrXN9hPae9KKzqBJXvMlQzxNjb2jVQUdZUslZwlxorYqw5rQTx6kzABT5Ivaw4fOaJiIPEeN8IodwLtklRNNfgcDkPoO_yMVhq/s1600/IMG_0666.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionzWg8mjwb2rysKq4Xi62hwA7vp8t44El29UySl4JUpTrXN9hPae9KKzqBJXvMlQzxNjb2jVQUdZUslZwlxorYqw5rQTx6kzABT5Ivaw4fOaJiIPEeN8IodwLtklRNNfgcDkPoO_yMVhq/s400/IMG_0666.JPG" width="400" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Powyższe zdjęcie mówi chyba więcej niż jakikolwiek opis - <a href="http://ivka86.blogspot.com/" target="_blank">Ewelina</a> przeszła samą siebie! Grzebiąc w paczce i wyciągając kolejne przedmioty, czułam się, jakbym odkryła skrzynię ze skarbami. Przede wszystkim, za serce całkowicie ujęły mnie książki, każda z osobna znajdująca się od dawien dawna na mojej liście <i>Chcę przeczytać</i> (vel <i>Koniecznie muszę mieć na swojej półce</i>).</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBXRewtznkFhJofsKd-pTYThxDJaPrgPVO1Eoh7VdXteA-zQoC7VqTmnWmjGId65ORVEX7Q1Zjlvg-CXH55ANt5btAcJUUnrPFkDOxjtsEILLLSM5hnjo_H1QDoYuA5vngGQPRm4_R4sAJ/s1600/IMG_0661.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBXRewtznkFhJofsKd-pTYThxDJaPrgPVO1Eoh7VdXteA-zQoC7VqTmnWmjGId65ORVEX7Q1Zjlvg-CXH55ANt5btAcJUUnrPFkDOxjtsEILLLSM5hnjo_H1QDoYuA5vngGQPRm4_R4sAJ/s400/IMG_0661.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<i>Zielonej mili</i> przedstawiać chyba nie trzeba. Czytałam ją sto lat temu (jeszcze gdzieś w końcach podstawówki), niedawno odświeżyłam sobie film i doszłam do wniosku, że co, jak co, ale do pierwowzoru wrócić trzeba (żeby nie powiedzieć:<i> O matko, tak bardzo muszę mieć książkę!</i>). <i>Zabić drozda</i> - klasyk, którego jeszcze nie przeczytałam, a chodzi za mną od dawien dawna, tym bardziej, kiedy zaczęło być głośno o śmierci Harper Lee (tak, na nieszczęście jestem jedną z tych osób, które poznają tytuły stulecia zaraz po śmierci ich autorów, jak chociażby <i>Imię róży</i> Umberto Eco, zmarłego, notabene, tego samego dnia, co Lee - ale wymieniać można by długo). Chciałam go tym bardziej, że na półce dumnie stoi już <i>Idź, postaw wartownika</i>, a nie wypada zacząć czytać bez znajomości wcześniejszej powieści autorki... Na deser, na mój regał w końcu trafiła upragniona <i>Dolina Muminków w listopadzie</i> - którą, swoją drogą, zdążyłam już dzisiaj przeczytać (i upewniłam się, że istotnie potrzebowałam jej w swojej biblioteczce!)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYd0_rMK5toM1UsdcxSCymaB58b_O0HwVxFjwSHtnYU-7xh8wgFuOxtNbE23TknbBRNNOFXTGds0IlR0RhqW-ocm9vmwZLwHxT_VrAPgIkw9iESOfR4-wpv1GJBs232XUvuohaAMb2-ioK/s1600/IMG_0662.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYd0_rMK5toM1UsdcxSCymaB58b_O0HwVxFjwSHtnYU-7xh8wgFuOxtNbE23TknbBRNNOFXTGds0IlR0RhqW-ocm9vmwZLwHxT_VrAPgIkw9iESOfR4-wpv1GJBs232XUvuohaAMb2-ioK/s400/IMG_0662.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Już do tego miejsca by mi wystarczyło, by być w siódmym niebie - ale paczka poza książkami zawierała jeszcze mnóstwo innych dobroci, z których każda po kolei wywoływała na mojej twarzy coraz większy uśmiech. Zakładek nigdy za wiele, więc każda jest mile widziana, a także kilka magnesów z wolnelektury.pl (w tym jedne z obrazem Malczewskiego! ♥)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKSLjQYtVxF2N4rn4y54rKsqp5gEPDs97t6EnbEiagW0DJgNY7AGRBtX5Q6zE_OCITWpYptacgvTeXXgqZRQ40aqs9FH9SMrr8-fGZNxOOmM8kERnUltp7pK0G8xuFDbm6jIUWt-iXZdQS/s1600/IMG_0663.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKSLjQYtVxF2N4rn4y54rKsqp5gEPDs97t6EnbEiagW0DJgNY7AGRBtX5Q6zE_OCITWpYptacgvTeXXgqZRQ40aqs9FH9SMrr8-fGZNxOOmM8kERnUltp7pK0G8xuFDbm6jIUWt-iXZdQS/s400/IMG_0663.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Herbatę kocham całym sercem i w gruncie rzeczy jest to jedyny napój, od którego ewentualnie bywam uzależniona - a taka ilość starczy na dłuuugo! Do tego nietypowe smaki, czego chcieć więcej? Tylko wyciągać kubek i nastawiać czajnik!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIeTzC_Tioi7J2bS9nTX_Y5xIKJoI9-SQlvmRDennqwYpnvrfbmABqBXzIagjGBOIdo5J90i-QDNOU2qkrfvrPlM_GJb0P3KpnrZYTHWuqS-bRzhbPuxZZ2aq_o1PDVg2ZUYMcEjux3vy-/s1600/IMG_0664.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIeTzC_Tioi7J2bS9nTX_Y5xIKJoI9-SQlvmRDennqwYpnvrfbmABqBXzIagjGBOIdo5J90i-QDNOU2qkrfvrPlM_GJb0P3KpnrZYTHWuqS-bRzhbPuxZZ2aq_o1PDVg2ZUYMcEjux3vy-/s400/IMG_0664.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
A jako dodatek do wieczoru z książką i kubkiem herbaty, odświeżające cytrynowe świeczki. Pachną cudownie i kitram je aktualnie po szufladach i szafkach - utrzymują w nich nieziemski zapach!<br />
W tym miejscu powinny się też znaleźć zdjęcia słodyczy... ale nie oszukujmy się. ☺<br />
<br />
Słowem podsumowania? Chyba najlepsza paczka wymiankowa, jaką kiedykolwiek dostałam. Ewelino, dziękuję!<br />
<br />
Jak tam u Was? Ktoś również brał udział w akcji? Podzielcie się wrażeniami!</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-40864781012194174242016-08-16T14:22:00.000+02:002016-08-16T14:23:06.790+02:00„Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” Anna Lange<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>„Nekromancja nie ma u większości ludzi najlepszej opinii, a jeśli już budzi jakieś w miarę pozytywne skojarzenia, dotyczą one przede wszystkim dramatycznych starć woli z umarłymi.” </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">[pierwsze zdanie książki]</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieSR9YRwUWm6vBgEbSYYRN_zbpc2KGSDrreFeOGlT5OoAimbM96CEh4kZJp8BfPxRlfWcfmFT4ryDmdhYj1C7SExQIbl0md9X8PEBWF_xdhJzdOS3bjTSzfY2XofZtIbHrVyqZmxgh_Ggx/s1600/IMG_0640.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="332" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieSR9YRwUWm6vBgEbSYYRN_zbpc2KGSDrreFeOGlT5OoAimbM96CEh4kZJp8BfPxRlfWcfmFT4ryDmdhYj1C7SExQIbl0md9X8PEBWF_xdhJzdOS3bjTSzfY2XofZtIbHrVyqZmxgh_Ggx/s400/IMG_0640.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
Clovis LaFay ma kłopoty rodzinne. Nieżyjący już ojciec miał reputację czarnego maga, znacznie starszy przyrodni brat jest wrogo nastawiony, a dzieci tego ostatniego… No cóż, na pewne zaburzenia nie ma jeszcze nazw – jest rok 1873 – co nie znaczy, że nie istnieją te zjawiska. </div>
<div style="text-align: justify;">
John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa i nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej również ma liczne problemy. Z pieniędzmi nie jest najlepiej, z prowincji przyjechała młodsza siostra, podwładni krzywo patrzą na zwierzchnictwo młodego eksporucznika artylerii, a najgorsze, że w Londynie drastycznie brakuje egzorcystów! </div>
<div style="text-align: justify;">
Alicja Dobson waha się: zamążpójście czy pielęgniarstwo? Sęk w tym, że konkurenci się nie tłoczą, a zajęcia z magii leczenia na kursie pielęgniarskim okazały się nie całkiem tym, na co miała nadzieję. Clovis LaFay chętnie służy pomocą w tym drugim problemie, a kto wie, może i w pierwszym? Chociaż czegoś się jakby boi…</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">[opis wydawnictwa]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba pójdę usiąść w kącie i popłaczę. Nie dam rady niczego napisać, nie ma opcji, nie znam tylu synonimów słowa „wspaniały”. Zlinczujcie mnie, ale nie będzie typowej recenzji. Nie tym razem. Nie kiedy spodziewam się fajnej historii, a dostaję powieść, która spełnia wszystkie moje podświadome pragnienia fabularne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Weźcie kociołek, trzymajcie na wolnym ogniu. Wrzućcie epokę wiktoriańską, Londyn, charyzmatyczne postaci, których NIE DA się nie pokochać (<b>NIE DA</b>), dodajcie magię, ale nie taką nie wiadomo skąd, rozsądną: magię nekromancką, egzorcyzmy, ghule, duchy, mroczne cmentarze. Szczypta delikatnego wątku romantycznego, ale rodem z Jane Austen, prawdziwą przyjaźń męsko-męską między policjantem z głową na karku a arystokratą z głową w chmurach, klimat z Sherlocka Holmesa, ciut intrygi, nie za dużo, subtelny humor oraz coś do myślenia. O, i jeszcze cudowna okładka, piękne wydanie, najlepiej z dziełem (synonimy słowa „wspaniały”) Dominika Brońka. Do tego odniesienia do faktycznej historii i faktycznych postaci - jak ktoś się odniesie do pionierów medycyny, ma mnie. Cholera, Annie Lange się udało! Dobra, to jeszcze jedno kryterium... Niech naszemu wyglancowanemu arystokracie zaproponuje coś nieprzyzwoitego inny facet, ha, wygrałam! O nie... nieee...! Niech to. Autorka ma mnie w całości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W porządku, to brzmi trochę obłąkanie. Ale wbrew pozorom staram się powstrzymać przed caps lockowaniem „czytajcie Clovisa, to jest cudne, błagam!”, bo wyszłoby to tragicznie nieprofesjonalnie, a na to pozwolić sobie nie możemy, prawda? Wdech, wydech. Dobra, przedstawię Wam trzy obiektywne powody, dla których warto sięgnąć po książkę Lange.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powód pierwszy. Jeszcze tego nie wiesz, ale uwierz mi, bardzo chcesz poznać bohaterów. Clovis, można powiedzieć: wyrzutek arystokratycznego rodu LaFayów. Ale co poradzić, że wcale ci nie zależy na schedzie zbrukanej krwią rodziny? Trochę brzydzisz się patrzeć w lustro na geny ojca, najchętniej to byś przeskoczył o sto lat i przepuścił krew przez jakiś dializator, by oczyścić ją z tego rodowego brudu. Póki co możesz przekierować frustrację i zatopić się w nekromancji, przesiadywać na cmentarzach i spędzać czas na pogaduszkach z duchami (cóż zrobić, że martwi są ciekawsi od żywych?). Czasem wyegzorcyzmujesz jakiegoś ghula - no, dopóki raz coś nie wyjdzie i skończysz pod opieką rodzeństwa Dobsonów, a dalej dołączysz jako konsultant do wydziału magicznego policji. John Dobson, prawdziwy starszy brat (w gruncie rzeczy dla każdego), były wojskowy, który potrafi pocieszyć, ale też szybko doprowadzić do porządku - lotny umysł, niepotrafiący kłamać (niech żyją potrafiący zaczerwienić się mężczyźni!). Alicja Dobson, kobieta, przeklinająca fakt, że urodziła się ze sto lat za wcześnie. Jeszcze nie czysty feminizm, ale trochę jej tęskno do niektórych praw. Gdyby tylko mogła się uczyć prawdziwej leczniczej nekromancji, a nie marnych sztuczek! A i jeszcze jakieś małżeństwo by się przydało, mimo wszystko szkoda zostawać starą panną... Ech! Do tego cała plejada postaci pobocznych, nie mniej interesujących. Ale spokojnie, to nie tylko powierzchowny opis - okaże się, że poznasz historię nawet najgorszego rzezimieszka! Głupio przyznać, ale ów rzezimieszek także nad wyraz sympatyczny, mimo tej krwi na rękach. Krótko: cudowni bohaterowie, z krwi i kości i ciętym językiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powód drugi. Jeszcze tego nie wiesz, ale uwierz mi, bardzo chcesz poznać fabułę i styl autorki. To nie thriller, który ma nas zaskakiwać na każdej stronie - to pomieszanie magii, rodzinnej intrygi (choć mrożącej krew w żyłach), pielęgnowania przyjaźni... brzmi słabo. Ale wciąga! I to całkowicie! Już nie mówiąc o klimacie, tej atmosferze XIX-wiecznego Londynu: stukot końskich kopyt o bruk, strzał z rewolweru w ciemnym zaułku, gwizd policyjnego gwizdka, <i>the game is afoot</i>, chciałoby się powiedzieć. Czytasz, czytasz, z jakiejś przyczyny oderwać się nie możesz, a tu nagle dociera do siebie świadomość, że trzeba zwolnić, bo jeszcze przypadkiem się skończy! Co prawda, trochę skupienia będzie potrzebne, by wyłapać wszystkie subtelności, ale nie można tu mówić o jakiejkolwiek formie utrudnionego odbioru - bo jest on nad wyraz przyjemny. Kilka świetnych wątków, retrospekcje rozjaśniające ciut obecny stan rzeczy oraz liczne drobiazgi dopełniające całości, a wszystko to w akompaniamencie niesamowitego pióra. A po zakończeniu lektury (poza traumą, że to już koniec) ma się wrażenie, że zupełnie niczego nie zabrakło - samo ostatnie zdanie to taka kropka nad i. Ach, nie sposób nie odłożyć książki bez uśmiechu.<br />
<br />
Powód trzeci. Jeszcze tego nie wiesz, ale... historia. Może nie każdy zwraca na to uwagę, jednak osobiście ogromnie sobie cenię, kiedy pisarz faktycznie bierze się za research i lokuje swoją powieść w realiach epoki. Niekoniecznie musisz być świadomy wszystkich nawiązań - ale wystarczy, że wyłapiesz znajome nazwisko bądź historyczny fakt, by nabrać wrażenia realności opisywanych wydarzeń. A szerzej się uśmiechniesz, gdy okaże się, że faktyczne dane także osadzone są w realiach... powieści. Wisienka na torcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego nigdzie nie jest napisane, że to tom pierwszy. Dlaczego. Chcę kontynuację, potrzebuję jej!</div>
<div style="text-align: justify;">
★★★★★★★★☆☆<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu <a href="http://www.wsqn.pl/" target="_blank">Sine Qua Non</a>.</div>
</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-30708530579955496902016-08-14T18:26:00.002+02:002016-08-14T18:26:49.405+02:00Dlaczego warto pisać listy?<div style="text-align: justify;">
Wracasz zmęczony po ciężkim dniu do domu, z przyzwyczajenia otwierasz skrzynkę - głównie pustka, czasem ulotki, rachunek za wodę, ewentualnie awizo na niebotycznej wielkości paczkę z zamówionymi książkami (z jednej strony, co za radość, w końcu przyszły! Z drugiej, no tak, ale kiedy będę mieć czas zajść na pocztę, by to odebrać?). Kolejnego dnia powtórka, następnego znów to samo. A gdyby tak któregoś razu znaleźć w skrzynce prawdziwy skarb? Dostać list, jak bohaterka książki Jane Austen? Poczuć się wyjątkowo?<br />
A co, jeśli dodam, że to wcale nie jest takie trudne?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC46g_IsaDqJHlaCDYdkTjFyj_BccOyijGbKaXHZMddZ3RioS_QbLk3_k2yurdsjHcvIYBGuaZfQ4cZkAefFSIIsKYIwb7aO5-OllM58L2r4Az6M_4ituQT6aa0x3bQIHFQtrWG_saSn1W/s1600/IMG_0602.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC46g_IsaDqJHlaCDYdkTjFyj_BccOyijGbKaXHZMddZ3RioS_QbLk3_k2yurdsjHcvIYBGuaZfQ4cZkAefFSIIsKYIwb7aO5-OllM58L2r4Az6M_4ituQT6aa0x3bQIHFQtrWG_saSn1W/s400/IMG_0602.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a>O pisaniu listów marzyłam od kiedy pamiętam i chyba swój udział miał w tym Harry Potter - listy z Hogwartu, sowia poczta, wiadomości od przyjaciół. Ilekroć natrafiałam w jakiejś książce na list, czytałam go z wypiekami na twarzy, cichutko mając nadzieję, że i do mnie ktoś kiedyś napisze. Szukałam okazji, by wymienić się adresami z jakąś wyjątkową osobą z drugiego końca Polski poznaną na kolonii czy obozie, ale nigdy się nie udało. Później technika zaczęła coraz bardziej ingerować w codzienne życie i marzenie z dzieciństwa cichutko gasło. Dopóki nie wróciło ze zdwojoną mocą parę lat temu.<br />
<br />
Okazało się wszak, że nie byłam jedyną osobą na świecie tęskniącą za starymi metodami komunikacji - to właśnie w internecie zdołałam odkryć całe rzesze ludzi chętne do zawierania przyjaźni za pomocą papieru.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-Ua6L-KF-8IuzcjnxkHyzYZiAMVWSJOdnnYIivPb9OiiKaJQqaMmh0rVWo-MIouvJdhMAiumYDF-owczIZZXBPUSFLL6H4EoPVhgEf6FXDF2bPCQxR6sfuBU7JIyjurDX9ou2zpQZiNHg/s1600/IMG_0603.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-Ua6L-KF-8IuzcjnxkHyzYZiAMVWSJOdnnYIivPb9OiiKaJQqaMmh0rVWo-MIouvJdhMAiumYDF-owczIZZXBPUSFLL6H4EoPVhgEf6FXDF2bPCQxR6sfuBU7JIyjurDX9ou2zpQZiNHg/s400/IMG_0603.JPG" width="358" /></a></div>
<br />
<i>Co jest wyjątkowego w pisaniu listów</i>, może ktoś spytać, <i>nie lepiej skorzystać z komunikatora? W końcu list idzie nawet parę tygodni, już nie mówiąc o tym, że to duże tańsze niż zakup znaczków! </i>Owszem, można. Ale czy internetowa wiadomość może zastąpić długi list pisany czyjąś ręką na papierze, który przebył pół świata w niewielkiej kopercie, byśmy mogli trzymać go w dłoni? Strony powstałe z myślą o nas, do których możemy wracać niezależnie od dostępu prądu. A koperta może skrywać nie tylko słowa - może zawierać pocztówkę przedstawiającą miasto (lub kraj, bo kto powiedział, że musimy ograniczać się tylko do Polski?), w którym żyje nadawca, torebkę ulubionej herbaty, którą pije na co dzień, pamiątka z jego podróży albo coś zrobionego całkowicie własnoręcznie?<br />
<br />
<i>Czy to w ogóle można nazwać przyjaźnią? </i>Mówiąc szczerze, z ludźmi poznanymi dzięki wymianie listów łączą mnie trwalsze relacje niż z otaczającymi mnie znajomymi. Człowiek pisząc, staje się bardziej wrażliwy, dzieli się rzeczami, których nie powiedziałby głośno, bo bałby się, że zostanie wyśmiany, zignorowany, szczególnie w dobie internetu i smartphonów. Papier wysłucha, jest cierpliwy. Koleżanka z ławki nie jest tak bliska jak osoba, która otwiera przed tobą kawałek swojej duszy.<br />
<br />
Czy ktoś z Was nie marzył nigdy o tym, by posiadać znajomych na całym świecie? To jest możliwe! Osobiście piszę z Chinką, Francuzką i Włoszką, choć miałam okazję wymienić listy z ludźmi z Finlandii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Rosji, Singapuru i Tajlandii. I wierzcie lub nie, ale nie ma lepszego treningu językowego; na początku z krótkim listem na jedną stronę w języku angielskim męczyłam się długie godziny ze słownikiem na podorędziu, zastanawiając się nad każdą użytą konstrukcją. Dziś pisuję po kilka kartek A4, zaglądając do słownika jedynie sporadycznie. Dalej nieprzekonany? A gdy dodam, że od kiedy zaczęłam korespondować po angielsku, przestałam mieć jakiekolwiek problemy w szkole na lekcjach języka? Wszelkie wypracowania pisałam od ręki, a na maturach traciłam punkty jedynie za nadmierne rozpisywanie się.<br />
<br />
<i>Czy to już wszystko, co oferuje nam tradycyjna korespondencja?</i> Ależ nie! Ambitniejsi mogą spróbować swoich sił w <a href="https://www.google.pl/search?q=mailart&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwic4pvk06_OAhXDa5oKHZ2-AuIQ_AUICCgB&biw=1366&bih=643" target="_blank">mail art</a> i tworzyć listy przyjemne nie tylko dla duszy - ale też dla oka. A może nie chcesz się za bardzo angażować w wieloletnie znajomości? Jest mnóstwo ludzi z całego świata, którzy chętnie mogą się jednorazowo wymienić - czy to pocztówką ze Stanów, herbatą z Chin, słodyczami z Turcji, handmade z Hiszpanii, albo też całą paczką wypełnioną egzotycznymi przedmiotami z Japonii.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXg3dsIPidUQmMTTmN3DaxsVReIaT29L-uepRGxWG314hr_5QLQN_yUfi1uRlp5eqOsC3oOQhkmB0PGf5NMQ3MWKMolSNOkiwVgTN_GKJprn3VaQv0kUdAMBhir_ZtfuFku3aNw5y00mqH/s1600/IMG_0605.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXg3dsIPidUQmMTTmN3DaxsVReIaT29L-uepRGxWG314hr_5QLQN_yUfi1uRlp5eqOsC3oOQhkmB0PGf5NMQ3MWKMolSNOkiwVgTN_GKJprn3VaQv0kUdAMBhir_ZtfuFku3aNw5y00mqH/s400/IMG_0605.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
Chciałbyś spróbować? Nic prostszego! Wystarczy posiadać facebooka lub konto na instagramie:<br />
FB: <a href="https://www.facebook.com/groups/233394963485205/?ref=ts&fref=ts" target="_blank">Przyjaciele z listów</a>, <a href="https://www.facebook.com/groups/753350158032938/?fref=ts" target="_blank">Przywróć życie listom</a>, <a href="https://www.facebook.com/groups/433938103309008/?fref=ts" target="_blank">Snail mail pen pals</a> (i wiele, wiele innych)<br />
IG: #penpalswanted #snailmail #penpals #incomingmail #outgoingmail<br />
<br />
Wymiany jednorazowe na innych stronach:<br />
<a href="http://www.swap-bot.com/">http://www.swap-bot.com/</a><br />
<a href="https://www.postcrossing.com/">https://www.postcrossing.com/</a><br />
<a href="http://forum.postcrossing.com/forumdisplay.php?fid=67">http://forum.postcrossing.com/forumdisplay.php?fid=67</a><br />
<br />
Zatem...?</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6192517662877215630.post-92132950962473382122016-08-08T10:45:00.000+02:002016-08-08T10:45:44.577+02:00Konkurs urodzinowy!<div style="text-align: justify;">
Właśnie zdałam sobie sprawę, że oto za niecały miesiąc (5 września) blog kończy okrągły rok - a to doskonała okazja, by urządzić konkurs!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIOYKf7jHXpXel158o_4e4iGZghD3xZGE12Dw2TNJ5ZDl1Jt_C9QxOYKg53jQwSV-uzKXWF3doFBT7eHrapMH2-pSAPvfsEf5Ohrwnp8iTxzGBeGJNzaUl7aWVEkivd_4j-99AQyI40Ol4/s1600/IMG_0620.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIOYKf7jHXpXel158o_4e4iGZghD3xZGE12Dw2TNJ5ZDl1Jt_C9QxOYKg53jQwSV-uzKXWF3doFBT7eHrapMH2-pSAPvfsEf5Ohrwnp8iTxzGBeGJNzaUl7aWVEkivd_4j-99AQyI40Ol4/s400/IMG_0620.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Zasady udziału są bardzo proste: wystarczy być obserwatorem bloga <i>...medycy nie gęsi, też książki czytają!</i>, udostępnić grafikę konkursową i wyrazić chęć udziału w komentarzach. Poprawne zgłoszenie powinno zawierać nick, pod którym obserwujecie bloga, adres mailowy uczestnika (<u>zamiast @ użyte [at]</u>, np. konkursumedyka[at]gmail.com - dla Waszego bezpieczeństwa), tytuł wybranej książki oraz stronę, na której udostępniono grafikę konkursową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A nagrody? Możecie wybierać wśród czterech książek:</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>Pod podłogą</i> Michał Pstrucha (<a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/02/pod-podoga-micha-pstrucha.html" target="_blank">recenzja</a>)</li>
<li><i>Kolekcja Ringelmanna</i> Adam Ubertowski (<a href="http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/03/kolekcja-ringelmanna-adam-ubertowski.html" target="_blank">recenzja</a>)</li>
<li><i>Kolor magii</i> Terry Pratchett</li>
<li><i>Zorkownia</i> Agnieszka Kaługa</li>
</ul>
<div>
<br /></div>
<div>
Regulamin konkursu:</div>
<div>
1. Organizatorką konkursu jest medyk, autorka bloga medycy-nie-gesi.blogspot.com</div>
<div>
2. Nagrodą w konkursie jest jedna z czterech książek wymienionych wyżej książek (książki używane).</div>
<div>
3. Konkurs trwa od 8 sierpnia 2016 roku do 3 września 2016 roku do godziny 23:59. Późniejsze zgłoszenia nie będą brane pod uwagę.</div>
<div>
4. Warunkiem uczestniczenia w konkursie jest posiadanie adresu korespondencyjnego na terenie Polski, bycie obserwatorem bloga oraz zamieszczenie prawidłowego zgłoszenia zawierającego nick, adres mailowy, tytuł wybranej książki oraz adres strony internetowej, na której udostępniono grafikę konkursową.</div>
<div>
5. Zwycięzca zostanie wyłoniony na drodze losowania.</div>
<div>
6. Ogłoszenie wyników nastąpi w ciągu trzech dni od daty zakończenie konkursu (prawdopodobnie będzie to 5 września 2016 r.). Ze zwycięzcą skontaktuję się mailowo. Zwycięzca ma 3 dni na wysłanie danych do wysyłki, w przypadku braku odzewu, zostanie wylosowana kolejna osoba.</div>
<div>
7. W przypadku zgłoszenia się do konkursu mniej niż 5 osób, konkurs zostanie odwołany.</div>
<div>
8. W sytuacji, w której udział w konkursie weźmie więcej niż 20 osób, zastrzegam sobie prawo do zwiększenia liczby zwycięzców.</div>
<div>
9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr4, poz. 27 z późn. zm.).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powodzenia!</div>
duch lasuhttp://www.blogger.com/profile/10894367515030308231noreply@blogger.com0